Strony

sobota, 7 marca 2015

*6* "Nie wiem, połamiemy gnaty, wrzucimy w gnój... jeszcze nie wiemy"

Następnego dnia pierwszy w ośrodku obudził się Krzysiu. Co z niego taki ranny ptaszek zapytacie? Otóż tego tak na prawdę nie wie nikt. Krzysztof Ignaczak to temat niewyczerpany. Nikt nie wie o nim wszystkiego. Ciekawe czy on wie o sobie wszystko. Ale zeszłam z tematu.
Otóż Igłę wcale nie obudziło jakieś tam przyzwyczajenie wczesnego wstawania. W życiu! Ani też żadne nagłe "Obudziłem się i jestem wyspany" Nie, nie, nie, nie, nie. Obudziły go promienie słoneczne świecące wprost na jego zaślinioną facjatę. Nie było to jednak aż tak bardzo niezgłębione jak mogło się na samym początku wydawać.
Zdenerwowany spuścił z hukiem stopy na podłogę, a leżący na drugim łóżku w pokoju Łukasz ani drgnął.
- Jak ja czegoś nie zrobię to nikt tego nie zrobi! - stwierdził i w takim przekonaniu ruszył do łazienki. Skoro już wstał tak wcześnie, a mianowicie o 6:15 to nie będzie dnia tracił, nieprawdaż? Od razu widać, że ten Krzysio to mądry człowiek. W końcu stare porzekadło głosiło "Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje" No, a dzisiaj zarówno Igle jak i innym wtajemniczonym w uroczystą "ceremonię przejścia" dziewczyn przygotowanych przez nich przydałaby się siła psychiczna jak i fizyczna no i cierpliwość. Można by powiedzieć, że przede wszystkim cierpliwość. Wszystko mieli zaplanowane i dopięte na ostatni guzik. Zacząć mieli punktualnie o 15. Nikt tak na prawdę nie wiedział jak to wyjdzie, ale mieli nadzieję, że dziewczyny ich nie zabiją za to co im wywiną popołudniu. A co oni zrobili? Tego to dowiemy się niedługo.
Na szczęście nie przyszło libero do głowy by budzić ośrodek o tej porze. Nie chciał bowiem drażnić dziewczyn, a tym bardziej Zbycha, który odkąd przyjechał na zgrupowanie i poznał Arianę jest niczym tykająca bomba. Można by go też bardziej obrazowo porównać do kobiety z okresem.


*Michalina*

 Obudziłam się o 6:50 i powędrowałam do łazienki, aby doprowadzić się do stanu normalnej używalności. Udało mi się to szybko i wyszłam z pokoju z chęcią udania się na śniadanie. Nie spodziewałam się spotkać na korytarzu, a tym bardziej na stołówce Oliwii więc postanowiłam iść ją obudzić. Zamknęłam pokój i przemierzyłam niemal cały korytarz po drodze słysząc poranne kłótnie bądź też rozmowy siatkarzy zbierających się w swoich pokojach do zejścia na dół.
Wlazłam do pokoju 223 bez pukania. I co zastałam? Puste łóżko z rozwaloną na podłodze kołdrą i poduszką na środku łóżka. Czyli wstała. Cieszmy się i radujmy Oliwia Werner wstała bez mojego poganiania o godzinie wcześniejszej niż 8:30 rano. Usiadłam na łóżku i przysłuchiwałam się wyciu blondynki z łazienki. Po kilku minutach zaszczyciła mnie wyjściem z pomieszczenia
- No hej. - uśmiechnęłam się
- O Micha, cześć- odwzajemniła gest - Co cię do mnie sprowadza, o takiej porze? - zapytała wsadzając komórkę do kieszeni spodenek.
- Jak to co? Kontrola czy wstałaś - wyszczerzyłam się.
- Mam budzik. Spokojna głowa. Nie przemęczaj się tak - puściła mi oczko szczerząc się.
- Następnym razem nie przyjdę. Nie martw się  - wystawiłam jej język.
- Nie martwię - zrobiła to samo
- Dobra, chodźmy na to śniadanie bo jestem głodna jak wilk. - zarządziłam wstając z łóżka.
- Czyli poranek jak poranek - stwierdziła i wyszłyśmy.
O dziwo gdy weszłyśmy do stołówki nasz stolik, a raczej dwa stoliki, które chłopaki zsunęli bo się nie mieściliśmy, były już zajęte. Brakowało tylko nas i Ariany.
- Cześć dziewczyny - przywitała się Anastasi stając obok nas w kolejce po śniadanie. O wilku mowa, a może raczej myśl.
- Hej, hej - odparłyśmy  po czym wzięłyśmy swoje omlety oraz coś do picia i podeszłyśmy do stolika przy którym toczyła się jakaś dyskusja połączona z gestykulacją.
- Siema - zaczęła Oliwia siadając, a oni natychmiast przestali rozmawiać. Zajęłyśmy swoje miejsca patrząc najpierw pytająco na siebie, a potem na nich.
- Co jest? - przyglądnęłam się im badawczo.
- Niiiiic? - odpowiedział, a może bardziej zapytał Ignaczak mrużąc lewe oko patrząc na mnie i przeciągając samogłoskę. Popatrzyłam porozumiewawczo na dziewczyny. Faktycznie coś knują.
- "Nic" mówisz? - zapytała Ariana.
- Dokładnie tak... nic - potwierdził Łukasz.
- No to skoro my mówimy, że nic i wy wiecie, że nic to może jedzmy? - zaproponował Piotrek wgryzając się w kanapkę z sałatą.
- Popieram  - rzekł Michał.
- No to jedzcie. Co tak ciągle gadacie? - wzruszyła ramionami Oliwia upijając łyk herbaty. po tym już nikt się nie odzywał Tylko Werner nuciła piosenki lecące w radiu w stołówce.

Po posiłku mieliśmy godzinę wolnego po czym trening, a na stołówce spotkaliśmy się o 13 w celu skonsumowania obiadu. Siatkarze zachowywali się już normalnie czyli gadali śmiali się i dokuczali sobie nawzajem. Znowu o mały włos nie doszło by do słownej utarczki między Zbyszkiem, a Ari na temat fryzury atakującego ale w porę się wtrąciłam i zmieniłam temat. Chyba tylko ja się tu boję o ich zdrowie bo inni ani drgnęli gdy chcieli zacząć się kłócić. Albo mi się wydaje ale resztę chyba to serio bawi. I to bardzo bawi. Kiedy chłopaki skończyli popatrzyli po sobie porozumiewawczo i rzucając "na razie" wyszli z stołówki. Patrzyłyśmy na siebie zdziwione.
- Nie wiem jak wy, ale ja zaczynam się bać - rzekłam.
- Nie ma czego - wzruszyłam ramionami - Jeżeli Zbyniu jest w to wplątany to na pewno coś zjebie i nie wyjdzie tak jak miało wyjść - oczywiście nie mogło obyć się bez jakiegoś ataku na Bartmana.
- Ja jednak myślę, że jest czego - wypowiedziała się Oli puszczając mimo uszu drugą część wypowiedzi Rudej.
- Proszę was - wywróciła oczami Włoszka - Co oni mogą - popatrzyła na nas z politowaniem.
- Oj dużo - powiedziałam.
- Nie panikujcie. To tylko siatkarze. - rzuciła i wstała od stołu biorąc swoje talerze. My po chwili też poszłyśmy w jej ślady.
- Myślisz, że szykują coś strasznego czy może śmiesznego? - zastanowiła się blondynka gdy wchodziłyśmy do windy.
- Liwka. Nie mam zielonego pojęcia - westchnęłam -Mam tylko nadzieję, że to przeżyję. Ale jeżeli to nas nie dotyczy to tylko się ucieszę - wyszczerzyłam się
- A może to tylko zemsta Zibiego na Rudej?
- Przecież my jej pomagałyśmy - przypomniałam.
- Ale oni o tym nie wiedzą- poruszyła brwiami gdy wychodziłyśmy z windy - Znaczy mam taką nadzieję.

- Nie mam pojęcia czego oni nie wiedzą.

*Ariana*
Weszłam do pokoju numer 222. Nawet nie spodziewałam się zastać tam Michała. W sumie to byłam trochę ciekawa co oni robią i o co chodzi, ale w przeciwieństwie do dziewczyn ani trochę nie bałam się o swoje życie. Jak już mówiłam : co oni mogą?
Otworzyłam okno na oścież po czym położyłam się na łóżku i oglądając telewizję leniuchowałam tak godzinę póki ktoś nie zapukał do drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam zezwalając na wejście osobnika. Do pokoju głowę wsunął Krzysiek.
- No siemka - wyszczerzył się.
- Hej, wchodź - podniosłam się do pozycji siedzącej. Krzysztof wkroczył do środka.
- Bo ja mam dla ciebie taką mała propozycję - zaczął, a ja skupiłam na nim całą swoją uwagę. - Może oprowadzić się trochę po tych naszych kochanym spalskich laskach co? - zapytał zataczając ręką dookoła.
- W sumie i tak nie mam nic innego do roboty więc czemu nie? - uśmiechnęłam się
- No to zapraszam- otworzył przede mną drzwi przez które wyszliśmy i skierowaliśmy się do windy. Po 5 minutach już kroczyliśmy chodnikiem w lewo od ośrodka. Ignaczak opowiadał różne historie ze spalskich zgrupowań co wprawiało mnie tylko w jeszcze lepszy humor. Byłam tu niedługo ale już bardzo ich polubiłam. Okazało się nawet, że nie raz wycięli też numer mojemu ojcu. O proszę, a tatuś nigdy się nie chwalił. Trzebaby podpytać.
W pewnym momencie weszliśmy w las. Szliśmy chwilę w milczeniu krocząc wąską ścieżką przez którą to Igła prowadził, a ja szłam za nim. W jednej chwili zatrzymał się gwałtownie, a ja nie zauważając tego wpadłam w jego twarde ramię.
- Ał - jęknęłam rozmasowując nos - Czemu się zatrzymałeś?
- Muszę ci teraz zawiązać oczy - oświadczył, a ja popatrzyłam na niego jak na kompletnego kretyna.
- Bo? - uniosłam brew.
- Bo mamy dla was niespodziankę. No nie daj się prosić - jęknął
- Nas? - powtórzyłam.
- Dziewczyn.
- Aha, okej. - pokiwałam powoli głową przetwarzając fakty. Niespodziankę? Czy może odwet Zbysia. Cokolwiek by nie zrobił i tak nie zepsuje mi smaku tego pięknego poranka gdy obudził mnie jego krzyk i wiązanka przekleństw, a potem piękny widok jego fryzury - Dobra, zawiązuj - westchnęłam, a libero zawiązał przepaskę na mych oczach.

*Oliwia*
Wrzucałam właśnie zdjęcia na stronę gdy ktoś zapukał do drzwi.
 - Proszę! - krzyknęłam, a po chwili do środka głowę wsunął Michał - O, co cię do mnie sprowadza? - zapytałam wyłączając laptopa i odkładając go na bok na łóżku.
- Propozycja nie do odrzucenia - wyszczerzył się splatając ręce na plecach.
- I tak nie mogłabym odrzucić - wygięłam usta w podkówkę - Jestem za mało asertywna - westchnęłam smutno
- Tym lepiej - zaśmiał się - Idziesz ze mną na spacer do lasu - oświadczył.
- Okej! - zerwałam się z łóżka. Perspektywa spaceru w tak piękny dzień, no i nie ukrywajmy w doborowym towarzystwie ożywiła mnie jeszcze bardziej i ich dzisiejsze dziwne zachowanie w stołówce poszło w zapomnienie. - Wezmę aparat - rzekłam i zawiesiłam sobie urządzenie na szyi. Najwygodniej.
- No to co? Chodźmy - uśmiechnęłam się szeroko.
- Łatwo poszło - wzruszył ramionami i przepuścił mnie w drzwiach, po czym rzuciłam się biegiem schodami w dół.
- Kto ostatni ten zgniła kaszanka! - krzyknęłam przeskakując po dwa stopnie. Wiedząc, że siatkarz jest tuż za mną jeszcze dodatkowo piszczałam i krzyczałam. Zawsze tak mam. Nie mam pojęcia dlaczego, ale gdy ktoś mnie goni to zawszę piszczę.
- Zawsze tak piszczysz? - zaśmiał się przyjmujący doganiając mnie już w holu
- Tak - odetchnęłam głęboko po czym również się zaśmiałam. Wyszliśmy z ośrodka, później wkroczyliśmy do lasu, szliśmy, szliśmy i szliśmy.
- Stój - zarządził w pewnym momencie Winiarski.
- Czemu? - zdziwiłam się, ale posłusznie wykonałam jego polecenie. Byliśmy już dośc głęboko w lesie.
- Muszę ci zawiązać oczy  - powiedział wyjmując z kieszeni chustę.
- Ale... - zaczęłam
- Spokojnie. Zaufaj mi - zbliżył się do mnie. No i zaufałam pozwalając sobie zakryć oczy.
Przeszliśmy kawałek aż w końcu siatkarz zatrzymał się, stanął za mną, zdjął materiał z moich oczu. Zdjął mi z szyi aparat po czym chwycił za nadgarstki i unieruchomił je za moimi plecami.
- Ał - jęknęłam więc lekko zwolnił uścisk jednak cały czas trzymał je z tyłu. Rozejrzałam się. Byliśmy na polanie w lesie. Po mojej prawej stronie w odległości jakichś dwóch metrów stała Michalina, której ręce za plecami trzymał Kubiak, a po lewej Ariana, której dłonie unieruchamiał Zbyszek. Czy to nie było zbyt drastyczne połączenie? Dodatkowo zatykał jeszcze jej usta. Pewnie zaczęła się wyrywać i wyzywać więc mogło to być konieczne. Tylko o co chodzi?
Staliśmy przed biała linią narysowaną na ziemi tuż przed naszymi stopami. Jakieś 2 metry przed nami stał natomiast Krzysiek. Co tu się odpiernicza? I jakim cudem nikogo ni usłyszałam gdy tu szliśmy?
- Wszyscy są więc możemy zaczynać ogłoszenia parafialne - dwa ostatnie słowa wypowiedział, a raczej zaśpiewał niczym Niekryty Krytyk. - Otóż, moje drogie panie. Ponieważ, iż, gdyż, bo, ależ wkraczacie w naszą kadrę i jesteście tutaj totalnymi śnieżynkami, my - doświadczona gwardia, postanowiliśmy urządzić wam, tak zwaną "Ceremonię Przejścia" - uśmiechnął się szatańsko - Jeśli ją przejdziecie to znaczy, że nadajecie się do tak wspaniałego towarzystwa jakim my niewątpliwie jesteśmy
- Że co, kurde? - zapytała Micha.
- Bądź cicho to się dowiesz - fuknął na nią Ignaczak, a ona przewróciła oczami - I nie przerywać bo gorzej dla was. No więc tak. Spędziliśmy nad tym kilka dni i mam nadzieję, że to docenicie i przynajmniej spróbujecie, kurna olek coś zrobić. - tupnął nogą. Co on dzisiaj taki nie w sosie? - Otóż, - czyżby Krzysiu przygotowywał tą mowę od urodzenia? - polegać to będzie na tym, że - zaczął i odchrząknął głośno - Każda z was dostanie mapką, na której mniej więcej, znaczy bardziej mniej niż więcej opisane będzie trasa, którą musicie przebyć. Mądre dziewuchy jesteście więc sobie poradzicie - poczochrał włosy Miśki, która warknęła na niego wściekła, a libero od razu cofnął się dwa kroki w tył. Zaśmiałam się cicho pod nosem bo to wyglądało jakby przestraszył się jakiegoś psa. - Po drodze do mety musicie po każdym wykonanym zadaniu...
- Jakim zadaniu? - zapytałam.
- Mówiłem, nie przerywać! - wykrzyknął, a siatkarze starali się stłumić śmiech. Jeeeny co on taki nerwowy. No już, luz Krzychu - Wszystkiego się domyślicie i będzie to też opisane przy miejscu, w którym dane zadanie ma być wykonane - objaśniał - Zadań będzie 6, postanowiliśmy się zlitować.
- Łaskawcy - prychnęła Ari. Libero jednak to zignorował i mówił dalej.
- Przy miejscach zadań będą chorągiewki z odpowiednimi dla was kolorami. Musicie je zbierać. Jeśli któraś dotrze na metę bez choćby jednej chorągiewki odbędzie karę. Nie wiem, połamiemy gnaty, wrzucimy w gnój... jeszcze nie wiemy - wtedy do mojej łepetyny wpadł szatański plan. Baaardzo szatański plan. - W każdym razie chorągiewki zbierać - podszedł do Anastasi - Proszę, mapa i opaska z twoim kolorem, czyli czerwona - wręczył jej kartkę i opaskę po czym podszedł do mnie. Przyjmujący uwolnił moje dłonie - Twój kolor, zielony - wręczył mi ten sam zestaw. Miśka otrzymała to samo. Jej kolor to fioletowy - Zaczniecie gdy gwizdnę. Aha, i jeszcze jedno. Robicie to na czas - uśmiechnął się szatańsko - Macie dwie godziny. Start! - krzyknął i gwizdnął w gwizdek. Ej, czy to nie gwizdek trenera? Ja to się nawet tym podekscytowałam. Taka szkoła przetrwania. 2 godziny, 6 zadań wszystkie niewiadome.
Może być niezła zabawa, zwłaszcza gdy wprowadzę swój szatański plan w życie. Oj, będzie się działo.

             

                                 --------------------------***--------------------------
Dobra, wiem, wiem, wiem, zawaliłam i to ostro. Ale wreszcie się ogarnęłam i dodaję. Przepraszam, że nie było mnie tu 2 miesiące :( Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Niestety.
Skleciłam ten rozdział, ale nie mam pomysłów tak na prawdę co za zadania mają dziewczyny wykonać. Tak na prawdę wymyśliłam chyba z 5 więc jeżeli macie jakieś chore (bo jakie innego mogli by wymyślić siatkarze) to piszcie w komentarzach. Najfajniejsze (czyli pewnie wszystkie) wykorzystam :D
A teraz lecę na studio przed meczem Skry i Lotosu? Za kim jesteście? Ja za Bełchatowem ;)
Zapraszam jeszcze tutaj ---> 67  http://zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com/
i tu ---> 1 http://people--help.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**

poniedziałek, 5 stycznia 2015

*5* "Walnę prosto z mostu bo nie lubię owijać w bawełnę"

(klik - muzyka)

*Michał Kubiak*

Obudził mnie budzik. Zaspany wyciągnąłem rękę aby wyłączyć irytującą melodyjkę. Przetarłem twarz dłonią, po czym wygramoliłem się z łóżka i podszedłem do walizki, z której wyciągnąłem jakieś ubrania. Wtedy usłyszałem, że budzi się Zibi. Spojrzałem na niego i od razu mnie to rozbudziło. Twarz miał upaprana pastą, a włosy? Wolę się nie wypowiadać. Czyli zemsta Ariany wykonana, tylko kiedy ona to zrobiła. Nie słyszałem jej w nocy.
- Chcesz dostąpić tego zaszczytu i pierwszy skorzystać z łazienki? - zapytałem tłumiąc śmiech
- Jasne. Taką propozycją nie pogardzę. - stwierdził i ruszył w kierunku łazienki. Nie zamknął za sobą drzwi więc uchyliłem je i czekałem aż kumpel spojrzał w lustro. Nie musiałem czekać długo. Atakujący najpierw miał oczy jak pięciozłotówki, a potem jego twarz przybrała wyraz wściekłości. Momentalnie zamknąłem drzwi i zatkałem uszy.
- Ruda!!! Kurwa mać!!!! Lepiej strugaj trumnę i zaklep sobie u księdza mszę bo już nie żyjesz! Do jasnej kurwy jego mać!!!! - wydzierał się na całą Spałę i jeszcze dalej po czym wypadł z łazienki. - No zabije! Gołymi rekami! - wysyczał
- Zibi. Oddychaj - powiedziałem spokojnie dusząc śmiech.


*Ariana*
Przebywałam właśnie w pięknej krainie Morfeusza, śniłam sobie o pięknych jednorożcach aż tu nagle ... wrzask! Przeraźliwy. Ogłuszający. Mrożący krew w żyłach... Nie, po prostu Zbysiu już przejrzał się w lustrze

- Ruda!!! Kurwa mać!!!! Lepiej strugaj trumnę i zaklep sobie u księdza mszę bo już nie żyjesz! Do jasnej kurwy jego mać!!!! - poderwałam się momentalnie z łóżka, a Michał wyszedł z łazienki susząc włosy ręcznikiem. Popatrzył na mnie przerażony po czym ja opadałam na poduszkę śmiejąc się jak opętana.
- Boże, Ariana - westchnął i usiadł na łóżku - Co wyście mu zrobiły? - rozłożył bezradnie ręce.
- A nic tam - machnęłam ręką uspokajając się.

- Po zwykłym "nic tam" to by się tak nie wściekł - stwierdził.
- Zobaczysz - powiedziałam.
- Nie wiem czy chce - mruknął.
- Ej, wiecie może czemu Zibi tak się drze jak stare gacie z samego rana? - zapytał stający w drzwiach Piotrek.
- Idź do niego i się zapytaj - poleciłam mu.
- W sumie racja - zmarszczył czoło i wyszedł.

Po chwili usłyszeliśmy:
- A weź spierdalaj i mnie nawet nie wkurwiaj - z ust Bartmana. Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam z walizki ciuchy, w które szybko się przebrałam w łazience po czym wychodziliśmy z Winiarskim z pokoju.
- Nie zamawiasz tej mszy u księdza? - zapytał przerażony Piotrek podchodząc do nas.
- A po co? - zdziwiłam się.
- Jak to po co?! - wybuchnął.
- Oj Piotruś, Piotruś. Przecież on nic mi nie zrobi.
Jestem dziewczyną - podkreśliłam ostatnie słowo odrzuciłam włosy do tyłu i ruszyłam do stołówki. Oni dołączyli do mnie po chwili. Wzięliśmy swoje porcje jajecznicy i zasiadłam na swoim miejscu. Oliwii i Michaliny jeszcze nie było. Po kilku minutach dołączyła reszta ludzi ze stolika. Blondynka przechodząc obok mojego miejsca szturchnęła mnie łokciem śmiejąc się pod nosem.
Po chwili do stołówki wszedł atakujący. Myślałam, że usiądzie gdzieś na drugim końcu pomieszczenia, a tu proszę, jednak zajął swoje stałe miejsce. Na głowę miał założony kaptur. Ciekawe dlaczego? Postanowiłam zapytać. W końcu jak wy to mawiacie "Kto pyta nie błądzi".
- A czemuż to Zbyszku na swej głowie masz ten kaptur, od jakże pięknej bluzy? Nie za gorąco ci? Ze 20 stopni na plusie na zewnątrz - wbiłam w niego wzrok z cwanym uśmieszkiem. Paczadła wszystkich zwróciły się na Bartmana.
- A co ci do tego? - burknął
- A nic - wzruszyłam ramionami - Tylko pytam, nie można? - uniosłam brew.
- Mi się wydaje, że można - wtrącił się Piotrek z buzią pełną jajecznicy

- No i ma chłop racje - poparł go Kurek
- A może Zibi rzucił jakiś kolorek na włosy i nie chce pokazać bo słabo wyszło? - parsknął śmiechem Krzysiek. - A może trwałą - wybuchnął niepohamowanym śmiechem, a zaraz za nim cały stolik.
- W takim zakładzie z panią Krysią - dorzucił Winiar i wtedy Ignaczak zdjął z głowy Zbynia kaptur, cała stołówka wybałuszyła na niego oczy, Miśka ukryła twarz w dłoniach, a ja i Oli śmiałyśmy się dalej.
- Po treningu u mnie w pokoju chłopaki - warknął i wyszedł, a my śmialiśmy się jeszcze dłuższą chwilę.
- Może chce żeby mu końcówki podrównać - odpowiedziała Weren na pytanie Żygadły co on może od nich chcieć. Po jej słowach znów zaczęliśmy się chichrać.
- Ariana! - usłyszałam krzyk swego ojca.
- Tak tatku? - zapytałam odwracając się w jego stronę i ocierając łzę z oka.
- Pozwól do mojego pokoju dziecko drogie. - rzucił i wyszedł.
- Powodzenia. Miło było cię znać - Igła otarł wyimaginowaną łzę z oka.
- Spoko, gorsze rzeczy się robiło i nadal żyję - machnęłam ręką i wstałam z miejsca.


*Michalina*
Gdy Zibi przyszedł taki zdenerwowany, ba wściekły na stołówkę, a oni zaczęli się z niego nabijać to mi się go zrobiło trochę szkoda... Od teraz już im nie pomogę jak będą mu chcieli jeszcze coś wywinąć! A jak pomogę to coś sobie zrobię! Gdy Anastasi wyszła za prośba ojca my też po chwili zaczęliśmy się zbierać. Gdy zobaczyłam, że wszyscy ryją się do windy i wypychają biednego Krzysia i Oliwkę postanowiłam iść schodami.Co to dla mnie 4 piętro schodami. Ja ścigałam się z Michałem Kubiakiem! I wygrałam. Po forach, no ale wygrałam. Na górze byłam pierwsza ale przypomniało mi się, że klucz ma Liwka. Kopnęłam zdenerwowana drzwi i usiadłam na podłodze, a rękę położyłam pod progiem drzwi. Po chwili poczułam, że jest ona mokra. Momentalnie poderwałam się z podłogi, a wtedy z windy wysieli siatkarze i Oli.
- Kurna, Wernerówna pośpiesz się, z naszego pokoju wylewa się woda! - krzyknęłam. Siatkarze w śmiech, a ona podbiegła do mnie szybko i momentalnie otworzyła drzwi. Pokój zalany, a spod drzwi do łazienki wylewa się jej jeszcze więcej. Szybko pobiegłam do do tego pomieszczenia wchodząc tam pięknym ślizgiem na koniec, którego jebnęłam na tyłek na środku łazienki. Blondynka śmiejąc się jakoś do mnie dotarła ale przez śmiech nie mogła utrzymać równowagi i również po chwili leżała na podłodze. Tak jej było wesoło, że nie patrząc na to, że podłoga jest całą mokra i położyła się na niej nogi zgięte w kolanach podniosła do góry cały czas się brechtając.
- Boże, z tobą jak z dzieckiem - westchnęłam z i bolącym "dolnym tyłem" wstałam i zakręciłam wodę lecącą z kranu, jednak ciecz wciąż się lała z pękniętej rury - Trzeba zgłosić obsłudze i pewnie przenieść się do jakiegoś innego pokoju - rzuciłam stając na środku pomieszczenia.
- Pewnie tak - wstała i zaczęła wykręcać swoje włosy z wody, a ja patrzyłam na nią jak na debila. - No to chodźmy powiedzieć w recepcji i od razu na trening.
- Coś wyczuwam, że same problemy dzisiaj będą - westchnęłam. - Jeden już mamy. Wyszłyśmy z łazienki, a ja co widzę? Mój telefon leżący na podłodze w wodzie!
- Auuuć - syknęła przyjaciółka widząc to co ja - Słabo.
- Nosz kurwa, to był nowy - jęknęłam podnosząc urządzenie.
Werner zabrała swój aparat i wyszłyśmy z pokoju nie zamykając go ale biorąc klucz.
- Jak tam? Podmoczyło was? - zaśmiał się Wrona idący wraz z Kłosem.
- Nawet mnie nie wkurwiaj - warknęłam.  Środkowi spojrzeli na fotografkę, ale ona dała im znak, aby nie pytali o nic więcej. Ruszyliśmy więc na dół. Chłopaki na halę a my do recepcji.
- A wy gdzie? Hala w tamtą stronę - Karol wskazał palcem korytarz.
- Zaraz dołączymy - rzuciła Oliwia i poszłyśmy powiadomić przemiłą panią o tym co wydarzyło się w naszym pokoju. Powiedziała, że spróbuje to jak najszybciej załatwić i mamy przyjść po treningu. Ruszyłyśmy więc na halę, gdzie chłopcy też już powoli się schodzili.
Po zakończonym treningu dowiedziałyśmy się, że niestety tamten pokój nie nadaje się już do użytkowania więc dostaniemy nowe. Tak, nowe. Każda osobo bo nie ma już dwójek. Ja miałam numerek 210 o ile się orientuję to obok Kubiaka i Bartmana a Oliwka 223 czyli pomiędzy Miśkiem i Arianą, a Ziomkiem i Igłą.


*Oliwia*

Gdy otrzymałam klucz i skojarzyłam fakty obok kogo będę mieszkać to od razu banan wkradł mi się na twarz. Zacne towarzystwo. Szkoda tylko, że Micha na drugim końcu korytarza. Wsunęłam klucz do kieszeni po czym ruszyłyśmy szybko na halę gdzie siatkarze mieli trening. Nasze rzeczy miały być wyniesione z pokoju i postawione w naszych nowych lokum pod naszą nieobecność.
Po skończonym treningu podeszłam do Ariany, którą napotkałam kiedy jako ostatnia wychodziłam z hali. No co? Zamek mi się zaciął od torby.
- No i o co ojcu chodziło? - zapytałam.
- A właściwie o nic. Moja mama przyjeżdża tutaj za trzy dni. Chciał mnie tylko poinformować - wzruszyła ramionami - Ale słuchaj. Bo mam sprawę - zaciągnęła mnie za rękaw po ścianę za jednego dużego kwiatka.
- Co jest? - uniosłam brew - Zibi wziął odwet?
- Nie. Nie o to chodzi. Słuchaj. Skup się. I nie przerywaj. - pokiwałam głową więc zaczęła schylając się w moją stronę - Szłam sobie do swojego pokoju, a w ogóle to witam sąsiadkę - wyszczerzyłam się - Jak usłyszysz wieczorem jakieś krzyki i wrzaski oraz przekleństwa i obelgi zza ściany to się nie przejmuj bo to tylko ja z Michałem się bijemy o pilot i on mi zabiera kołdrę.
- Zapamiętam - zaśmiałam - No ale mów, o co ci chodzi.
- No tak. Te zakute łby coś knują - przeszła do szeptu. - Jak przechodziłam przez korytarz to słyszałam z pokoju Ignaczaka jakieś szepty, śmiechy. Oni coś kombinują. Nie koniecznie fajnego - stwierdziła i wyprostowała się.
- Ale nie fajnego ogólnie, czy nie fajnego dla ciebie, czy dla nas? - dopytywałam.
- Nie wiem. Nie udało mi się usłyszeć co gadają. Ale miej się na baczności. Dal własnego dobra - rzuciła.
- Okej, zapamiętam. To co? Obiadek? - wyszczerzyłam się.
- Pewnie - rzuciła i ruszyłyśmy do stołówki. Ja wraz z torbą ze sprzętem. No co?! Mój pokój jest na piętrze 4, a stołówka na 2. Nic wam to nie mówi? Mówi? No o gites, jedziemy dalej!
Weszłyśmy do stołówki gdzie byli już wszyscy. Wzięłyśmy swoje porcje i zajęłyśmy miejsca.
- Co dzisiaj porabiamy? - zapytałam wkładając sobie do ust kawałek kurczaka.
- My trenujemy - westchnął głęboko Winiar.
- Noo i to jeszcze siłka - poparł go Żygadło.
- No to współczucie - wykrzywiłam usta w podkówkę.
- Dziękujemy, dziękujemy - powiedzieli chórem i westchnęli głęboko.
Chłopaki jedli bardzo szybko i wyszli też niemal od razu jak z każdego talerza zniknął ostatni okruszek. Tłumaczyli się, że chcą jeszcze trochę odpocząć przed siłownią.
Po posiłku rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Podeszłam do drzwi swojego pokoju i włożyłam klucz po czym przekręciłam w prawo i nacisnęłam klamkę lecz drzwi nie ustąpiły. Szarpnęłam lecz nadal nic. Przekręciłam więc w drugą lecz dalej nic. Kopnęłam zdenerwowana w dębowy mebel.
- O, masz 223 - wyszczerzył się wynurzający się ze swojego pokoju Ruciak - Odsuń się młoda. Patrz jak to robią zawodowcy. Musisz zrobić tak. Najpierw kopniak prawą nogą pod zamkiem. Potem przekręcasz klucz do połowy, walisz pięścią nad klamką i do końca - zademonstrował i otworzył drzwi na oścież - Prosz! - zamaszystym ruchem ręki wskazał środek pokoju. - Zapamiętała? - zapytał z uśmiechem.
- Tak jest! - zasalutowałam - Dziękuję bardzo. - uśmiechnęłam się.
- Cieszę, się że mogłem pomóc. Pjona! - przybiliśmy głośną piątkę po czym weszłam do swojego lokum i faktycznie stała tam już moja walizka. Walnęłam się na łóżko i poleżałam chwile bez celu. Po jakimś czasie wstałam jednak szybko. Trzeba sprawdzić czy aby któraś panela nie skrzypi żeby w nocy nie wpaść przez przypadek. Stanęłam więc przy drzwiach wejściowych i skakałam delikatnie z jednej paneli na drugą sprawdzając je. Gdy dochodziłam do drzwi od łazienki drzwi podłoga skrzypnęła.
- Ha! Wiedziałam! - wykrzyknęłam.
- Oli? A co ty robisz? - zapytała zdezorientowana Michalina stojąca z Arianą w drzwiach. Anastasi miała taką samą minę jak towarzyszka.
- No jak to co?! - oburzyłam się - Sprawdzam gdzie mi podłoga skrzypi - odpowiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- A po co? - uniosła brew Ruda.
- No żeby wiedzieć która skrzypi? - zapytałam ironicznie także unosząc brew.
- Aaaaaaa to wszystko wyjaśnia - pokiwała głową Micha - My tu właściwie przyszłyśmy zapytać czy może idziesz z nami się gdzieś przejść czy coś bo nam się nudzi?
- Jasne - uśmiechnęłam się i ruszyłam z nimi do wyjścia.


*Michalina*
Jakieś pół godziny po obiedzie w moim pokoju pojawiła się Ari z zapytaniem czy nie przeszłabym się na jakiś spacer. Zgodziłam się i podeszłyśmy jeszcze po Oliwię. Gdy otworzyłam drzwi do jej pokoju usłyszałam tylko skrzypnięcie podłogi i jej okrzyk:

- Ha! Wiedziałam!
- Oli? A co ty robisz? - zapytałam zdezorientowana. Wiele rzeczy już widziałam w jej wykonaniu ale nie żeby krzyczała do podłogi.
- No jak to co?! - oburzyła się - Sprawdzam gdzie mi podłoga skrzypi - odpowiedziała jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- A po co? - uniosła brew Ariana.
- No żeby wiedzieć która skrzypi? - zapytała ironicznie także unosząc brew.
- Aaaaaaa to wszystko wyjaśnia - pokiwałam głową na odczepne. Nie chciałam żeby zaczęła tłumaczyć. Nie wiadomo co jej znowu na łeb siadło. - My tu właściwie przyszłyśmy zapytać czy może idziesz z nami się gdzieś przejść czy coś bo nam się nudzi?
- Jasne, że idę - uśmiechnęła się i ruszyła za nami do wyjścia.
- Nie zamykasz drzwi na klucz? - zapytała Anastasi.

- A co po? - zdziwiła się blondynka.
- No po to chyba jest ten klucz nie? - uniosła brew - Zresztą z tymi wariatami nigdy nie wiadomo co im do głowy strzeli. Zwłaszcza teraz - dodała szeptem.
- Teraz, to znaczy kiedy? - zdziwiłam się - Czy ja o czymś nie wiem?
- Ari słyszała jak oni coś knuli - wyjaśniła mi Werner.
- Ale co?
- Tego nie usłyszała - dokończyła i ruszyłyśmy w stronę schodów, a ja na jej słowa wywróciłam ślepiami.
- Brawo detektywistycznej żyłki - mruknęłam.
W recepcji natomiast zauważyłyśmy srebrnego lisa wraz ze swoim sztabem. Wracali właśnie skądś. Popatrzyłyśmy po sobie zdziwione. Przecież siatkarze mają teraz trening na siłowni. Włoszka podeszła do ojca zapytać dlaczego nie ma go na siłowni, a my czekałyśmy na nią. Gdy skończyła przywołała nas gestem ręki, abyśmy podeszły do niej i wyszły przed budynek. Uczyniłyśmy to i już po chwili szłyśmy powoli chodnikiem na nasz spacer
- Siatkarze nie mają dzisiaj treningu na siłowni bo im dał niezły wycisk na sali - oznajmiła nam. - Mówiłam, że coś knują. Pewnie Zbychu szykuje na mnie jakiś odwet, a te barany mu w tym pomagają.
- A nie ma ich w którymś z pokoi? - zapytała Oli.
- Nie, sama widziałam jak wszyscy ze znużonymi minami w treningowych strojach pakowali się do windy żeby iść na trening. - rzuciła.
- A kogo widziałaś? - dopytywałam.
- No, tych wszystkich mądrych - wywróciła oczami - Winiarskiego, Ignaczaka, Żygadło, Nowakowskiego, Kurka, Kubiaka, Bartmana, Kłosa i Wronę.
- A reszta? - włączyła się blondynka.
- No więcej się przecież ich tam nie zmieści - odparła.
- Może powinnyśmy zapytać Gumę gdzie oni są? - zapytała fotografka, a my aż przystanęłyśmy.
- Dlaczego akurat jego? - padło pytanie z ust Rudej.
- No wiecie. Taki najbardziej ogarnięty jest z nich wszystkich. - wzruszyła obojętnie ramionami.
- No to chodźmy - zarządziłam.
No i poszłyśmy pod pokój numer 213. Stanęłyśmy przed nimi i zaczęły się ciche kłótnie kto ma być tym szczęśliwcem i wejdzie do pokoju Zagumnego i przeszkodzi mu w ..... tym co właśnie robi. Widocznie, nasze ciche kłótnie były za głośne bo drzwi się otworzyły. My momentalnie ucichłyśmy, a naszym oczom ukazał się rozgrywający.
- Coś się stało? - uniósł brew, a ja mimowolnie wypchnęłam Oliwię do przodu. Ona odchrząknęła.
- No tak. Bo chodzi o to. - zaczęła - Nie wiesz może gdzie aktualnie przebywa ta część kadry o najmniejszym ilorazie inteligencji? Te Nowakowskie, Kurki i tak dalej? - zapytała uśmiechając się lekko. Albo mam zwidy, albo jego kąciki ust również uniosły się ku górze.
- Część kadry o najmniejszym ilorazie inteligencji powiadasz? - zaśmiał się(!) Zagumny się autentycznie zaśmiał(!) - O ile wiem to szepcząc coś do siebie... Chociaż szeptem ja bym tego nazwać nie mógł, ponieważ idąc z 10 metrów za nimi słyszałem mniej więcej co tam sobie gadają. Wychodzili z ośrodka - oznajmił.
- Dzięki wielkie. Już nie przeszkadzamy - rzuciła szybko Werner uśmiechając się i odeszłyśmy zostawiając rozgrywającego w spokoju. - Oni coś serio knują - stwierdziła Oliwia.
- Prędzej czy później się dowiemy - rzekła Anastasi - Chodźcie do nas - westchnęła i podążyłyśmy don pokoju 222.


*Oliwia*
Weszłyśmy do pokoju Włoszki i przyjmującego. Walnęłam się na łóżko Michała po czym włączyłyśmy telewizor. Przesiedziałyśmy tam do powrotu siatkarzy. Winiarski wszedł do pokoju z wielkim rozmachem i chyba trochę się zdziwił na nasz widok, a zwłaszcza mój gdy byłam rozwalona na jego łóżku.
- I jak tam siłownia? - zapytała obojętnie jego współlokatorka.
- Yyy siłownia? - zapytał - A tak! Ciężko, oj ciężko - powiedział smutno siadając w nogach łóżka kładąc moje stopy na swoich kolanach. To to łóżko jest za krótkie a nie moja nogi za długie! Zawstydzona spuściłam wzrok przyglądając się panelom. Bardzo już zniszczonym swoją drogą. I nie umytych! Pełno kurzu, a tu siatkarze mieszkają hello!
- Może ci się przesunąć? - zapytałam.
- Nie trzeba - uniósł kąciki ust ku górze i oparł się o ścianę.
- No... także ten - rzekła Miśka.
- No właśnie - poparła ją Ariana.
Do kolacji koczowaliśmy w 222, a potem w czwórkę ruszyliśmy na kolację. Odebraliśmy swoje porcje kolacji po czym zasiedliśmy na swoim miejscu.
- Ej, a wiecie, że - zaczął Piotrek lecz Zbyszek brutalnie mu przerwał.
- Oglądaliście wczoraj ten zajebisty kabaret na dwójce? - zapytał śmiejąc się
- Jasne Zbyszku, że możesz powiedzieć coś przede mną - fuknął obrażony Nowakowski i zaczął grzebać widelcem w swoim posiłku.
- Nie, a co? - podchwycił Krzysiek
- A bo taki fajny - wyszczerzył się
- Jak się nazywał? - zapytałam
- Nooooo taki noooo fajny noo był - wyszczerzył się. Widziałam, że Ariana chciała mu chyba pocisnąć czymś ale nie zdążyła bo wtrącił się Michał.
- Kiedy ty to stary oglądałeś jak siedziałem cały wieczór z tobą w pokoju - zmarszczył brew
- No ja poszedłeś do kibla - wyszczerzył się atakujący
- Aha, fajne. Miło, że mnie zawołałeś - mruknął przyjmujący
- I tak byś nie przyszedł - wzruszył ramionami
- No ale zawołać zawsze można - upierał się Kubiak
- Powiało mi tu trochę babskim tekstem - rzuciła Michalina, a wszyscy się zaśmiali
- Kubi zawsze miał zadatki na piękną dziewoję - wybuchnął śmiechem Ignaczak prawi kładąc się na stole.
- Ha, ha, ha. Śmieszne - mruknął Michał.




*Ariana*

Wieczorem gdy już świeża i pachnąca leżałam na swoim łóżku po wyłączeniu telewizora podłożyłam ręce pod kark i wgapiałam się w sufit.
- Winiar? Mogę cię o coś zapytać? - zapytałam cicho
- Jasne - odparł już troszkę zaspanym głosem. Aż tak późno? A przepraszam, przecież on był na "siłowni" na pewno się zmęczył. - O co chodzi? - usłyszałam jak się odwraca na łóżku.
- Walnę prosto z mostu bo nie lubię owijać w bawełnę - oznajmiłam i spojrzałam na jego twarz, którą oświecał blask księżyca z niezasuniętego okna.Podparłam się na łokciu, a twarz umiejscowiłam na policzku. - Podoba ci się Oliwia?
- Czemu pytasz?
- A tak tylko - wzruszyłam ramionami - Z ciekawości. A poza tym widzę jak się w nią nieustannie wgapiasz. - przyjmujący nie odpowiedział. - Aha, ma cię - zaśmiałam się
- Weź jej nic nie mów. Znamy się przecież dopiero kilka dni - poprosił
- Jasne. Tak tylko chciałam sie upewnić - posłałam  mu uśmiech - No to dobranoc - odwróciłam się na drugi bok
- Dobranoc - usłyszałam jeszcze głos Michała