Strony

sobota, 7 marca 2015

*6* "Nie wiem, połamiemy gnaty, wrzucimy w gnój... jeszcze nie wiemy"

Następnego dnia pierwszy w ośrodku obudził się Krzysiu. Co z niego taki ranny ptaszek zapytacie? Otóż tego tak na prawdę nie wie nikt. Krzysztof Ignaczak to temat niewyczerpany. Nikt nie wie o nim wszystkiego. Ciekawe czy on wie o sobie wszystko. Ale zeszłam z tematu.
Otóż Igłę wcale nie obudziło jakieś tam przyzwyczajenie wczesnego wstawania. W życiu! Ani też żadne nagłe "Obudziłem się i jestem wyspany" Nie, nie, nie, nie, nie. Obudziły go promienie słoneczne świecące wprost na jego zaślinioną facjatę. Nie było to jednak aż tak bardzo niezgłębione jak mogło się na samym początku wydawać.
Zdenerwowany spuścił z hukiem stopy na podłogę, a leżący na drugim łóżku w pokoju Łukasz ani drgnął.
- Jak ja czegoś nie zrobię to nikt tego nie zrobi! - stwierdził i w takim przekonaniu ruszył do łazienki. Skoro już wstał tak wcześnie, a mianowicie o 6:15 to nie będzie dnia tracił, nieprawdaż? Od razu widać, że ten Krzysio to mądry człowiek. W końcu stare porzekadło głosiło "Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje" No, a dzisiaj zarówno Igle jak i innym wtajemniczonym w uroczystą "ceremonię przejścia" dziewczyn przygotowanych przez nich przydałaby się siła psychiczna jak i fizyczna no i cierpliwość. Można by powiedzieć, że przede wszystkim cierpliwość. Wszystko mieli zaplanowane i dopięte na ostatni guzik. Zacząć mieli punktualnie o 15. Nikt tak na prawdę nie wiedział jak to wyjdzie, ale mieli nadzieję, że dziewczyny ich nie zabiją za to co im wywiną popołudniu. A co oni zrobili? Tego to dowiemy się niedługo.
Na szczęście nie przyszło libero do głowy by budzić ośrodek o tej porze. Nie chciał bowiem drażnić dziewczyn, a tym bardziej Zbycha, który odkąd przyjechał na zgrupowanie i poznał Arianę jest niczym tykająca bomba. Można by go też bardziej obrazowo porównać do kobiety z okresem.


*Michalina*

 Obudziłam się o 6:50 i powędrowałam do łazienki, aby doprowadzić się do stanu normalnej używalności. Udało mi się to szybko i wyszłam z pokoju z chęcią udania się na śniadanie. Nie spodziewałam się spotkać na korytarzu, a tym bardziej na stołówce Oliwii więc postanowiłam iść ją obudzić. Zamknęłam pokój i przemierzyłam niemal cały korytarz po drodze słysząc poranne kłótnie bądź też rozmowy siatkarzy zbierających się w swoich pokojach do zejścia na dół.
Wlazłam do pokoju 223 bez pukania. I co zastałam? Puste łóżko z rozwaloną na podłodze kołdrą i poduszką na środku łóżka. Czyli wstała. Cieszmy się i radujmy Oliwia Werner wstała bez mojego poganiania o godzinie wcześniejszej niż 8:30 rano. Usiadłam na łóżku i przysłuchiwałam się wyciu blondynki z łazienki. Po kilku minutach zaszczyciła mnie wyjściem z pomieszczenia
- No hej. - uśmiechnęłam się
- O Micha, cześć- odwzajemniła gest - Co cię do mnie sprowadza, o takiej porze? - zapytała wsadzając komórkę do kieszeni spodenek.
- Jak to co? Kontrola czy wstałaś - wyszczerzyłam się.
- Mam budzik. Spokojna głowa. Nie przemęczaj się tak - puściła mi oczko szczerząc się.
- Następnym razem nie przyjdę. Nie martw się  - wystawiłam jej język.
- Nie martwię - zrobiła to samo
- Dobra, chodźmy na to śniadanie bo jestem głodna jak wilk. - zarządziłam wstając z łóżka.
- Czyli poranek jak poranek - stwierdziła i wyszłyśmy.
O dziwo gdy weszłyśmy do stołówki nasz stolik, a raczej dwa stoliki, które chłopaki zsunęli bo się nie mieściliśmy, były już zajęte. Brakowało tylko nas i Ariany.
- Cześć dziewczyny - przywitała się Anastasi stając obok nas w kolejce po śniadanie. O wilku mowa, a może raczej myśl.
- Hej, hej - odparłyśmy  po czym wzięłyśmy swoje omlety oraz coś do picia i podeszłyśmy do stolika przy którym toczyła się jakaś dyskusja połączona z gestykulacją.
- Siema - zaczęła Oliwia siadając, a oni natychmiast przestali rozmawiać. Zajęłyśmy swoje miejsca patrząc najpierw pytająco na siebie, a potem na nich.
- Co jest? - przyglądnęłam się im badawczo.
- Niiiiic? - odpowiedział, a może bardziej zapytał Ignaczak mrużąc lewe oko patrząc na mnie i przeciągając samogłoskę. Popatrzyłam porozumiewawczo na dziewczyny. Faktycznie coś knują.
- "Nic" mówisz? - zapytała Ariana.
- Dokładnie tak... nic - potwierdził Łukasz.
- No to skoro my mówimy, że nic i wy wiecie, że nic to może jedzmy? - zaproponował Piotrek wgryzając się w kanapkę z sałatą.
- Popieram  - rzekł Michał.
- No to jedzcie. Co tak ciągle gadacie? - wzruszyła ramionami Oliwia upijając łyk herbaty. po tym już nikt się nie odzywał Tylko Werner nuciła piosenki lecące w radiu w stołówce.

Po posiłku mieliśmy godzinę wolnego po czym trening, a na stołówce spotkaliśmy się o 13 w celu skonsumowania obiadu. Siatkarze zachowywali się już normalnie czyli gadali śmiali się i dokuczali sobie nawzajem. Znowu o mały włos nie doszło by do słownej utarczki między Zbyszkiem, a Ari na temat fryzury atakującego ale w porę się wtrąciłam i zmieniłam temat. Chyba tylko ja się tu boję o ich zdrowie bo inni ani drgnęli gdy chcieli zacząć się kłócić. Albo mi się wydaje ale resztę chyba to serio bawi. I to bardzo bawi. Kiedy chłopaki skończyli popatrzyli po sobie porozumiewawczo i rzucając "na razie" wyszli z stołówki. Patrzyłyśmy na siebie zdziwione.
- Nie wiem jak wy, ale ja zaczynam się bać - rzekłam.
- Nie ma czego - wzruszyłam ramionami - Jeżeli Zbyniu jest w to wplątany to na pewno coś zjebie i nie wyjdzie tak jak miało wyjść - oczywiście nie mogło obyć się bez jakiegoś ataku na Bartmana.
- Ja jednak myślę, że jest czego - wypowiedziała się Oli puszczając mimo uszu drugą część wypowiedzi Rudej.
- Proszę was - wywróciła oczami Włoszka - Co oni mogą - popatrzyła na nas z politowaniem.
- Oj dużo - powiedziałam.
- Nie panikujcie. To tylko siatkarze. - rzuciła i wstała od stołu biorąc swoje talerze. My po chwili też poszłyśmy w jej ślady.
- Myślisz, że szykują coś strasznego czy może śmiesznego? - zastanowiła się blondynka gdy wchodziłyśmy do windy.
- Liwka. Nie mam zielonego pojęcia - westchnęłam -Mam tylko nadzieję, że to przeżyję. Ale jeżeli to nas nie dotyczy to tylko się ucieszę - wyszczerzyłam się
- A może to tylko zemsta Zibiego na Rudej?
- Przecież my jej pomagałyśmy - przypomniałam.
- Ale oni o tym nie wiedzą- poruszyła brwiami gdy wychodziłyśmy z windy - Znaczy mam taką nadzieję.

- Nie mam pojęcia czego oni nie wiedzą.

*Ariana*
Weszłam do pokoju numer 222. Nawet nie spodziewałam się zastać tam Michała. W sumie to byłam trochę ciekawa co oni robią i o co chodzi, ale w przeciwieństwie do dziewczyn ani trochę nie bałam się o swoje życie. Jak już mówiłam : co oni mogą?
Otworzyłam okno na oścież po czym położyłam się na łóżku i oglądając telewizję leniuchowałam tak godzinę póki ktoś nie zapukał do drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam zezwalając na wejście osobnika. Do pokoju głowę wsunął Krzysiek.
- No siemka - wyszczerzył się.
- Hej, wchodź - podniosłam się do pozycji siedzącej. Krzysztof wkroczył do środka.
- Bo ja mam dla ciebie taką mała propozycję - zaczął, a ja skupiłam na nim całą swoją uwagę. - Może oprowadzić się trochę po tych naszych kochanym spalskich laskach co? - zapytał zataczając ręką dookoła.
- W sumie i tak nie mam nic innego do roboty więc czemu nie? - uśmiechnęłam się
- No to zapraszam- otworzył przede mną drzwi przez które wyszliśmy i skierowaliśmy się do windy. Po 5 minutach już kroczyliśmy chodnikiem w lewo od ośrodka. Ignaczak opowiadał różne historie ze spalskich zgrupowań co wprawiało mnie tylko w jeszcze lepszy humor. Byłam tu niedługo ale już bardzo ich polubiłam. Okazało się nawet, że nie raz wycięli też numer mojemu ojcu. O proszę, a tatuś nigdy się nie chwalił. Trzebaby podpytać.
W pewnym momencie weszliśmy w las. Szliśmy chwilę w milczeniu krocząc wąską ścieżką przez którą to Igła prowadził, a ja szłam za nim. W jednej chwili zatrzymał się gwałtownie, a ja nie zauważając tego wpadłam w jego twarde ramię.
- Ał - jęknęłam rozmasowując nos - Czemu się zatrzymałeś?
- Muszę ci teraz zawiązać oczy - oświadczył, a ja popatrzyłam na niego jak na kompletnego kretyna.
- Bo? - uniosłam brew.
- Bo mamy dla was niespodziankę. No nie daj się prosić - jęknął
- Nas? - powtórzyłam.
- Dziewczyn.
- Aha, okej. - pokiwałam powoli głową przetwarzając fakty. Niespodziankę? Czy może odwet Zbysia. Cokolwiek by nie zrobił i tak nie zepsuje mi smaku tego pięknego poranka gdy obudził mnie jego krzyk i wiązanka przekleństw, a potem piękny widok jego fryzury - Dobra, zawiązuj - westchnęłam, a libero zawiązał przepaskę na mych oczach.

*Oliwia*
Wrzucałam właśnie zdjęcia na stronę gdy ktoś zapukał do drzwi.
 - Proszę! - krzyknęłam, a po chwili do środka głowę wsunął Michał - O, co cię do mnie sprowadza? - zapytałam wyłączając laptopa i odkładając go na bok na łóżku.
- Propozycja nie do odrzucenia - wyszczerzył się splatając ręce na plecach.
- I tak nie mogłabym odrzucić - wygięłam usta w podkówkę - Jestem za mało asertywna - westchnęłam smutno
- Tym lepiej - zaśmiał się - Idziesz ze mną na spacer do lasu - oświadczył.
- Okej! - zerwałam się z łóżka. Perspektywa spaceru w tak piękny dzień, no i nie ukrywajmy w doborowym towarzystwie ożywiła mnie jeszcze bardziej i ich dzisiejsze dziwne zachowanie w stołówce poszło w zapomnienie. - Wezmę aparat - rzekłam i zawiesiłam sobie urządzenie na szyi. Najwygodniej.
- No to co? Chodźmy - uśmiechnęłam się szeroko.
- Łatwo poszło - wzruszył ramionami i przepuścił mnie w drzwiach, po czym rzuciłam się biegiem schodami w dół.
- Kto ostatni ten zgniła kaszanka! - krzyknęłam przeskakując po dwa stopnie. Wiedząc, że siatkarz jest tuż za mną jeszcze dodatkowo piszczałam i krzyczałam. Zawsze tak mam. Nie mam pojęcia dlaczego, ale gdy ktoś mnie goni to zawszę piszczę.
- Zawsze tak piszczysz? - zaśmiał się przyjmujący doganiając mnie już w holu
- Tak - odetchnęłam głęboko po czym również się zaśmiałam. Wyszliśmy z ośrodka, później wkroczyliśmy do lasu, szliśmy, szliśmy i szliśmy.
- Stój - zarządził w pewnym momencie Winiarski.
- Czemu? - zdziwiłam się, ale posłusznie wykonałam jego polecenie. Byliśmy już dośc głęboko w lesie.
- Muszę ci zawiązać oczy  - powiedział wyjmując z kieszeni chustę.
- Ale... - zaczęłam
- Spokojnie. Zaufaj mi - zbliżył się do mnie. No i zaufałam pozwalając sobie zakryć oczy.
Przeszliśmy kawałek aż w końcu siatkarz zatrzymał się, stanął za mną, zdjął materiał z moich oczu. Zdjął mi z szyi aparat po czym chwycił za nadgarstki i unieruchomił je za moimi plecami.
- Ał - jęknęłam więc lekko zwolnił uścisk jednak cały czas trzymał je z tyłu. Rozejrzałam się. Byliśmy na polanie w lesie. Po mojej prawej stronie w odległości jakichś dwóch metrów stała Michalina, której ręce za plecami trzymał Kubiak, a po lewej Ariana, której dłonie unieruchamiał Zbyszek. Czy to nie było zbyt drastyczne połączenie? Dodatkowo zatykał jeszcze jej usta. Pewnie zaczęła się wyrywać i wyzywać więc mogło to być konieczne. Tylko o co chodzi?
Staliśmy przed biała linią narysowaną na ziemi tuż przed naszymi stopami. Jakieś 2 metry przed nami stał natomiast Krzysiek. Co tu się odpiernicza? I jakim cudem nikogo ni usłyszałam gdy tu szliśmy?
- Wszyscy są więc możemy zaczynać ogłoszenia parafialne - dwa ostatnie słowa wypowiedział, a raczej zaśpiewał niczym Niekryty Krytyk. - Otóż, moje drogie panie. Ponieważ, iż, gdyż, bo, ależ wkraczacie w naszą kadrę i jesteście tutaj totalnymi śnieżynkami, my - doświadczona gwardia, postanowiliśmy urządzić wam, tak zwaną "Ceremonię Przejścia" - uśmiechnął się szatańsko - Jeśli ją przejdziecie to znaczy, że nadajecie się do tak wspaniałego towarzystwa jakim my niewątpliwie jesteśmy
- Że co, kurde? - zapytała Micha.
- Bądź cicho to się dowiesz - fuknął na nią Ignaczak, a ona przewróciła oczami - I nie przerywać bo gorzej dla was. No więc tak. Spędziliśmy nad tym kilka dni i mam nadzieję, że to docenicie i przynajmniej spróbujecie, kurna olek coś zrobić. - tupnął nogą. Co on dzisiaj taki nie w sosie? - Otóż, - czyżby Krzysiu przygotowywał tą mowę od urodzenia? - polegać to będzie na tym, że - zaczął i odchrząknął głośno - Każda z was dostanie mapką, na której mniej więcej, znaczy bardziej mniej niż więcej opisane będzie trasa, którą musicie przebyć. Mądre dziewuchy jesteście więc sobie poradzicie - poczochrał włosy Miśki, która warknęła na niego wściekła, a libero od razu cofnął się dwa kroki w tył. Zaśmiałam się cicho pod nosem bo to wyglądało jakby przestraszył się jakiegoś psa. - Po drodze do mety musicie po każdym wykonanym zadaniu...
- Jakim zadaniu? - zapytałam.
- Mówiłem, nie przerywać! - wykrzyknął, a siatkarze starali się stłumić śmiech. Jeeeny co on taki nerwowy. No już, luz Krzychu - Wszystkiego się domyślicie i będzie to też opisane przy miejscu, w którym dane zadanie ma być wykonane - objaśniał - Zadań będzie 6, postanowiliśmy się zlitować.
- Łaskawcy - prychnęła Ari. Libero jednak to zignorował i mówił dalej.
- Przy miejscach zadań będą chorągiewki z odpowiednimi dla was kolorami. Musicie je zbierać. Jeśli któraś dotrze na metę bez choćby jednej chorągiewki odbędzie karę. Nie wiem, połamiemy gnaty, wrzucimy w gnój... jeszcze nie wiemy - wtedy do mojej łepetyny wpadł szatański plan. Baaardzo szatański plan. - W każdym razie chorągiewki zbierać - podszedł do Anastasi - Proszę, mapa i opaska z twoim kolorem, czyli czerwona - wręczył jej kartkę i opaskę po czym podszedł do mnie. Przyjmujący uwolnił moje dłonie - Twój kolor, zielony - wręczył mi ten sam zestaw. Miśka otrzymała to samo. Jej kolor to fioletowy - Zaczniecie gdy gwizdnę. Aha, i jeszcze jedno. Robicie to na czas - uśmiechnął się szatańsko - Macie dwie godziny. Start! - krzyknął i gwizdnął w gwizdek. Ej, czy to nie gwizdek trenera? Ja to się nawet tym podekscytowałam. Taka szkoła przetrwania. 2 godziny, 6 zadań wszystkie niewiadome.
Może być niezła zabawa, zwłaszcza gdy wprowadzę swój szatański plan w życie. Oj, będzie się działo.

             

                                 --------------------------***--------------------------
Dobra, wiem, wiem, wiem, zawaliłam i to ostro. Ale wreszcie się ogarnęłam i dodaję. Przepraszam, że nie było mnie tu 2 miesiące :( Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Niestety.
Skleciłam ten rozdział, ale nie mam pomysłów tak na prawdę co za zadania mają dziewczyny wykonać. Tak na prawdę wymyśliłam chyba z 5 więc jeżeli macie jakieś chore (bo jakie innego mogli by wymyślić siatkarze) to piszcie w komentarzach. Najfajniejsze (czyli pewnie wszystkie) wykorzystam :D
A teraz lecę na studio przed meczem Skry i Lotosu? Za kim jesteście? Ja za Bełchatowem ;)
Zapraszam jeszcze tutaj ---> 67  http://zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com/
i tu ---> 1 http://people--help.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**

poniedziałek, 5 stycznia 2015

*5* "Walnę prosto z mostu bo nie lubię owijać w bawełnę"

(klik - muzyka)

*Michał Kubiak*

Obudził mnie budzik. Zaspany wyciągnąłem rękę aby wyłączyć irytującą melodyjkę. Przetarłem twarz dłonią, po czym wygramoliłem się z łóżka i podszedłem do walizki, z której wyciągnąłem jakieś ubrania. Wtedy usłyszałem, że budzi się Zibi. Spojrzałem na niego i od razu mnie to rozbudziło. Twarz miał upaprana pastą, a włosy? Wolę się nie wypowiadać. Czyli zemsta Ariany wykonana, tylko kiedy ona to zrobiła. Nie słyszałem jej w nocy.
- Chcesz dostąpić tego zaszczytu i pierwszy skorzystać z łazienki? - zapytałem tłumiąc śmiech
- Jasne. Taką propozycją nie pogardzę. - stwierdził i ruszył w kierunku łazienki. Nie zamknął za sobą drzwi więc uchyliłem je i czekałem aż kumpel spojrzał w lustro. Nie musiałem czekać długo. Atakujący najpierw miał oczy jak pięciozłotówki, a potem jego twarz przybrała wyraz wściekłości. Momentalnie zamknąłem drzwi i zatkałem uszy.
- Ruda!!! Kurwa mać!!!! Lepiej strugaj trumnę i zaklep sobie u księdza mszę bo już nie żyjesz! Do jasnej kurwy jego mać!!!! - wydzierał się na całą Spałę i jeszcze dalej po czym wypadł z łazienki. - No zabije! Gołymi rekami! - wysyczał
- Zibi. Oddychaj - powiedziałem spokojnie dusząc śmiech.


*Ariana*
Przebywałam właśnie w pięknej krainie Morfeusza, śniłam sobie o pięknych jednorożcach aż tu nagle ... wrzask! Przeraźliwy. Ogłuszający. Mrożący krew w żyłach... Nie, po prostu Zbysiu już przejrzał się w lustrze

- Ruda!!! Kurwa mać!!!! Lepiej strugaj trumnę i zaklep sobie u księdza mszę bo już nie żyjesz! Do jasnej kurwy jego mać!!!! - poderwałam się momentalnie z łóżka, a Michał wyszedł z łazienki susząc włosy ręcznikiem. Popatrzył na mnie przerażony po czym ja opadałam na poduszkę śmiejąc się jak opętana.
- Boże, Ariana - westchnął i usiadł na łóżku - Co wyście mu zrobiły? - rozłożył bezradnie ręce.
- A nic tam - machnęłam ręką uspokajając się.

- Po zwykłym "nic tam" to by się tak nie wściekł - stwierdził.
- Zobaczysz - powiedziałam.
- Nie wiem czy chce - mruknął.
- Ej, wiecie może czemu Zibi tak się drze jak stare gacie z samego rana? - zapytał stający w drzwiach Piotrek.
- Idź do niego i się zapytaj - poleciłam mu.
- W sumie racja - zmarszczył czoło i wyszedł.

Po chwili usłyszeliśmy:
- A weź spierdalaj i mnie nawet nie wkurwiaj - z ust Bartmana. Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam z walizki ciuchy, w które szybko się przebrałam w łazience po czym wychodziliśmy z Winiarskim z pokoju.
- Nie zamawiasz tej mszy u księdza? - zapytał przerażony Piotrek podchodząc do nas.
- A po co? - zdziwiłam się.
- Jak to po co?! - wybuchnął.
- Oj Piotruś, Piotruś. Przecież on nic mi nie zrobi.
Jestem dziewczyną - podkreśliłam ostatnie słowo odrzuciłam włosy do tyłu i ruszyłam do stołówki. Oni dołączyli do mnie po chwili. Wzięliśmy swoje porcje jajecznicy i zasiadłam na swoim miejscu. Oliwii i Michaliny jeszcze nie było. Po kilku minutach dołączyła reszta ludzi ze stolika. Blondynka przechodząc obok mojego miejsca szturchnęła mnie łokciem śmiejąc się pod nosem.
Po chwili do stołówki wszedł atakujący. Myślałam, że usiądzie gdzieś na drugim końcu pomieszczenia, a tu proszę, jednak zajął swoje stałe miejsce. Na głowę miał założony kaptur. Ciekawe dlaczego? Postanowiłam zapytać. W końcu jak wy to mawiacie "Kto pyta nie błądzi".
- A czemuż to Zbyszku na swej głowie masz ten kaptur, od jakże pięknej bluzy? Nie za gorąco ci? Ze 20 stopni na plusie na zewnątrz - wbiłam w niego wzrok z cwanym uśmieszkiem. Paczadła wszystkich zwróciły się na Bartmana.
- A co ci do tego? - burknął
- A nic - wzruszyłam ramionami - Tylko pytam, nie można? - uniosłam brew.
- Mi się wydaje, że można - wtrącił się Piotrek z buzią pełną jajecznicy

- No i ma chłop racje - poparł go Kurek
- A może Zibi rzucił jakiś kolorek na włosy i nie chce pokazać bo słabo wyszło? - parsknął śmiechem Krzysiek. - A może trwałą - wybuchnął niepohamowanym śmiechem, a zaraz za nim cały stolik.
- W takim zakładzie z panią Krysią - dorzucił Winiar i wtedy Ignaczak zdjął z głowy Zbynia kaptur, cała stołówka wybałuszyła na niego oczy, Miśka ukryła twarz w dłoniach, a ja i Oli śmiałyśmy się dalej.
- Po treningu u mnie w pokoju chłopaki - warknął i wyszedł, a my śmialiśmy się jeszcze dłuższą chwilę.
- Może chce żeby mu końcówki podrównać - odpowiedziała Weren na pytanie Żygadły co on może od nich chcieć. Po jej słowach znów zaczęliśmy się chichrać.
- Ariana! - usłyszałam krzyk swego ojca.
- Tak tatku? - zapytałam odwracając się w jego stronę i ocierając łzę z oka.
- Pozwól do mojego pokoju dziecko drogie. - rzucił i wyszedł.
- Powodzenia. Miło było cię znać - Igła otarł wyimaginowaną łzę z oka.
- Spoko, gorsze rzeczy się robiło i nadal żyję - machnęłam ręką i wstałam z miejsca.


*Michalina*
Gdy Zibi przyszedł taki zdenerwowany, ba wściekły na stołówkę, a oni zaczęli się z niego nabijać to mi się go zrobiło trochę szkoda... Od teraz już im nie pomogę jak będą mu chcieli jeszcze coś wywinąć! A jak pomogę to coś sobie zrobię! Gdy Anastasi wyszła za prośba ojca my też po chwili zaczęliśmy się zbierać. Gdy zobaczyłam, że wszyscy ryją się do windy i wypychają biednego Krzysia i Oliwkę postanowiłam iść schodami.Co to dla mnie 4 piętro schodami. Ja ścigałam się z Michałem Kubiakiem! I wygrałam. Po forach, no ale wygrałam. Na górze byłam pierwsza ale przypomniało mi się, że klucz ma Liwka. Kopnęłam zdenerwowana drzwi i usiadłam na podłodze, a rękę położyłam pod progiem drzwi. Po chwili poczułam, że jest ona mokra. Momentalnie poderwałam się z podłogi, a wtedy z windy wysieli siatkarze i Oli.
- Kurna, Wernerówna pośpiesz się, z naszego pokoju wylewa się woda! - krzyknęłam. Siatkarze w śmiech, a ona podbiegła do mnie szybko i momentalnie otworzyła drzwi. Pokój zalany, a spod drzwi do łazienki wylewa się jej jeszcze więcej. Szybko pobiegłam do do tego pomieszczenia wchodząc tam pięknym ślizgiem na koniec, którego jebnęłam na tyłek na środku łazienki. Blondynka śmiejąc się jakoś do mnie dotarła ale przez śmiech nie mogła utrzymać równowagi i również po chwili leżała na podłodze. Tak jej było wesoło, że nie patrząc na to, że podłoga jest całą mokra i położyła się na niej nogi zgięte w kolanach podniosła do góry cały czas się brechtając.
- Boże, z tobą jak z dzieckiem - westchnęłam z i bolącym "dolnym tyłem" wstałam i zakręciłam wodę lecącą z kranu, jednak ciecz wciąż się lała z pękniętej rury - Trzeba zgłosić obsłudze i pewnie przenieść się do jakiegoś innego pokoju - rzuciłam stając na środku pomieszczenia.
- Pewnie tak - wstała i zaczęła wykręcać swoje włosy z wody, a ja patrzyłam na nią jak na debila. - No to chodźmy powiedzieć w recepcji i od razu na trening.
- Coś wyczuwam, że same problemy dzisiaj będą - westchnęłam. - Jeden już mamy. Wyszłyśmy z łazienki, a ja co widzę? Mój telefon leżący na podłodze w wodzie!
- Auuuć - syknęła przyjaciółka widząc to co ja - Słabo.
- Nosz kurwa, to był nowy - jęknęłam podnosząc urządzenie.
Werner zabrała swój aparat i wyszłyśmy z pokoju nie zamykając go ale biorąc klucz.
- Jak tam? Podmoczyło was? - zaśmiał się Wrona idący wraz z Kłosem.
- Nawet mnie nie wkurwiaj - warknęłam.  Środkowi spojrzeli na fotografkę, ale ona dała im znak, aby nie pytali o nic więcej. Ruszyliśmy więc na dół. Chłopaki na halę a my do recepcji.
- A wy gdzie? Hala w tamtą stronę - Karol wskazał palcem korytarz.
- Zaraz dołączymy - rzuciła Oliwia i poszłyśmy powiadomić przemiłą panią o tym co wydarzyło się w naszym pokoju. Powiedziała, że spróbuje to jak najszybciej załatwić i mamy przyjść po treningu. Ruszyłyśmy więc na halę, gdzie chłopcy też już powoli się schodzili.
Po zakończonym treningu dowiedziałyśmy się, że niestety tamten pokój nie nadaje się już do użytkowania więc dostaniemy nowe. Tak, nowe. Każda osobo bo nie ma już dwójek. Ja miałam numerek 210 o ile się orientuję to obok Kubiaka i Bartmana a Oliwka 223 czyli pomiędzy Miśkiem i Arianą, a Ziomkiem i Igłą.


*Oliwia*

Gdy otrzymałam klucz i skojarzyłam fakty obok kogo będę mieszkać to od razu banan wkradł mi się na twarz. Zacne towarzystwo. Szkoda tylko, że Micha na drugim końcu korytarza. Wsunęłam klucz do kieszeni po czym ruszyłyśmy szybko na halę gdzie siatkarze mieli trening. Nasze rzeczy miały być wyniesione z pokoju i postawione w naszych nowych lokum pod naszą nieobecność.
Po skończonym treningu podeszłam do Ariany, którą napotkałam kiedy jako ostatnia wychodziłam z hali. No co? Zamek mi się zaciął od torby.
- No i o co ojcu chodziło? - zapytałam.
- A właściwie o nic. Moja mama przyjeżdża tutaj za trzy dni. Chciał mnie tylko poinformować - wzruszyła ramionami - Ale słuchaj. Bo mam sprawę - zaciągnęła mnie za rękaw po ścianę za jednego dużego kwiatka.
- Co jest? - uniosłam brew - Zibi wziął odwet?
- Nie. Nie o to chodzi. Słuchaj. Skup się. I nie przerywaj. - pokiwałam głową więc zaczęła schylając się w moją stronę - Szłam sobie do swojego pokoju, a w ogóle to witam sąsiadkę - wyszczerzyłam się - Jak usłyszysz wieczorem jakieś krzyki i wrzaski oraz przekleństwa i obelgi zza ściany to się nie przejmuj bo to tylko ja z Michałem się bijemy o pilot i on mi zabiera kołdrę.
- Zapamiętam - zaśmiałam - No ale mów, o co ci chodzi.
- No tak. Te zakute łby coś knują - przeszła do szeptu. - Jak przechodziłam przez korytarz to słyszałam z pokoju Ignaczaka jakieś szepty, śmiechy. Oni coś kombinują. Nie koniecznie fajnego - stwierdziła i wyprostowała się.
- Ale nie fajnego ogólnie, czy nie fajnego dla ciebie, czy dla nas? - dopytywałam.
- Nie wiem. Nie udało mi się usłyszeć co gadają. Ale miej się na baczności. Dal własnego dobra - rzuciła.
- Okej, zapamiętam. To co? Obiadek? - wyszczerzyłam się.
- Pewnie - rzuciła i ruszyłyśmy do stołówki. Ja wraz z torbą ze sprzętem. No co?! Mój pokój jest na piętrze 4, a stołówka na 2. Nic wam to nie mówi? Mówi? No o gites, jedziemy dalej!
Weszłyśmy do stołówki gdzie byli już wszyscy. Wzięłyśmy swoje porcje i zajęłyśmy miejsca.
- Co dzisiaj porabiamy? - zapytałam wkładając sobie do ust kawałek kurczaka.
- My trenujemy - westchnął głęboko Winiar.
- Noo i to jeszcze siłka - poparł go Żygadło.
- No to współczucie - wykrzywiłam usta w podkówkę.
- Dziękujemy, dziękujemy - powiedzieli chórem i westchnęli głęboko.
Chłopaki jedli bardzo szybko i wyszli też niemal od razu jak z każdego talerza zniknął ostatni okruszek. Tłumaczyli się, że chcą jeszcze trochę odpocząć przed siłownią.
Po posiłku rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Podeszłam do drzwi swojego pokoju i włożyłam klucz po czym przekręciłam w prawo i nacisnęłam klamkę lecz drzwi nie ustąpiły. Szarpnęłam lecz nadal nic. Przekręciłam więc w drugą lecz dalej nic. Kopnęłam zdenerwowana w dębowy mebel.
- O, masz 223 - wyszczerzył się wynurzający się ze swojego pokoju Ruciak - Odsuń się młoda. Patrz jak to robią zawodowcy. Musisz zrobić tak. Najpierw kopniak prawą nogą pod zamkiem. Potem przekręcasz klucz do połowy, walisz pięścią nad klamką i do końca - zademonstrował i otworzył drzwi na oścież - Prosz! - zamaszystym ruchem ręki wskazał środek pokoju. - Zapamiętała? - zapytał z uśmiechem.
- Tak jest! - zasalutowałam - Dziękuję bardzo. - uśmiechnęłam się.
- Cieszę, się że mogłem pomóc. Pjona! - przybiliśmy głośną piątkę po czym weszłam do swojego lokum i faktycznie stała tam już moja walizka. Walnęłam się na łóżko i poleżałam chwile bez celu. Po jakimś czasie wstałam jednak szybko. Trzeba sprawdzić czy aby któraś panela nie skrzypi żeby w nocy nie wpaść przez przypadek. Stanęłam więc przy drzwiach wejściowych i skakałam delikatnie z jednej paneli na drugą sprawdzając je. Gdy dochodziłam do drzwi od łazienki drzwi podłoga skrzypnęła.
- Ha! Wiedziałam! - wykrzyknęłam.
- Oli? A co ty robisz? - zapytała zdezorientowana Michalina stojąca z Arianą w drzwiach. Anastasi miała taką samą minę jak towarzyszka.
- No jak to co?! - oburzyłam się - Sprawdzam gdzie mi podłoga skrzypi - odpowiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- A po co? - uniosła brew Ruda.
- No żeby wiedzieć która skrzypi? - zapytałam ironicznie także unosząc brew.
- Aaaaaaa to wszystko wyjaśnia - pokiwała głową Micha - My tu właściwie przyszłyśmy zapytać czy może idziesz z nami się gdzieś przejść czy coś bo nam się nudzi?
- Jasne - uśmiechnęłam się i ruszyłam z nimi do wyjścia.


*Michalina*
Jakieś pół godziny po obiedzie w moim pokoju pojawiła się Ari z zapytaniem czy nie przeszłabym się na jakiś spacer. Zgodziłam się i podeszłyśmy jeszcze po Oliwię. Gdy otworzyłam drzwi do jej pokoju usłyszałam tylko skrzypnięcie podłogi i jej okrzyk:

- Ha! Wiedziałam!
- Oli? A co ty robisz? - zapytałam zdezorientowana. Wiele rzeczy już widziałam w jej wykonaniu ale nie żeby krzyczała do podłogi.
- No jak to co?! - oburzyła się - Sprawdzam gdzie mi podłoga skrzypi - odpowiedziała jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- A po co? - uniosła brew Ariana.
- No żeby wiedzieć która skrzypi? - zapytała ironicznie także unosząc brew.
- Aaaaaaa to wszystko wyjaśnia - pokiwałam głową na odczepne. Nie chciałam żeby zaczęła tłumaczyć. Nie wiadomo co jej znowu na łeb siadło. - My tu właściwie przyszłyśmy zapytać czy może idziesz z nami się gdzieś przejść czy coś bo nam się nudzi?
- Jasne, że idę - uśmiechnęła się i ruszyła za nami do wyjścia.
- Nie zamykasz drzwi na klucz? - zapytała Anastasi.

- A co po? - zdziwiła się blondynka.
- No po to chyba jest ten klucz nie? - uniosła brew - Zresztą z tymi wariatami nigdy nie wiadomo co im do głowy strzeli. Zwłaszcza teraz - dodała szeptem.
- Teraz, to znaczy kiedy? - zdziwiłam się - Czy ja o czymś nie wiem?
- Ari słyszała jak oni coś knuli - wyjaśniła mi Werner.
- Ale co?
- Tego nie usłyszała - dokończyła i ruszyłyśmy w stronę schodów, a ja na jej słowa wywróciłam ślepiami.
- Brawo detektywistycznej żyłki - mruknęłam.
W recepcji natomiast zauważyłyśmy srebrnego lisa wraz ze swoim sztabem. Wracali właśnie skądś. Popatrzyłyśmy po sobie zdziwione. Przecież siatkarze mają teraz trening na siłowni. Włoszka podeszła do ojca zapytać dlaczego nie ma go na siłowni, a my czekałyśmy na nią. Gdy skończyła przywołała nas gestem ręki, abyśmy podeszły do niej i wyszły przed budynek. Uczyniłyśmy to i już po chwili szłyśmy powoli chodnikiem na nasz spacer
- Siatkarze nie mają dzisiaj treningu na siłowni bo im dał niezły wycisk na sali - oznajmiła nam. - Mówiłam, że coś knują. Pewnie Zbychu szykuje na mnie jakiś odwet, a te barany mu w tym pomagają.
- A nie ma ich w którymś z pokoi? - zapytała Oli.
- Nie, sama widziałam jak wszyscy ze znużonymi minami w treningowych strojach pakowali się do windy żeby iść na trening. - rzuciła.
- A kogo widziałaś? - dopytywałam.
- No, tych wszystkich mądrych - wywróciła oczami - Winiarskiego, Ignaczaka, Żygadło, Nowakowskiego, Kurka, Kubiaka, Bartmana, Kłosa i Wronę.
- A reszta? - włączyła się blondynka.
- No więcej się przecież ich tam nie zmieści - odparła.
- Może powinnyśmy zapytać Gumę gdzie oni są? - zapytała fotografka, a my aż przystanęłyśmy.
- Dlaczego akurat jego? - padło pytanie z ust Rudej.
- No wiecie. Taki najbardziej ogarnięty jest z nich wszystkich. - wzruszyła obojętnie ramionami.
- No to chodźmy - zarządziłam.
No i poszłyśmy pod pokój numer 213. Stanęłyśmy przed nimi i zaczęły się ciche kłótnie kto ma być tym szczęśliwcem i wejdzie do pokoju Zagumnego i przeszkodzi mu w ..... tym co właśnie robi. Widocznie, nasze ciche kłótnie były za głośne bo drzwi się otworzyły. My momentalnie ucichłyśmy, a naszym oczom ukazał się rozgrywający.
- Coś się stało? - uniósł brew, a ja mimowolnie wypchnęłam Oliwię do przodu. Ona odchrząknęła.
- No tak. Bo chodzi o to. - zaczęła - Nie wiesz może gdzie aktualnie przebywa ta część kadry o najmniejszym ilorazie inteligencji? Te Nowakowskie, Kurki i tak dalej? - zapytała uśmiechając się lekko. Albo mam zwidy, albo jego kąciki ust również uniosły się ku górze.
- Część kadry o najmniejszym ilorazie inteligencji powiadasz? - zaśmiał się(!) Zagumny się autentycznie zaśmiał(!) - O ile wiem to szepcząc coś do siebie... Chociaż szeptem ja bym tego nazwać nie mógł, ponieważ idąc z 10 metrów za nimi słyszałem mniej więcej co tam sobie gadają. Wychodzili z ośrodka - oznajmił.
- Dzięki wielkie. Już nie przeszkadzamy - rzuciła szybko Werner uśmiechając się i odeszłyśmy zostawiając rozgrywającego w spokoju. - Oni coś serio knują - stwierdziła Oliwia.
- Prędzej czy później się dowiemy - rzekła Anastasi - Chodźcie do nas - westchnęła i podążyłyśmy don pokoju 222.


*Oliwia*
Weszłyśmy do pokoju Włoszki i przyjmującego. Walnęłam się na łóżko Michała po czym włączyłyśmy telewizor. Przesiedziałyśmy tam do powrotu siatkarzy. Winiarski wszedł do pokoju z wielkim rozmachem i chyba trochę się zdziwił na nasz widok, a zwłaszcza mój gdy byłam rozwalona na jego łóżku.
- I jak tam siłownia? - zapytała obojętnie jego współlokatorka.
- Yyy siłownia? - zapytał - A tak! Ciężko, oj ciężko - powiedział smutno siadając w nogach łóżka kładąc moje stopy na swoich kolanach. To to łóżko jest za krótkie a nie moja nogi za długie! Zawstydzona spuściłam wzrok przyglądając się panelom. Bardzo już zniszczonym swoją drogą. I nie umytych! Pełno kurzu, a tu siatkarze mieszkają hello!
- Może ci się przesunąć? - zapytałam.
- Nie trzeba - uniósł kąciki ust ku górze i oparł się o ścianę.
- No... także ten - rzekła Miśka.
- No właśnie - poparła ją Ariana.
Do kolacji koczowaliśmy w 222, a potem w czwórkę ruszyliśmy na kolację. Odebraliśmy swoje porcje kolacji po czym zasiedliśmy na swoim miejscu.
- Ej, a wiecie, że - zaczął Piotrek lecz Zbyszek brutalnie mu przerwał.
- Oglądaliście wczoraj ten zajebisty kabaret na dwójce? - zapytał śmiejąc się
- Jasne Zbyszku, że możesz powiedzieć coś przede mną - fuknął obrażony Nowakowski i zaczął grzebać widelcem w swoim posiłku.
- Nie, a co? - podchwycił Krzysiek
- A bo taki fajny - wyszczerzył się
- Jak się nazywał? - zapytałam
- Nooooo taki noooo fajny noo był - wyszczerzył się. Widziałam, że Ariana chciała mu chyba pocisnąć czymś ale nie zdążyła bo wtrącił się Michał.
- Kiedy ty to stary oglądałeś jak siedziałem cały wieczór z tobą w pokoju - zmarszczył brew
- No ja poszedłeś do kibla - wyszczerzył się atakujący
- Aha, fajne. Miło, że mnie zawołałeś - mruknął przyjmujący
- I tak byś nie przyszedł - wzruszył ramionami
- No ale zawołać zawsze można - upierał się Kubiak
- Powiało mi tu trochę babskim tekstem - rzuciła Michalina, a wszyscy się zaśmiali
- Kubi zawsze miał zadatki na piękną dziewoję - wybuchnął śmiechem Ignaczak prawi kładąc się na stole.
- Ha, ha, ha. Śmieszne - mruknął Michał.




*Ariana*

Wieczorem gdy już świeża i pachnąca leżałam na swoim łóżku po wyłączeniu telewizora podłożyłam ręce pod kark i wgapiałam się w sufit.
- Winiar? Mogę cię o coś zapytać? - zapytałam cicho
- Jasne - odparł już troszkę zaspanym głosem. Aż tak późno? A przepraszam, przecież on był na "siłowni" na pewno się zmęczył. - O co chodzi? - usłyszałam jak się odwraca na łóżku.
- Walnę prosto z mostu bo nie lubię owijać w bawełnę - oznajmiłam i spojrzałam na jego twarz, którą oświecał blask księżyca z niezasuniętego okna.Podparłam się na łokciu, a twarz umiejscowiłam na policzku. - Podoba ci się Oliwia?
- Czemu pytasz?
- A tak tylko - wzruszyłam ramionami - Z ciekawości. A poza tym widzę jak się w nią nieustannie wgapiasz. - przyjmujący nie odpowiedział. - Aha, ma cię - zaśmiałam się
- Weź jej nic nie mów. Znamy się przecież dopiero kilka dni - poprosił
- Jasne. Tak tylko chciałam sie upewnić - posłałam  mu uśmiech - No to dobranoc - odwróciłam się na drugi bok
- Dobranoc - usłyszałam jeszcze głos Michała






poniedziałek, 22 grudnia 2014

*4* "Widzę, że już coś na ten temat wiesz Krzysiu"

https://www.youtube.com/watch?v=KewfYKJy8YU&spfreload=10
 

*Ariana*
- No cześć Zbysiu! - wykrzyknęłam z entuzjazmem wkraczając do pokoju siatkarzy.
- O jeny. Znowu ty? - mruknął wlepiając gały w laptop. Stanęłam nad nim i zamknęłam mu klapę laptopa.
- Mam już dla ciebie karę - uśmiechnęłam się poruszając brwiami
- No co ty?! - wykrzyknął Michał - Jaką? - aż mu się oczy zaświeciły
- A jakąś - wystawiła mu język Werner - Tajemnica - puściła mu oczko
- No to po co tu przyszłyście?
- No jak to po co? - uniosłam brwi - No żeby cię poinformować, że kara już blisko Zbyniu - posłałam mu buziaka i razem z Oliwią skierowałyśmy się do drzwi. Wtedy mi się coś przypomniało - O! - odwróciłam gwałtownie, tak gwałtownie, że Oliwka wpadła na mnie i zaczęła rozmasowywać nos - Przepraszam - uśmiechnęłam się jeszcze do blondynki - Krzysiek kazał ci przekazać żebyś się tam u niego pojawił. Teraz.
- Po kiego ciula?
- A tego już nie powiedział - wzruszyłam ramionami
- Ej, a ja? - oburzył się Kubiak
- O tobie nic nie mówił - wzruszyła ramionami Werner, a przyjmujący strzelił focha na wszystkich dookoła.
- No to to by było na tyle - powiedziałam na koniec i wyszłyśmy z pokoju chłopców.


*Michalina*
Zaciekawiło mnie bardzo gdzież to Ruda pociągnęła Oli ale wiem, że Werner i tak wszystko mi potem wygada. Po kilku minutach wstałam z łóżka i postanowiłam jednak się gdzieś przejść. Wyszłam więc z pokoju i ruszyłam korytarzem w stronę schodów. Nie lubiłam wind. Cały czas mi się wydaje, że ona stanie i już nigdy z niej nie wyjdę. Zbyt dużo filmów się naoglądałam. Chyba mam klaustrofobie, ale ni chcę się sama przed sobą do tego przyznać.
Schodziłam więc po stopniach, a na piętrze niżej czyli tym, na którym urzędowali trenerzy i sztab, zauważyłam Anastasiego.
- O Midźialina! - wykrzyknął kalecząc po włosku moje imię - Jak dobrze cię widzieć! Mogłabyś przekazać chłopakom, że od jutra treningi już normalnie? Nie chcę mi się biegać po wszystkich pokojach. Możesz to dla mnie zrobić? - zrobił błagalną minę.
- Jasne, nie ma problemu - uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję bardzo - posłał mi jeszcze uśmiech, a ja truchtem pokonałam schody  i ruszyłam do pierwszego pokoju. Obwieściłam to wszystkim co spotkało się z przewidywalnym jękiem. W niektórych pokojach nie było nikogo. Trudno. Najwyżej się nie pojawią na treningu. Wreszcie dotarłam do pokoju Miśka i Zibiego. Weszłam do niego i zobaczyłam tylko Kubiaka leżącego na łóżku, z rękami podłożonymi pod kark.
- O Miśka - uśmiechnął się - Cześć. Co do mnie sprowadza? - podniósł się do pozycji siedzącej.
- Właściwie to treningi - powiedziałam, a on popatrzył na mnie nieco zdziwiony - Znaczy w tym sensie, że trener kazał wam przekazać, że od jutra wznowione.
- A tak miło było się poobijać - westchnął przeciągając się.
- No niestety. Ale trzeba trenować bo jak będziecie tylko jeść i siedzieć na dupie to wam sadło urośnie - wyszczerzyłam się
- Czy ty coś sugerujesz? - uniósł brew
- Ja? - przyłożyłam dłoń do serca - Gdzieżbym śmiała! - prychnęłam
- To może w ramach poprawy kondycji pójdziemy pobiegać? - podrzucił pomysł
- Teraz?
- No tak. Teraz. - potwierdził
- Ok, to za 10 minut na dole - rzuciłam uśmiechając się i wyszłam z pokoju. Zostało mi już tylko jedno lokum do odwiedzenia. Znaczy twierdza Ignaczaka i Żygadły. Weszłam tam z rozbiegu, a wszyscy momentalnie ucichli. Wszyscy znaczy się Bartman, Ignaczak, Winiarski, Żygadło, Nowakowski, Kłos i Wrona.


*Michał Winiarski*
Zebraliśmy się w szóstkę w pokoju Igły i Ziomka, aby dokładnie obgadać przywitanie dziewczyn w reprezentacji. Za chwilę miał dołączyć do nas Zbyszek. Ja z Pitem mieliśmy już całą trasę zaplanowaną i nawet wyrysowaną na kartce niebieskim flamastrem. Pełna profeska.
- A gdzie Dziku? - zapytał Piotrek gdy do pokoju wkroczył atakujący.
- A miał przyjść? - zrobił minę jakby pierwszy raz pojawił się na Ziemi. Wszyscy strzeliliśmy sobie faceplama.
- To nic. My mamy trasę i przeszkody już wyrysowane na kartce więc Dziku jest zbędny - wyszczerzył się Karol
- A, to spoko - machnął ręką Krzysiu - Mówcie. Macie już wszystko? - spojrzał po nas
- My z Piterem już gotowi - zameldowałem naszą gotowość - Plan zrobiony. Pomysły na przeszkody są.
- Brawo - przytaknął libero - Tutaj dla Miśki też ją są - skinął głową w stronę dwóch środkowych - A dla Ariany?
- Nie do końca - westchnął rozgrywający
- Jak to nie do końca? Pojutrze mamy to zrobić. Trzeba mieć wcześniej plan żeby przygotować te rzeczy. Przecież my mamy treningi. Jak to wszystko damy rady zrobić na ostatnia chwilę? Przecież trzeba poznajdywać odpowiednie miejsce na wykonanie tych zadań! - zacząłem gestykulować
- Spoko, Winiar. Póki nie wiedzą nie mamy się co spieszyć - uniósł lekko do góry rękę Andrzej

- Wronka ma rację. Jakby wiedziały i spóźnilibyśmy się to by było piekło - zagwizdał Ignaczak
- Widzę, że już coś na ten temat wiesz Krzysiu - rzucił Piotrek
- Sie ma żonę sie wie Piotrusiu - odparł
- No dobra. Ale czemu nie macie? - zwróciłem się do rozgrywającego i atakującego
- No bo nie możemy się dogadać. - fuknął Bartman - On nie chce zatwierdzić nic co ja mu proponowałem - skrzyżował ręce na piersi
- Zibi - przewrócił oczami Łukasz i westchnął głęboko - No przecież nie każemy jej jeść dżdżownic ani ziemi, tropić jeleni czy wykąpać się w błocie - popukał się w głowę
- Te dwie pierwsze opcje fujj, trzecia co najmniej dziwna - skrzywiłem się - Ale ostatnia? - spojrzałem po zebranych - W sumie nie jest taka zła. - uśmiechnąłem się diabolicznie.
- Zgadzam się z Winiarem - rzekł Ignaczak. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. Najbardziej chyba spodobało się Zbyszkowi, że jego pomysł jednak wyszedł na wierzch.
- Musimy jeszcze parę innych zadań jej wymyślić. Wy ile macie? - zagadnął pozostałych Żygadło
- My mamy z pięć... sześć, albo siedem - wyszczerzył się Karol
- My jakieś sześć chyba - spojrzał na mnie Piotrek na co pokiwałem głową
- No to jeszcze pięć - klasnął w ręce Zibi.
- Ej a jak my je do tego lasu zaprowadzimy? - zmarszczył czoło Wrona - Przecież jak je zaczniemy ciągnąć gdzieś to Ruda na pewno się wyrwie i zacznie na okrągło pytać gdzie jesteśmy
- Mało tego. - wtrąciłem - Ona na sto procent stanie w połowie drogi i ZAŻĄDA - podkreśliłem słowo - żeby jej powiedzieć gdzie idziemy
- To im zawiążemy na oczy chustki - wzruszył ramionami Karol
- Ale po Rudą to musi iść ktoś z kim ona przyjdzie. - stwierdził Nowakowski
- Ja pójdę. Mnie lubi - zaoferował szczerząc się libero
- Niech będzie - przytaknąłem

- Wprowadzić je musimy pewnie od strony tych tr.... - rozgrywający urwał ponieważ drzwi nagle się otworzyły. Spojrzeliśmy jak staje w nich Michalina.

*Michalina*
Zostało mi już tylko jedno lokum do odwiedzenia. Znaczy twierdza Ignaczaka i Żygadły. Weszłam tam z rozbiegu, a wszyscy momentalnie ucichli. Wszyscy znaczy się Bartman, Ignaczak, Winiarski, Żygadło, Nowakowski, Kłos i Wrona. Zmarszczyłam czoło.
- Przerwałam coś?
- Skądże! - wypalił od razu Łukasz.
- Miśka! Dobrze, że cię widzę - Krzysiek wstał z łóżka, na którym siedział - Przekaż Oliwce, ok? - wręczył mi bombonierkę. Przez chwilę patrzyłam na niego jak na kompletnego idiotę, ale po chwili skojarzyłam fakty, że to za ten zakład z ogórkami.
- A, jasne. Nie ma sprawy. - rzuciłam - Przyszłam wam powiedzieć, że od jutra treningi
- Spoko - odpowiedzieli jednocześnie.
- Zachowujecie się dziwnie - powiedziałam niepewnie przekrzywiając głowę.
- Wydaje ci się - znowu siedmiu siatkarzy powiedziało to samo w jednym momencie. Zastanawiające...
- Dobra. Nie ważne. Pa - rzekłam na odchodnym. Zamykając drzwi usłyszałam tylko chóralne "Pa". Stanęłam pod drzwiami nasłuchując bo to faktycznie było dziwne. Gdy jednak do moich uszu dotarły teksty "Bartman, idioto!", "Kłos kretynie oddawaj mój telefon do jasnej cholery!" lub "Wyłącz tą kamerę jesteśmy tu incognito!" stwierdziłam, że wszystko z nimi w porządku. Weszłam do pokoju, w którym siedziała już Oliwia
- Igła przekazuje - położyłam na jej stoliku nocnym bombonierkę
- O, a za co to? - zdziwiła się
- Za ten zakład co wypiłaś wodę z ogórków podczas naszej imprezki. Pamiętasz? - otworzyłam szafę i zaczęłam ją przeszywać wzrokiem.
- Aaaaaa. Spoko. Fajnie być czasem pijanym - wyszczerzyła się
- A jak - zrobiłam to co ona wyciągając z szafy buty do biegania oraz dresowe spodenki i odpowiednią koszulkę.
- A ty gdzie się wybierasz? - zapytała wpychając sobie do buzi dwie czekoladki na raz
- Pobiegać - odparłam obojętnie
- A z kim? - zapytała z pełną buzią
- Boże, Oliwka. - wywróciłam oczami -  Przełknij wtedy pytaj - westchnęłam stając przy drzwiach łazienki.
- Oj tam - machnęła ręką - Przy tobie nie muszę się dobrze zachowywać - wyszczerzyła się
- W sumie ja przy tobie tez nie - zastanowiłam się

- No bo jesteśmy przyjaciółkami
- Wiesz, że cię kocham? - wyszczerzyłam się
- A wiem, ja ciebie też. Ale nie powiedziałaś mi z im idziesz - skrzyżowała ręce na piersi
- Sama - wzruszyłam ramionami na co ona parsknęła śmiechem.
- Phi! Ja cię nie wyciągnęłam więc sama z siebie nie możesz iść. Gadaj mi tu zaraz z kim - zaczęła stukać palcami w swoje kolano
- No z Michałem - westchnęłam - A ty masz mi powiedzieć po co cię Ariana przedtem wyciągnęła ale to potem bo już i tak jestem spóźniona - rzuciłam. Porwałam ostatnią czekoladkę i wsadziłam sobie do buzi wybiegając z pokoju śmiejąc się. Za sobą usłyszałam tylko "Ejjj! To była moja ostatnia! No ja chrzanie!" No trudno. Zbiegałam po schodach śmiejąc się z przyjaciółki, a w recepcji zobaczyłam Kubiaka.
- Już myślałem, że ci się odechciało. Stoję i czekam, czekam i stoję. I tak na zmianę.
- Oli mnie zagadała - uśmiechnęłam się przepraszająco
- Nic nie szkodzi. Chodźmy - uniósł lekko kąciki ust i wyszliśmy
- Ale ja nie mam takiej kondycji jak ty - zastrzegłam gdy zaczęliśmy truchtem kierować w górę drogi
- Mi wytyka, że mi sadło urośnie ale sama nie biega - fuknął po czym oboje się zaśmialiśmy - Urządźmy sobie jakieś wyścigi - zaproponował z błyskiem w oku
- I tak wygrasz
- W to nie wątpię - powiedział pod nosem za co szturchnęłam go w ramie i oboje się zaśmialiśmy - ale to przecież dla zdrowia nie? - wyszczerzył się
- Tylko gdzie?
- Chodź za mną - chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Mimo nakazu Dzika wcale za nim nie szłam tylko biegłam. Tak tylko dla uściślenia. Po kilku minutach i mojej zadyszce dotarliśmy do dość dużej polanki. - No, tutaj możemy się pościgać  - oznajmił - Z jednego końca na drugi
- No to dobra. Ale daj mi momencik żeby sobie odetchnąć.
- No co ty? Zmęczyłaś się?
- Chcę po prostu jak najlepiej pobiegnąć, więc muszę odpocząć momencik - odparłam siadając na trawie. Po jakichś 2 minutach ustawiliśmy na linii startu, za którą robił dość długi patyk.
- Start! - krzyknęłam i ruszyliśmy. Cały czas mi się wydawało, że Kubiak daje mi fory. Przyśpieszyłam więc najbardziej jak tylko mogłam i pierwsza dobiegłam do końca polanki.
- To nie było fair!  - rzuciłam schylając się i opierając dłonie na kolanach.
- Ale przecież wygrałaś - zaśmiał się przyjmujący siadając
- Ale dawałeś mi fory - fuknęłam - Z takiego zwycięstwa to ja się nie cieszę. Może Liwka, ale ja chcę wygrać uczciwie.
- Aleś ty szlachetna - zaśmiał się kładąc się na trawie. Usiadłam obok niego.
- Może. Ale no ja chce powtórki - zażądałam krzyżując ręce na piersi i robiąc minę obrażonej dziewczynki
- Dobrze Misiu - Misiu? Jak słodko. - przyjdziemy jeszcze kiedyś i pobiegamy - obiecał
- Wtedy pokonam cię bez forów - zaśmiałam się

- Niestety nie dziewczynko - wytknął mi język
- Ej, ej! Tylko nie dziewczynko!
- Miśka, dziewczynka! Miśka dziewczynka! - nucił na melodyjkę dzieci z przedszkola

- Oberwiesz - ostrzegłam i rzuciłam się na niego zaczynając go łaskotać. Okazało się, że nasz duży Michał ma duże łaskotki
- Przestań! - krzyczał przez śmiech, ale mi ani się śniło przestawać. Przyjmujący tarzał się po łące ale w końcu mi uciekł.
- Teraz uczciwie będzie jeżeli ja ciebie też połaskoczę - ułożył dłonie na biodrach
- Nie, nie będzie - pokręciłam głową
- No właśnie, że tak - pokiwał głową. Poderwałam się szybko z miejsca
- Nie będę cię ścigał, ale nie uważasz, że tak faktycznie będzie UCZCIWIE? - podkreślił ostatnie słowo
- Hmmm? - przyłożyłam trzy palce do brody zastanawiając się - Nie - odpowiedziałam szybko
- No to jesteś nieuczciwa - zarzucił mi siadając na trawie.
O nie! Na pewno mi nie będzie zarzucał, że ja jestem nieuczciwa! Nie ma mowy! Noł łej że się tak wyrażę.
- No ok - westchnęłam. - Ale tylko chwilkę - usiadłam obok niego, a on natychmiast zaczął wbijać place w moje żebra. Na mnie to niestety nie podziałało bo ja tam łaskotek nie mam. HA! 1:0 dla Miśki! Siatkarz odsunął się ode mnie z przerażoną miną.
- Nie masz czucia? - wydukał na co ja wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Uspokoiłam się po dłuższej chwili.
- To żeś dowalił jak łysy grzywką o parapet! Mam czucie kretynie. Tylko nie mam tu łaskotek. Chodź, wracamy do ośrodka - podniosłam się i wyciągnęłam do niego rękę
- Ejjj, ale to nie fair!  - chwycił moją dłoń i podniósł się
- Nie zawsze musi być wszystko fair, a poza tym to co ty tutaj widzisz za oszustwo?
- No nie powiedziałaś mi, że nie masz tutaj łaskotek. - fuknął i ruszyliśmy powolnym krokiem w stronę ośrodka.
- Nie pytałeś - wzruszyłam ramionami szczerząc się
- Aleś ty be - oświadczył mi
- Że jaka? - zmarszczyłam czoło
- No be - wzruszył ramionami. - Wiesz, do dzieci się mówi na przykład, nie bierz tego bo to be - wyjaśnił na co się zaśmiałam
- Rozumiem - pokiwałam głową. Dziku postanowił poprowadzić mnie meeega okrężną drogą, aby przy okazji nieco pokazać mi spalskie lasy. Jakąś chyba godzinę później zobaczyliśmy, że coś w krzakach się rusza, a potem chyba głos .... Kurka? A co on o tej porze w lesie robi?
- Bedzie chłopaki! - krzyknął. Postanowiliśmy podejść bliżej żeby zobaczyć o których "chłopaków" mu chodziło. Stanęliśmy tuż za Ignaczakiem i Ziomkiem, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali i zapukaliśmy im równocześnie palcem w ramię. Rzucili najpierw na nas okiem i powrócili do poprzedniej pozycji, aby z prędkością światła odwrócić znów głowę w naszą stronę.
- A co wy tutaj robicie?! - wykrzyknął Łukasz tak głośno, że mógłby obudzić o 6 rano całą Spałę.
- My stoimy, a wy? - wyszczerzył się Michał
- Słuchajcie, jak tu jeszcze wlejemy ze dwa litry wody, to w sam raz będzie! - wykrzyknął Bartek, a dwaj siatkarze stojący przy nas przyłożyli sobie z otwartej dłoni w czoło
- To powiecie co tu robicie? - zapytałam

- Bartek urządza sobie tutaj kąpiel w błocie i my mu tu towarzyszymy bo się dziecko utopi i co powiemy Anastasiemu? - wyjaśnił Igła
- Aaa chyba, że tak - pokiwał głową Kubi
- Eeeej to ja tez chcę taką kąpiel w błocie - wyrwałam do przodu lecz Żygadło i Ignaczak skutecznie mnie zatrzymali biorąc pod łokcie.
- Przydałoby się, ale to innym razem. Innym razem na pewno, a teraz to obawiam się, że musicie już wracać - popchnęli mnie lekko w stronę przyjmującego i odwrócili w odpowiednią stronę.
- No tak, to lecimy - rzucił Michał pchając mnie w stronę ośrodka.
Po kilkunastu minutach byliśmy już przed drzwiami budynku. Spojrzałam na zegarek, była już 17. Siedzieliśmy tam 4 godziny?! Weszliśmy na nasze piętro.
- No to pamiętaj, że następnym razem cię pokonam - puściłam mu oczko gdy staliśmy już przed moimi drzwiami.
- Zobaczymy. Na pewno zapamiętam, że nie masz łaskotek na brzuchu - zaśmiał się a ja razem z nim.
- No to do zobaczenia na kolacji - rzuciłam jeszcze i weszłam do pokoju
- No! Wreszcie raczyłaś się pojawić! - wykrzyknęła Oliwia gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi.
- No wróciłam. A wy co robicie? - zapytałam widząc Arianę siedzącą na podłodze obok drzwi do łazienki czyli centralnie przed łóżkiem Liwki. Zajęłam miejsce na swoim łóżku.
- Obgadujemy szczegóły przed karą dla Bartmana - wyszczerzyła się Anastasi.
- To po to ją wcześniej porwałaś?
- Tak. Żeby z Igłą i Winiarem ją wymyślić.
- A zdradzicie jaką?
- Jasne! Nawet nam pomożesz - oznajmiła z uśmiechem blondynka po czym powiedziała co zamierzają zrobić Zbyszkowi. Ostro. Tylko tyle powiem.



*Ariana*

Na kolacje zeszłam wraz z dziewczynami. Zasiadłyśmy przy stoliku, przy którym siedzieli Winiarski, Ignaczak, Kubiak, Nowakowski, Wrona, Kłos, Żygadło, Kurek i ehhh muszę go wymieniać? Wiecie o kogo mi chodzi więc po co strzępić język? Zajęłam miejsce pomiędzy Kłosem, a Michaliną. Natomiast Oliwia pomiędzy Winiarem, a Igłą.
- A w ogóle to musicie nas zaprowadzić kiedyś na tą kąpiel w błocie - rzuciła ni z gruszki ni z pietruszki Grabowska, a wszyscy oprócz Michała, Krzyśka i Łukasza popatrzyli na nią wielkimi oczami
- Tak, tak. Jasne, że tak - zapewnił szybko Igła.
- Ale zaraz zaraz jakiej kąpieli w błocie? - zapytał marszcząc brew Nowakowski, ale Kłos od razu szturchnął go mocno w żebra
- A bo dzisiaj Bartek testował, tam takie tam nic tam właściwie - mówił Ziomek zakrywając usta dłonią
- Jak będziesz tak buzie zasłaniał to nic nie zrozumiem - zauważyła Oli
- Właśnie. Ale ja nic nie testowałem - zdziwił sie Kurek  za co dostał mocno w żebra od Winiarskiego
- Pyszna ta szynka nie? - zagadnął szybko libero. Wszyscy spojrzeli na szynkę i pokiwał zgodnie głowami.

- A tak w ogóle to słyszałam, że tutaj w Spale mają niedaleko otworzyć jakiś fajny sklep czy lokal czy coś w tym stylu - zmieniła temat Werner - Może by się tak wybrać jak już będzie hm? - podparła głowę na dłoni odsuwając od siebie talerz. Wszyscy zaczęli dyskutować o jakim charakterze ma być. Ja natomiast położyłam łokieć na stole i podparłam policzek na dłoni zastanawiając się jaką fryzurkę zafundować by Bartmanowi. Całkiem na łyso? Nieeeee za to pewnie nie miałabym już serio życia. Coś lżejszego... Może sam tył głowy? O! Albo przez środek głowy mu wygolić od przodu aż do samego tyłu! To jest pomysł! Aż klasnęłam z uciechy, a reszta poparzyła na mnie pytająco.
- O pieprzony komar! - wymyśliłam na poczekaniu - Ale już nie musicie się obawiać. Zabity - wyjaśniłam. Na moje szczęście nie pytali o nic więcej i powócili do swojej kłótni. Ej, oni się tak cały czas kłócili a ja nie słyszałam?!


*Oliwia*

Nasza rozmowa o tym jaki to sklep czy lokal powstanie w Spale trwała dość długo. Siatkarze zdążyli się nawet pozakładać co będzie sprzedawane w tym sklepie. Część, znaczy ja, Ignaczak, Winiarski, Kłos, Nowakowski i Kurek byliśmy za tym, że to będzie sklep natomiast Wrona, Kubiak, Żygadło, Bartman i Miśka obstawiali, że to będzie taki lokal co można sobie usiąść, wypić kawę itd. Założyliśmy się więc. Już zaczynałam snuć plany co będzie za wygranie i przegranie zakładu jednak oni zdecydowali, że zakładamy się uwaga, uwaga .... "o rację"
- Pochrzaniło was? O jaką rację?! Musi być co innego! - oburzyłam się a w moje ślady poszedł Igła
- Popieram młodą. Jak to o rację? - prychnął - To w ogóle nie jest fajne - zrobiliśmy miny obrażonych dzieci i skrzyżowaliśmy ręce na piersi.
- Jak zaczniemy się o coś zakładać to od razu będzie kara i w ogóle - wywrócił oczami Ziomek
- Czyli Zibi kategoryczne nie? - zaśmiałam się a za mną cała reszta. Muszę zobaczyć jego minę gdy się jutro obudzi. Będzie mega!
- No komiczne - mruknął
- My chcemy zakładać się o coś! - wyraziliśmy swoje zdanie z libero
- A my o rację! - krzyczeliśmy na zmianę, w końcu Ariana klasnęła w ręce. Popatrzyliśmy na nią pytająco

- O pieprzony komar! - wymyśliła na poczekaniu - Ale już nie musicie się obawiać. Zabity. - uspokoiła nas, a my dalej zaczęliśmy się kłócić.
- Możemy powrócić do tego tematu jak już będziemy wiedzieć kto wygrał? - zaproponował znudzony Piter
- Nie bo ja chcę wiedzieć teraz na czym stoję! - oznajmiłam
- Dobra. Koniec tematu! - krzyknął w końcu niby Cichy Pit - Albo przestajecie się kłócić albo będziecie biegac teraz 10 kółek wokół COS'u! Wszyscy! - podkreślił. Zapadła kompletna cisza w stołówce. W ogóle to się okazało, że jesteśmy tu już sami. Anasatasi też już wyszła. Tek to jest jak się skupia tylko na sobie.... Ale cóż za władczość panie Nowakowski!
- No. ... Brawo - powiedział po czym wstał od stołu i wymaszerował z pomieszczenia. Długo siedzieliśmy jeszcze w ciszy.
- On ... on ... umie krzyczeć? - wydukał w końcu Winiar
- Czasem mu się zdarzy - wzruszył ramionami Bartek i wstał od stołu
Po chwili zaczęli wychodzić. Wpakowaliśmy się do windy i ruszyliśmy do swoich pokoi. Weszłyśmy do swojego z Michaliną po czym walnęłam się na łóżko.
- Ja cie. Już 20:40 - zdziwiła się szatynka patrząc na zegarek
- Co ty? - podniosłam się na łokciach patrząc na nią.
- Nawet nie zauważyłam - stwierdziła. Poparłam ją po czym postanowiłam wziąć prysznic. Wolałam teraz nić później np. z mokrą głową i w ręczniku obcinać włosy Zbyszkowi. Po pół godzinie wyszłam z łazienki przebrana w piżamę.
Do 23:30 siedziałyśmy z Miśką w pokoju o tej właśnie godzinie miałyśmy przyjść po Rudą. Wręcz bezszelestnie wyszłyśmy z pokoju, aby nie obudzić żadnego z siatkarzy. Jeszcze bardziej motywował nas do tego fakt, że naszym sąsiadem był Zagumny. Stałyśmy już na korytarzu, a Michalina zamykała drzwi. Nie pozwoliła mi tego zrobić, ponieważ z moją ręką na pewno by strzeliły. Ale to ona tak twierdzi. Stałam obok niej i zakręciło mi się w głowie po czym strasznie głośno kichnęłam i natychmiast zatkałam usta dłonią. Grabowska popatrzyła na mnie przerażona i wstrzymując oddech, dosłownie czekałyśmy na to co się wydarzy. Nie wydarzyło się jednak nic, a mi prawie zabrakło tlenu! Podeszłyśmy więc do pokoju, w którym mieszkają Winiarski i Anastasi. Miałam tam wejść, a Miśka stać na czatach bo tak było ustalone od początku. Po cichutku weszłam do środka, a szatynka przymknęła za mną drzwi żeby nie daj Boże podmuch wiatru z otwartego okna na korytarzu nie zawiał w stopę Michała która mogłaby być przecież nie przykryta kołdrą, przyjmujący zaczął by się ruszać przez sen, aby ją wsunąć pod kołdrę ale nie udało by mu się to bo kołdrą miał np. przykrytą głowę i poduszkę więc obudziłby się i zobaczył mnie na środku pokoju i co by zrobił? Pewnie spadł z łóżka, ale ej... ja miałam po Arianę a nie wymyślać co by się stało! Wracając...
Stanęłam przy drzwiach.
- Ariana - zaczęłam szeptem. Nie odpowiada - Ariana. Ariana. Ariana. Ariana. Ariana - zaczęłam z prędkością karabinu maszynowego. Dalej zero odpowiedzi. Zrobiłam krok do przodu. Nie chciałam na początku bo co gdyby jedna z desek skrzypiała? U mnie w domu raz tam skrzypiała i gdy wracałam późno z imprezy nadepnęłam na nią przez przypadek i mama naskoczyła na mnie z patelnią w środku nocy bo myślała, że to złodziej. Ale ej... znowu odchodzę od tematu.
Na szczęście nic nie skrzypiało. Podeszłam więc do łóżka i delikatnie dotknęłam ją w ramię
- Ari - syknęłam - Ariana. Ruda. Anastasi. Ej, ty. Śpiąca Królewno - warknęłam
- Ona ma bardzo twardy sen - usłyszałam za sobą. Ależ się przestraszyłam! Aż podskoczyłam do góry potykając się o coś i poleciałam wprost na łóżko Michała. Mało tego, że na łóżko. Prosto na niego! Ja to zawsze mam kurde pecha.
On tylko się zaśmiał
- Bardzo mnie przestraszyłeś - powiedziałam stając na własne nogi
- Oliwia. Ile jeszcze? - usłyszlam głos Michaliny. Nie bylo czasu. Szybko zerwałam kołdrę z dziewczyny, a ona obudziła się gwałtownie
- To już?! Przysnęło mi się trochę - wyjaśniła po czym błyskawicznie wzięła jakąś torebkę oraz mnie za rękę i pociągnęła do drzwi stawając na skrzypiącej paneli. A nie mówiłam?! Wiedziałam, że na pewno którać skrzypi! Muszę jutro sprawdzić czy u nas w pokoju jakaś skrzypi. Weszłyśmy po cichu do pokoju Zbyszka i Michała. Atakujący na szczęście spał na boku więc nie miałyśmy większych problemów ze zrobieniem tego co trzeba. Ruda wygoliła mi przez całą długość głowy taki pasek. Później twarz popaprała pastą do zębów. Następnie ustawiła dwie kamery. Jedną nad telewizorem czyli widok an cały pokój a następną w łazience. Niczego nie pozwalałyśmy z półek więc całe i zdrowe wyszłyśmy z pokoju zamykając za sobą drzwi
- To dzięki za pomoc - uśmiechnęła się Anastasi
- I tak uważam, że powinniście przestać się kłócić. - wywróciłyśmy oczami na słowa Grabowskiej
- Oj Miśka, bo ty masz na to takie naukowe spojrzenie. Jakbyś nie było psychologiem zrobiłabyś to samo - zapewniłam ją klepiąc ją w ramię. Rozdzieliłyśmy się i ruszyłyśmy do swoich pokoi. Od razu położyłyśmy się spać
- Dobra.. - zaczęłam
- Noc. - dokończyła szatynka i zaśmiałyśmy się cicho. Zawsze tak sobie mówiłyśmy.






niedziela, 14 grudnia 2014

*3* "Nie ustaliliśmy nagrody za wczorajszy zakład Zbysiu"

*Michalina*
Obudziłam się i omiotłam wzrokiem pokój. Oliwia spała jak zabita z jedną ręką i nogą spuszczoną na podłogę. Zaśmiałam się cicho pod nosem  bo na dodatek miała otwartą buzię i wyglądała przekomicznie. Aż zrobiłam jej zdjęcie. A co, będzie miała na pamiątkę. Musiała wczoraj ostro zabalować bo nawet się nie przebrała. Dzisiaj będzie żałować. Ja tak dużo nie piłam i zmyłam się do pokoju koło północy. Prawie cała imprezę przegadałam z Michałem, Karolem i Andrzejem. Świetnie nam się gadało. Ogólnie było bardzo luźnie.
Wzięłam ciuchy i poszłam pod prysznic. Gdy odświeżona wyszłam z łazienki pozycja Werner w ogóle się nie zmieniła. Kręcąc głową wyszłam z pokoju by od razu natknąć się na dwóch środkowych i Dzika
- Cześć chłopaki - posłałam im uśmiech - Jak po imprezie?
- My w porządku ale Zibi to chyba tego nie przeżyje - stwierdził Kubiak śmiejąc się
- Ariana też - rzucił wychodzący właśnie z pokoju Winiar - A jak Oliwka? Bo też wczoraj ostro przeholowała - zaśmiał się
- Oli śpi i pewnie do południa nie wstanie - także się zaśmiałam. Weszliśmy do stołówki gdzie z uczestników naszej wczorajszej imprezy siedział tylko Łukasz.
- No i jak tam?! - zapytał głośno Kłos
- Nie męcz się. Łeb mnie nie boli Karolku - powiedział Ziomek - A gdzie nasze dwie mocne głowy? - zapytał ze śmiechem.
- Chyba nie przeżyją. Oli zresztą też - wyszczerzyłam się.
Siedzieliśmy zajadając raczej wczesny obiad. No była już 11 więc trudno mówić o śniadaniu. Ziomek właśnie opowiadał nam o ilości procentów wypitych wczoraj przez tą mądrą dwójkę
-  O wilku mowa - kiwnął głową w stronę drzwi przez które "weszła" Ariana i bardzo powoli dosiadła się do nas.
- No i jak tam?! - zadarli się do niej Kłos i Wrona
- Cicho cicho - powiedziała niemal bezgłośnie zamykając oczy, zatykając uszy i marszcząc czoło - Ćśśśśśśśś.... - wyszeptała - Łeb mi tak napierdala, że chyba zwariuje. Ej! No właśnie! Kto wygrał?! Ja czy Zbyniu? - ożywiła się lekko
- Chyba ty bo Zbyszek nawet jeszcze się nie pojawił - stwierdził Dziku
- Jest! - wykrzyknęła ale zaraz tego pożałowała - Pokonać Zbynia to czysta przyjemność - uśmiechnęła się diabolicznie

*Oliwia*
Obudziłam się i bardzo powoli otworzyłam oczy mrużąc je, ponieważ raziło mnie słońce. Zasłaniając oczy usiadłam podpierając łokcie na kolanach, a w dłoniach chowając twarz. O matko. Jak mnie głowa boli. Westchnęłam głęboko i chciałam iść pod prysznic żeby chociaż trochę wrócić do świata żywych. Biorąc jakiekolwiek ciuchy (klik) skierowałam się do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic i poczułam się lepiej. Ogarnęłam się wypijając jeszcze pół butelki wody truskawkowej i zażyłam tabletkę na ból głowy. Zerknęłam jeszcze na zegarek. 11:45. No to zamiast na śniadanie to zejdę sobie od razu na obiadek. Wraz z wejściem na stołówkę od razu poprawił mi się humorek. Wzięłam swoją porcję posiłku i z uśmiechem dosiadłam się do Winiara, padniętej Ariany, Miśki, Kłosa i Wrony, Łukasza oraz Dzika.
- No hej miśki! - wyszczerzyłam się szeroko siadając pomiędzy Ziomkiem, a Włoszką.
- Już wypoczęta? - zapytał lekko zdziwiony Winiar
- Jak widać - posłałam mu promienny uśmiech
- Szyszka, zadziwiasz mnie jeszcze bardziej niż kiedyś - powiedziała z uznaniem Grabowska
- No wiesz Miśka, ciebie akurat nie trudno zaskoczyć. Za mało na tym świecie widziałaś - wyszczerzyłam się
- No dzięki - fuknęła
- Zaraz, ale czemu Szyszka? - zapytał zdezorientowany Andrzej
- A no dlatego panie i panowie, że kiedyś mądra Werner założyła się z kumplem, że zje tego jednego, jakby płatka szyszki. Ona zjadła i potem obrzuciliśmy ją szyszkami "chrzcząc" - nakreśliła w powietrzu cudzysłów - na Szyszkę
- Taaa........  7 klasa to było coś - powiedziałam rozmarzona przypominając sobie te czasy
- A ty jaką miałaś ksywkę? - Kubiak szturchnął Michalinę
- Ja? Żadnej... - wzruszyła ramionami, ale od razu weszłam jej w słowo
- Jak to żadnej?! - wykrzyknęłam - Miałaś - oznajmiłam z uśmiechem
- Jaką? - zapytali równocześnie niemal skacząc w miejscu na krzesłach Kłosik i Wronka
- Na Michalkę wołaliśmy - zrobiłam dramatyczną pauzę, a dwaj środkowi wyglądali jakby zaraz mieli wybuchnąć - Grabki - dokończyłam obojętnie i upiłam łyk soku
- Eeeeeee - machnął ręką Kubiak - Liczyłem na coś lepszego
- Właśnie - poparli go dwaj siatkarze
- Ale zaraz. Skoro ciebie ochrzcili na Szyszka rzucając szyszkami to ją ochrzciliście na Grabki rzucając w nią grabiami? - zmarszczył czoło Nowakowski. Wraz z Miśką popukałyśmy się w czoło
- Głupiś?! - parsknęła
- Wcale, że nie. Z matmy miałem zawsze 3 - powiedział urażony, krzyżując ręce na piersi.
- Nawet ja bym takiej durnoty nie wymyśliła. Ochrzciliśmy ją po prostu rzucając w nią liśćmi. Mokrymi. - podkreśliłam ostatnie słowo.
- Słabsze to niż grabie ale może być - stwierdził Piter wzruszając ramionami na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Chwilę jeszcze pogadaliśmy i wraz z Miśką i Arianą wyszliśmy ze stołówki.

*Krzysiek Ignaczak*

Gdy dziewczyny wyszły mogliśmy wreszcie pogadać o planowanym przywitaniu ich w naszej reprezentacji.
- Dobra, czy każdy wymyślił już jakąś swoją konkurencję, przeszkodę czy co wam tam przyszło do głowy? - zapytałem patrząc po chłopakach
- Ja to już mam od dawna - powiedział z diabolicznym uśmieszkiem Zbyszek
- Dlaczego mnie to nie dziwi? - westchnął Winiar przewracając oczami
- Ale bez takich całkiem chamskich ok? - popatrzyłem na niego znacząco
- Spokojnie Krzysiu, nie jest aż tak źle - uśmiechnął się
- No i dobrze. - pokiwałem głową - Czyli decydujemy się, że po jednej stronie lasu będzie start, a po drugiej meta?
- Tak będzie najlepiej. Bo gdzie indziej nie ma tego jak tego zrobić - stwierdził Ziomek - Ale trzeba je jakoś pokierować... - zamyślił się
- Rudą niech wilki zjedzą - mruknął Bartman na co wywróciliśmy oczami.
- Tutaj nie ma wilków - wtrącił przechodzący Zagumny na co atakujący zaklął pod nosem.
- Może by tak każdej dać inną trasę, namalować na mapie i dla każdej inne zadania co?- podsunął Piter
- Świetny pomysł - wyszczerzyłem się
- To ja chcę wymyślać dla tego Rudzielca. Takie jej zadania dam, że się nie pozbiera - zatarł ręce Zbyszek, na co westchnąłem
- Ziomek weź to z nim ogarnij bo on przecież tej biednej dziewoi takie atrakcje zafunduje, że ona się tam zabije - stwierdziłem
- Przecież to zło wcielone! - wykrzyknął
- Dobra, dobra. - kiwnąłem lekceważąco na stwierdzenie Bartmana - Dla Oliwki wymyśli Winiar i Piter, a dla Miśki Kubi, Karol i Wronka, pasi?
- A ty? - uniósł brew Winiarski
- Ze mną to skonsultujecie -  wyszczerzyłem się
- A dlaczego z tobą? - oburzył się Dziku
- Bo jestem tu najstarszy, najmądrzejszy i wszystko naj i w ogóle. Cicho siedź i się nie odzywaj - zbeształem go
- Krzysiu, ty swoją wiedzę bierzesz z Wikipedii więc nic dziwnego, że czasem zdarzy ci się coś mądrego powiedzieć i nie musisz się o to z nami wykłócać - zaśmiał się Ziomek a za nim cała reszta.
- Mówiłem cicho siedź - fuknąłem - A teraz żegnam panów. Muszę iść do sklepu po bombonierkę dla Oliwki
- Uuuu Igła. Pamiętasz, że masz żonę? - przeraził się Kłos, a ja popukałem się palcem w czoło
- To w nagrodę za wczorajszy, a już nawet dzisiejszy zakład kołku - rzuciłem i skierowałem się do wyjścia.

*Zbyszek Bartman*

Wyszedłem ze stołówki i zamyślony kierowałem się schodami na górę. Próbowałem się zdecydować czy wdrapanie się na drzewo i wyjęcie jajek z gniazda dać na początek czy na koniec trasy po lesie. Chociaż nie. Nie ma już teraz jajek, wszystkie się wykluły. E tam. Może się pomęczyć. Więcej mordu dla niej większa uciecha dla mnie. Wtedy właśnie ją zauważyłem. Odruchowo zacząłem zabijać ją wzrokiem, a ona stanęła tuż przede mną i zaplotła ręce z tyłu.
- Nie ustaliliśmy nagrody i kary za wczorajszy zakład Zbysiu - zaszczebiotała kołysając się na stopach w przód i w tył
- No tak, jaką by ci tu karę dać? - zacząłem się zastanawiać pukając się palcem po brodzie.
- Chyba dla ciebie. - prychnęła - Ja wygrałam - powiedziała pewnie z cwaniackim uśmiechem
- Skąd taka pewność? - zapytałem mrużąc oczy i krzyżując ręce na piersi
- Ziomek i Dziku potwierdzili
- Co?! Jakie kurwa, potwierdzili?! Żadne potwierdzili! - wziąłem ją za ramie i pociągnąłem do pokoju dzielonego z Kubiakiem. Z rozmachem otworzyłem drzwi.
- O Zibi. - uśmiechnął się - Oooo ... Ariana? - jakby się zdziwił

- Jak to potwierdziłeś, że ona wygrała nasz zakład? - zapytałem bezsilnie
- No sorry stary. Ona pierwsza zeszła do stołówki - wzruszył ramionami
- Ale to nic nie znaczy! - niemal pisnąłem na co ona się zaśmiała - Cicho siedź - warknąłem

- Ależ ja nic nie robię drogi Zbigniewie - powiedziała niewinnie podkreślając moje imię i splatając ze sobą dłonie. - No to jaką wymyślamy mu karę? - zatarła ręce podekscytowana
- Z tym to do Winiara, albo do Igły - pokierował ją
- No dzięki stary, taką będę miał karę, że się nie pozbieram - jęknąłem
- Wezmę jeszcze Oliwkę! - pisnęła ucieszona - Teraz się zacznij bać. Ona to ma dopiero nierówno pod sufitem - szepnęła mi na ucho i wyszła trzaskając drzwiami
- O braacie. I po co ci było z nią zaczynać? - pokręcił głową Misiek i powrócił do oglądania tenisa. A ja ukryłam głowę w dłoniach.



*Oliwia*
Dzisiaj jeszcze na szczęście mieliśmy wolne. Siedziałam w pokoju i próbowałam wyciągnąć Michalinę na jakiś spacer, bieganie, cokolwiek. Byle nie siedzieć w pokoju bo strasznie mi się nudziło.
- No Miśka, proszę cię. Chodź ze mną na ten spacer. - już niemal klęczałam przed nią na podłodze

- Weź w końcu ogarnij, że mi sie nie chce - warknęła
- Jezuuu no Michalina! Proszę cię. Zrobimy sobie sesje w lesie. Będziesz moją modelką. Proooszę - złożyłam ręce jak do modlitwy
- Nie
- Ale dlaczemu?! - wykrzyknęłam w przestrzeń unosząc ręce i oczy w górę.
- Bo nie.
- To nie argument - zmrużyłam oczy przeszywając ją wzrokiem. Wtedy do pokoju wpadła Ariana i biorąc mnie za ramię bez słowa wyprowadziła z pokoju.
- Idziemy jeszcze po Krzyśka - oznajmiła
- O! Idziemy na jakiś spacer? - ożywiłam się
- O wiele lepiej - zaśmiała się diabolicznie
- To świetnie - ucieszyłam się. Wstąpiłyśmy jeszcze po Ignaczaka i we trójkę wkroczyliśmy do pokoju Ari i Miśka. Kazała nam usiąść więc posłusznie zajęliśmy miejsca obok Winiara.



*Ariana*
Za wskazówkami Kubiego sprowadziłam Ignaczaka i Werner do pokoju dzielonego z Winiarem. Gdy już siedzieli na łóżkach i patrzyli się na mnie wyczekująco.
- No to co to za lepsza rzecz niż spacer? - zapytała blondynka
- Mam do was sprawę. Do was bo tak. Ty - wskazałam na Michała - lubię cię i jesteś niezłym kawalarzem - wyszczerzyłam się na co przyjmujący wypiął klatę do przodu - Ty - mój palec powędrował w kierunku libero - Jesteś śmieszy i nadajesz się do tego - on też się wyszczerzył
- Od początku wiedziałem, że się do tego nadaje. - ucieszył się - A ... do czego właściwie? - zapytał zdezorientowany
- Zaraz się dowiesz. - odparłam - A ty - wskazałam jeszcze na Oliwkę - Jesteś zdrowo pojebana i nie wiadomo czasem co ci do głowy strzeli więc nadajesz się jak ulał - Werner zaśmiała się pod nosem - Więc tak, trzeba wymyślić Zbysiowi jakąś karę za przegranie zakładu - zaśmiałam się złowieszczą - Tylko taką żeby zapamiętał, że ja za nim zawsze wygram.
- U! U! U! U! - Liwka zaczęła skakać w miejscu - Ja mam pomysł!
- No słucham. Dawaj. Tylko coś mocnego. - jej podekscytowanie działo tak samo na mnie.
- Weź go pomaluj wszystkim kosmetykami jakie masz, a potem oblej wodą, zrób mu zdjęcie w rozmytym makijażu i wrzuć do sieci.
- Podoba mi się to! Zbyniu nie przeżyje jak pół Polski będzie się z niego śmiało. - zastanowiłam się - No chyba, że wy macie lepszy pomysł - zwróciłam się do dwóch siatkarzy. Oni tylko popatrzyli po sobie zdziwieni.
- No co was tak dziwi? - uniosłam brew
- Ty serio myślisz, że on ci się tak łatwo da? - uniósł brwi do góry Igła
- Jasne, że nie. Ale musi to zrobić bo to będzie jego kara i moja nagroda w jednym - wzruszyłam ramionami - Patrzeć na takiego wkurzonego Zbyszka to będzie dla mnie czysta przyjemność - rozmarzyłam się
- A może jakieś mniej upokarzające kary? - zaproponował nieśmiało Krzysiu
- Na przykład? - uniosłam brew
- No na przykład nie może dwa dni przeklinać
- Nie bo jeśli by przklął to znowu musiałaby być kara. Bez sensu - skwitowała Oliwia
- Masz rację Oli - przytaknęłam -A ty Winiar? - spojrzałam na przyjmującego
- Ja wciąż nie mogę wyjść z szoku jak wy możecie być takie wredne - wzdrygnął się
- Nie wie, że się ze mną nie zaczyna - prychnęłam
- O albo w nocy mu włosy obetniesz! - wypaliła Werner. Popatrzyłam na nią i wykrzyknęłam uradowana
- Kocham cię normalnie Liwka! - przytuliłam mocno i okręciłam wokół własnej osi
- No, to już może być - przytaknął libero
- A potem wypapram mu twarz pastą do zębów i już - wyszczerzyłam się
- Może być - uśmiechnął się szeroko Winiarski.
- Idę oznajmić Zbyszkowi, że już mam dla niego karę - zatarłam rękę śmiejąc się złowieszczo
- A jak już mu powiesz to przekaż żeby wpadł do mojego i Ziomka pokoju ok?
- Jasne - rzuciłam i wyszłam wraz z blondynką, która też chciała obiweścić wraz ze mną tą radosną nowinę.
- No cześć Zbysiu! - wykrzyknęłam z entuzjazmem wkraczając do pokoju siatkarzy.
- O jeny. Znowu ty? - mruknął wlepiając gały w laptop. Stanęłam nad nim i zamknęłam mu klapę laptopa.
- Mam już dla ciebie karę - uśmiechnęłam się poruszając brwiami
- No co ty?! - wykrzyknął Michał - Jaką? - aż mu się oczy zaświeciły
- A jakąś - wystawiła mu język Werner - Tajemnica - puściła mu oczko
- No to po co tu przyszłyście?
- No jak to po co? - uniosłam brwi - No żeby cię poniformować, że kara już blisko Zbyniu - posałam mu buziaka i razem z Oliwią skierowałyśmy się do drzwi.

niedziela, 23 listopada 2014

*2* "Czyli dzisiaj impreza u nas?"

*Ariana*
Wstałam i przetarłam zaspane oczy. Tak późne zasypianie zdecydowanie mi nie służy. Jestem strasznym śpiochem i lubię sobie pospać.
- Wstawaj śpiochu - rzucił we mnie ręcznikiem wychodzący z łazienki Michał
- Michał! Fuujj! - skrzywiłam się zrzucając mokry materiał z twarzy, na co on tylko się zaśmiał - A tak w ogóle to już nie spałam bo mnie twoje wycie obudziło, debilu - rzuciłam w niego ręcznikiem
- Wypraszam sobie! Ja nie wyje tylko śpiewam Rudzielcu. - prychnął - I dzisiaj o dziwo nie śpiewałem - wytknął mi język - Dobra, dobra. Pamiętaj tylko co masz dzisiaj zrobić - przypomniał mi, a ja opadłam z powrotem na poduszkę
- Musiałeś mi zepsuć ten piękny poranek, prawda? Nie mogłeś poczekać do południa? - mruknęłam niezadowolona.
- Oj cicho - machnął ręką lekceważąco - Na śniadanie chodź. Bo przeprosisz go na śniadaniu - zarządził i wyszedł.
Westchnęłam głęboko, ale wstałam i się ogarnęłam po czym zeszłam na śniadanie. Przed wejściem do stołówki odmówiłam wszystkie znane mi modlitwy o cierpliwość, byle nie o siłę.
- No to teraz idziesz na ścięcie? - zapytała z uśmiechem Misia podchodząc do mnie
- Żebyś wiedziała. Idę na ścięcie mojego honoru i dumy - warknęłam zła - Weź chodź ze mną bo jak mu się gęba zacznie cieszyć to nie wytrzymam i mu po prostu przyłożę. A tak w ogóle to gdzie masz Oliwię? - rozglądnęłam się zdezorientowana
- Aaa Oli wstała dopiero jak ja wychodziłam. Straszny z niej śpioch - uśmiechnęła się
- Tak jak ja. Dobra - odetchnęłam - Chodź, chce mieć to za sobą - otworzyłam drzwi i weszłyśmy do stołówki. Podeszłyśmy do stolika przy którym siedzieli Winiarski, Ignaczak, Żygadło, Kubiak, Nowakowski i ehhh.... Bartman. Stanęłyśmy, a ja zamilkłam jak zaklęta.
- Podobno chciałaś mi coś powiedzieć - rzucił z wyższością
- Już się tak nie ciesz - wywróciłam oczami
- No to słucham - nadstawił ucho
- Sorry - powiedziałam prawie bezgłośnie i poczułam lekkie szturchnięcie od Miśki, spojrzałam na nią a ona wzrokiem nakazała mi robić to po co tutaj przyszłam.
- Co? Niedosłyszałem - pochylił się bardziej w moją stronę, aby jak mniemam lepiej słyszeć.
- Po pierwsze jak nie dosłyszałeś to umyj uszy, po drugie to nie mówi się co, tylko proszę - skrzyżowałam ręce na piersi, a Michał i Michalina posłali mi ostre spojrzenie, natomiast Krzysiek tylko się śmiał. No co? Nie mogę się powstrzymać jak mam okazję mu coś powiedzieć
- Co, Zbysiu nie nauczyli w domu? - parsknął śmichem libero, a ja za nim. Karcący wzrok tatusia czyt. Michała.
- Ariana - mruknęła Grabowska
- No ok ok - wywróciłam oczami - Sorry panie Bartman - powiedziałam cicho
- Powtórz bo nie dosłyszałem
- Może czas do lekarza z tym słuchem co? - mruknęłam zła do siebie
- Ariana no! - powiedział też już zdenerwowany Winiarski
- No sorry no kurwa mać! - warknęłam
- No - uśmiechnął się z wyższością atakujący
- Ale żeby było jasne, buraku. Zrobiłam to bo mi kazali. Sama w życiu bym ci tego nie powiedziała. Dalej cie nie lubię, mam nadzieję, że z wzajemnością, a jak cię widzę to muszę zamykać oczy żeby nie uciec - gdy tak mówiłam to Ignaczak i Ziomek już leżeli na stole ze śmiechu, a ja nie wiem co ich aż tak ubawiło - No. Więc się nie spodziewaj jakiegoś specjalnego traktowania czy coś bo będzie tak jak dotychczas Zbyniu - rzuciłam
- Nie mów do mnie Zbyniu - warknął
- Od teraz będziesz Zbyniu, Zbyniu - posłałam mu buziaka w powietrzu i uszczęśliwiona odeszłam. Widziałam jeszcze kątem oka jak Michalina kręci głową. No sorry. Inaczej nie potrafię, a tu mi gościu na nerwy działa. Ledwo usiadłyśmy do stolika a do pomieszczenia jak burza z niedokończonym i niespiętym warkoczem wpadła Oliwia.
- No nie mówcie, że przegapiłam - jęknęła zawiedziona i ramiona jej opadły.
- Przeprosiny? Tak. Ale jak dla mnie to to nie były przeprosiny tylko zakończenie pierwszej kłótni i zaczęcie nowej - rzuciła z westchnieniem Grabowska
- O jeny! Cholerny sen! - tupnęła nogą a warkocz całkowicie uległ zagładzie, jeśli można tak powiedzieć - No ale dobra. Nie ważne - zadziwiające jak ona szybko przechodzi z jednego do drugiego tematu. Nastroje też szybko jej się zmieniają. Zastanawiające... - Czyli dzisiaj impreza u was? - skinęła na mnie głową, a ja spuściłam wzrok. Zapomniałam się zapytać Winiara, ale chyba nie ma o co, nie? W końcu Michałowi nie powinno przeszkadzać, że posiedzą u niego kumple z drużyny nie?
- Impreza?! Usłyszałem impreza? - zapytał podekscytowany Ignaczak przysiadając się do nas - Kiedy? Gdzie? I z kim?
- Dzisiaj w pokoju Michała i Ariany z nami - odpowiedziała Michalina. Oj coś się święci!
- Wpraszamy się! - wykrzyknął z wielkim uśmiechem - Chłopaki! Hej chłopaki! Dzisiaj... - nie dokończył ponieważ zatkałam mu buzie ręką
- Ćśśśśśś. Jak tatko się dowie to mnie rozszarpie, że mu chce rozpijać jego siatkarzy.
- Będzie alkohol? - aż mu się oczy zaświeciły
- Będzie - skinęłam głową - Powiesz im później. I koniecznie powiedz Miśkowi bo jeszcze nie wie - puściłam mu oczko
- Dobra, to do wieczora
- To będzie ostro - parsknęła śmiechem Misia
- Będzie super! - klasnęła w dłonie Oli.
Zjadłyśmy śniadanie rozmawiając o wieczorze i rozeszłyśmy się do pokoi.


*Michalina*
Po śniadaniu miałam chwilę czasu po czym na trening wraz z Oliwią. Ariana się nie pojawiła gdyż podobno wybyła do sklepu po zaopatrzenie na dzisiejszy wieczór. Ogólnie dzień mega mi się dłużył, ale w końcu nadeszła upragniona kolacja. Zeszłam na dół sama, ponieważ Oli wyszła wcześniej, cała uhahana i usiadłam obok dziewczyn i o dziwo Ignaczaka i Kubiaka
- Tak, tak bierzcie kogo chcecie. Im nas więcej tym lepiej. - wyszczerzyła się Werner
- Dobra, no to widzimy się za - Krzysiek spojrzał na zegarek - 35 ... 34 minuty. Na razie kochaniutkie - zaśmiał się głupkowato
- Na razie - odparłyśmy chórem
- Wy nie wiecie jakiego my mamy farta - powiedziała Ariana z diabelskim błyskiem w oku
- No dajesz - rzuciłam podekscytowana
- Tata mówił mi, że chłopaki nie mają jutro treningu bo on jedzie z Gardinim do jakiegoś związku.... czy coś i wracają jutro wieczorem
- No to jeszcze lepiej! - wykrzyknęłyśmy się Oliwką
- Dobra, idźcie jakoś ten nasz pokój na to przygotować - rzuciła Anastasi - A ja muszę jeszcze przynieść alko - poruszyła brwiami
- Ok, odparłyśmy i ruszyłyśmy do pokoju przyjmującego i Włoszki.

*Ariana*
Powiedziałam dziewczynom żeby poszły same bo ja musiałam jeszcze dostarczyć alkohol. Nie mogłam go wnieść wcześniej bo tatko przechadzał się przed ośrodkiem więc ukryłam to w miarę bezpiecznym miejscu. Wyszłam przed budynek i poszłam w lewo. Stanęłam pod latarnią skąd odliczyłam 10 kroków w prawo po czym podniosłam gałęzie drzewa. Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam dwie reklamówki. Wróciłam szybko do ośrodka i skierowałam się do naszego pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka co spotkało się z jękiem zawodu Bartmana.
- A już myślałem, że cię żmije wzięły za swoją - rzucił złośliwie
- Nie musisz nas oszukiwać Zbyniu - westchnęłam - Wszyscy doskonale wiemy, że ty nie myślisz - powiedziałam z politowaniem na co reszta się zaśmiała, a atakujący strzelił focha a'la Zbyniu. Położyłam reklamówki na stole, a ciekawskie dusze Oliwii i Krzyśka od razu chciały zobaczyć co się tam znajduję i aż tak im się spieszyło, że stuknęli się głowami na co wybuchnęli śmiechem
- My to jesteśmy zajebiści - rzucił Ignaczak ze śmiechem i przybili piątkę. Nie wiem na jakiej podstawie tak twierdzi no ale ok. Dobra, no przecież tylko żartuje. Nie znacie się na żartach czy co?
- Tak zdecydowanie się zgadzam - rzuciłam się na łóżko. No mówiłam, że żartuję przecież.
- Dj, Dj, Dj Winiar! - krzyknął Ignaczak upijając łyk piwa. No i się zaczęło. Omiotłam wzrokiem pokój
- Ej, a co tu robią kiszone ogórki? - zapytałam zdziwiona wskazując na stojący na środku stołu słoik.
- Ty się do naszych ogórków nawet nie zbliżaj!! - wykrzyknęła od razu Oliwia, a ja uniosłam ręce w geście poddania z przerażoną miną.

*Oliwia*

Impreza świetna! Cały czas śmiałam się i gadałam z Igłą i Winiarem. Misia z Kubiakiem, Kłosem i Wroną, a Ariana założyła się ze Zbyszkiem, że ma mocniejszą głowę niż on i teraz cały czas razem piją a Żygadło i Nowakowski im sędziują chociaż nie wiem co tam do sędziowania jest.
- Igła! Kurwa mać! To był mój ogórek! - wydarł się Michał
- Jak jego ogórek to mu oddaj - wybełkotała za naszymi plecami Ariana - Samo złodziejstwo w tym kraju - mruczała pod nosem
- Uuupsik - zrobił dziwną minę libero - Yyyyy..... Oliwia! Założę się, że nie wypijesz tej wody z ogórków do dna - wyparował na poczekaniu jak mniemam - Popatrzyłam najpierw na niego, potem na słoik, potem znów na niego i znów na słoik.
- Że niby ja tego nie zrobię? - prychnęłam, pomijając fakt, że byłam zalana w trzy dupy - Co z tego będę miała? - skrzyżowałam ręce na piersi
- Kupie ci jutro największą i najdroższą bombonierkę
- Stoi! - uścisnęliśmy sobie dłonie - Potrzymaj mi piwo - wręczyłam mu puszkę żubra
Wzięłam słoik, przystawiłam sobie do ust i zaczęłam pić, a cała reszta popatrzyła na mnie dużymi oczami. Gdy skończyłam odłożyłam naczynie na blat i otarłam usta wierzchem dłoni. Pamiętam, że już kiedyś o coś takiego się zakładałam więc wiadomo, że wygram.
- No to czekam na nagrodę - rzuciłam odbierając od całkiem zbitego Krzysztofa puszkę z alkoholem
Potem nabrało mnie żeby zacząć śpiewać Wilki - Na zawsze i na wieczność. Fałszowałam, przeciągałam tam gdzie nie trzeba było i ogólnie raczej słabo to wyszło, ale ej! Nie czepiać mi się tu! Byłam po alkoholu, a przecież mam słabą głowę! No więc cicho siedzieć i czytać dalej!
Dość długo śpiewaliśmy przeróżne kawałki. Tańczyliśmy na środku pokoju. Za dużo miejsca nie było ale dało się jakoś. Zresztą Polak potrafi. Nawet doszliśmy do Maryli Rodowicz. Kurde, dobrzy jesteśmy.
Potem to już nie mam pojęcia ci się ze mną działo

*Michał Winiarski*
Te pomysły Ignaczaka to kiedyś mnie do grobu wpędzą i czuję, że to będzie w niedalekiej przyszłości. Ale wtedy kibice straciliby najprzystojniejszego siatkarza w reprezentacji i w ogóle. Więc chyba nie miał by życia z moimi fankami. No ale do rzeczy bo zacząłem się chwalić, a miejsce na moją wypowiedź leci. Więc kazał Oliwii wypić tą wodę z ogórków. Fuu. Wiem, że nigdy tego nienawidziłem, zresztą nie ma co lubić. Ohydne to jest.
Ale ona to zrobiła. Może dlatego, że była zalana w trzy dupy, no ale to zrobiła i jak gdyby nigdy nic zażądała od Krzyśka jej nagrody czyli najdroższych czekoladek. Impreza trwała w najlepsze. Gadaliśmy, śmialiśmy się cały czas. Blondynce buzia się dosłownie nie zamykała. Albo śpiewała wraz z wokalistą albo o czymś nawijała. Nawet się dało potańczyć. W pewnym momencie Michaśka kazała mi się zając Oliwką bo ona się już zmywa, a przecież dziewczyna w takim stanie doszła by co najwyżej do drzwi, najpierw zaliczając bliskie spotkanie z podłogą. Po kilkunastu minutach poczułem, że Liwka położyła głowę na moim ramieniu i zasnęła. Gdy wszyscy zaczęli się zabierać chciałem ją wziąć na ręce ale się obudziła i zaczęła głupkowato śmiać jak nienormalna.
- Chodź, odprowadzę cię do pokoju - powiedziałem chcąc wziąć ją na ręce ale ona kategorycznie odmówiła.
- Poradzę sobie - wybełkotała pewnie ale gdy tylko stanęła na podłodze przechyliła się i już by poleciała ale chwyciłem ją w pasie w odpowiednim momencie
- Chodź - rzuciłem tłumiąc śmiech. Przezabawnie wyglądała w takim stanie
- Czy ty się ze mnie śmiejesz? - oburzyła się
- Nie, skądże - machnąłem ręką - Tak tylko mi się przypomniał jeden kawał
- Oooo to musisz mi go koniecznie opowiedzieć - ożywiła się
- Na pewno ale może innym razem. - rzuciłem wbrew jej sprzeciwów biorąc ją na ręce i wychodząc z pokoju. Przez drogę cały czas coś sobie mamrotała. Nawet zdążyła sobie coś zanucić. Była po prostu przeurocza w tym momencie. Gdy weszliśmy do jej lokum Michalina spała ja zabita, a blondynka nagle się bardzo ożywiła i zaczęła się śmiać. Nawet właściwie nie wiem z czego
- Cicho Oliwka, cicho - uciszałem ją - Miśka śpi - położyłem ją na łóżku, ale ona od razu podniosła się do pozycji siedzącej
- O jeju. Nikt do mnie dawno nie powiedział Oliwka - uśmiechnęła się słodko - Ale ty będziesz tak do mnie mówił? Będziesz? - zapytała z nadzieją, a jej źrenice się powiększyły
- Tak, Oliwka będę. Ale teraz już śpij - nakazałem
- Zostań ze mną dopóki nie zasnę - poprosiła chwytając mnie za rękę.Uśmiechnąłem się bo od jej dotyku zrobiło mi się jakoś tak fajnie ciepło w środku - Poopowiadam ci jak się kiedyś wygłupiałyśmy na imprezach z Michaśką. - Usiadłem więc na skraju łóżka, a ona posłała mi uśmiech i jeszcze jakieś 20 minut gadała o tych imprezach ale kompletnie nic nie zrozumiałem bo był to raczej jakiś bełkot niż opowieść, ale w końcu zasnęła. Wstałem i ruszyłem do drzwi. Nacisnąłem klamkę, a wychodząc popatrzyłem na nią jeszcze raz i głupio się do siebie uśmiechnąłem  po czym ruszyłem do pokoju dzielonego z Ari. Tak swoją drogą to ciekawe jak ona jutro przeżyje. Z tego co widziałem to ostro zaszalała z tym zakładem. Gdy wszedłem do pomieszczenia Ruda spała rozwalona na całym łóżku. Głowa to jej nawet zwisała z tego łóżka. Nie chciało mi się nawet brać prysznica więc poszedłem w ślady dziewczyny i już po chwili także odwiedzałem progi krainy Morfeusza.




niedziela, 16 listopada 2014

*1* "Ej, a co wy na to żeby zrobić dziewczynom jakieś przywitanie?

*Ariana*
Postanowiłam iść sobie na trening. I tak nie miałam nic innego do roboty więc czemu nie popatrzeć sobie na stado spoconych gości? Wkroczyłam na halę, cisza. Rozejrzałam się. Nikogo nie było. Usiadłam sobie więc wygodnie na ławkach.
Wtedy na halę weszli siatkarze i sztab. Tatko zaczął gadać o czymś do chłopaków ale jakoś za bardzo się nie przysłuchiwałam, zresztą nawet bym nie usłyszała bo stanęli po drugiej stronie hali. Bardziej moją uwagę przykuły dwie dziewczyny wchodzące tutaj. Tatko przedstawił je siatkarzom. Wtedy jedna z nich - blondynka powiedziała coś do szatynki, obie popatrzyły w moją stronę po czym blondynka pociągnęła koleżankę za rękę w moim kierunku
- Cześć, Oliwia Werner jestem ale mów mi jak chcesz - blondynka posłała mi szeroki uśmiech wyciągając do mnie rękę, która uścisnęłam
- A ja Michalina Grabowska. Mów mi Miśka albo Michaśka - szatynka także posłała mi uśmiech i podała rękę
- Ariana - także się uśmiechnęłam
- Ja tu będę fotografem, Miśka psychologiem, a ty? - zapytała wyraźnie podekscytowana Oliwia
- A ja jestem córką trenera - rzuciłam
- I możemy rozmawiać po polsku? - zapytała zdziwiona Michalina
- Jak chcesz. Możemy jeszcze po angielsku, włosku, hiszpańsku, francusku albo niemiecku. Do wyboru, do koloru. - uśmiechnęłam się, a one popatrzyły na mnie dużymi oczami.
- Łał. Ja znam tylko polski, angielski i kilka słów po niemiecku - zaśmiałyśmy się po słowach Oliwii
- Jak chcesz to ci udzielę lekcji - puściłam jej oczko
- Boję się, że z taką uczennicą to szybciej być dostała jakiegoś ataku - wraz z Misią parsknęłyśmy gromkim śmiechem, a Werner się sztucznie nadąsała, ale i tak po chwili śmiała się razem z nami.
- Ariana! - krzyknął trener a my wszystkie zwróciłyśmy na niego wzrok
- Tak słucham tatku! - odkrzyknęłam
- Cisza! Chyba, że panie też chcą dołączyć do panów w morderczym treningu? - uśmiechnął się chytrze
- Pewnie! Zapraszamy! - krzyknął Winiarski
- Ty to się najlepiej nie odzywaj! - odkrzyknęłam
- To jak? Idą panie? - ciągnął ojciec krzyżując ręce na piersi
- Tak! Chodźmy! Proszę, no chodźcie. Będzie fajnie - gadała podekscytowana Werner, która chciała zaciągnąć nas na boisko, natomiast Michalina wywróciła znudzona oczami gdy blondynka ciągnęła ją za rękę.
- No dobra - westchnęłam a Oli pisnęła i odkrzyknęła jeszcze trenerowi, że za 10 minut jesteśmy i we trzy ruszyłyśmy się szybko przebrać.
Gdy gotowe wróciłyśmy tatko podzielił nas na drużyny. Ja byłam z Winiarskim, Ignaczakiem, Zagumnym, Michaśką, Wroną i Jaroszem. Chciałam iść na przyjęcie, a teraz żałuję bo jak sobie pomyślę, że tam taki Bartman stanie i zaserwuje ponad 120 km/h to ja dziękuje. Z drugiej strony na żadną inną pozycję bym się nie nadawała. Na przeciw nas stanęli : Żygadło, Zatorski, Bartman, Oliwia, Kurek, Możdżonek i Wiśniewski. Jej! Nie pomyliłam nazwisk! No i zaczęliśmy. Na zagrywkę poszedł Ba(r)tman. Oczywiście zagrywka we mnie. Piekielnie mocno.
Wy nie wiecie, ale jak tak z Winiarskim siedzieliśmy w pokoju to wpadł Zbychu, nie wiem nawet po co, a jak tylko mnie zobaczył to zaczął mnie podrywać, zresztą chyba jak każdą napotkaną laskę. No i co? Pocisnęłam mu troszkę mocnych słów i wyszedł. Taaa. Winiar mi potem kazanie prawił, że trochę za ostro, ale sama widziałam, że mu się gęba cieszyła jak słuchał naszej wymiany zdań. Szanowny pan Zbigniew najpierw był bardzo zadziwiony, ale potem zaczął też mi cisnąć. Ale to było jak wojna armii i partyzantów. Ja oczywiście byłam armią. Tak to jest jak się w szkole trzyma z chłopakami. No ale to tak tylko na marginesie.
Wracając do gry. Szarpnęłam trochę ale piłka w grze więc jest dobrze. Winiarski z prawego skrzydła mi mamy punkt! Nie, jednak nie. Gdzieś tam w obronie znalazła się Oliwka, Żygadło do Bartmana, ale Ignaczak w punkt, wystawa do Wrony i mamy punkt! Cóż za hurraradość w naszej drużynie!
Ostatecznie wygraliśmy 3:2. Nie wytrzymałam i musiałam rzucić Zbyszkowi jakąś aluzję, a on miał mi coś odpowiedzieć ale trener kazał im jeszcze poćwiczyć.
Po kilkunastu minutach poszłyśmy wszystkie do swoich pokoi. Wzięłam długi prysznic, a gdy wyszłam z łazienki Michał siedział już na łóżku.
- Jak wy to wytrzymujecie? Padam na ryj - rzuciłam się na swoje łóżko
- Dla ciebie to nowość, a dla nas chleb powszedni i coś co kochamy - powiedział z lekkim uśmiechem a ja skinęłam głową
- Ja się już odzwyczaiłam - westchnęłam kładąc się na plecach na łóżku
- Ty grałaś w siatkówkę? Zresztą co się dziwię. Ojciec trener przecież. - wzruszył ramionami
- Pudło, panie Michale - uśmiechnęłam się - Nie w siatkę. W ręczną. Ojciec chciał żebym była związana z jakimś sportem. Dał mi wolną rękę chociaż cały czas czułam, że jednak chciałby żeby to była siatkówka. Ja jednak wybrałam piłkę ręczną. Trenowałam 5 lat, ale potem mi się znudziło.
- Miałaś jakieś sukcesy?
- Tylko wicemistrzostwo serie a. Skończyłam z tym. Jakoś nie widziałam siebie w przyszłości jako piłkarkę ręczną. Musisz Michałku wiedzieć, że mi rzeczy szybko się nudzą - rzuciłam
- Wiesz co Anastasi? - zapytał po chwili z uśmieszkiem - Nie jesteś wcale taka zła
- I wzajemnie Winiarski - puściłam mu oczko. Rozłożyłam się wygodnie na łóżku, wzięłam książkę i pogrążyłam się w lekturze


*Michalina*
O jeny. Padam. Nie jestem przyzwyczajona do takich treningów. Jutro będę miała cholerne zakwasy o ile w ogóle do jutra dożyje. No dobra ciut przesadzam ale wszystko mnie boli. Ja taka padnięta, lamentuje, a Oliwia mi tu nawija jak zajebiście było. Ile ona ma tej energii i skąd ją bierze, dla mnie to ciągle niezgłębiona tajemnica. Może jak była mała to wypiła kilka energetyków przez przypadek? Z nią to wszystko jest możliwe więc czego nie? W każdym razie gdy tylko weszłyśmy do pokoju zaklepałam sobie łazienkę. Wzięłam świeże ciuchy i ruszyłam do "zaklepanego" pomieszczenia. Wzięłam prysznic i czysta i pachnąca rzuciłam się na łóżko. Nie miałam nawet siły iść na kolację.
- Serio nic ci nie przynosić? - zapytała Liwka gdy odmówiłam zejścia na posiłek
- Nie, serio jestem taka padnięta, że nie mam siły jeść. Idź sama - uśmiechnęłam się
- Jak chcesz. Ale jak będzie coś dobrego to żebyś mi potem nie jęczała, że żałujesz, że nie poszłaś - rzuciła i wyszła, a ja tylko zaśmiałam się pod nosem, wzięłam książkę leżącą na podłodze i zaczęłam czytać.


*Michał Winiarski*
Po treningu byliśmy mega padnięci bo gdy dziewczyny poszły biegaliśmy jeszcze 15 kółek wokół sali "Na przywitanie" jak to ujął Coach.
Wszedłem z chłopakami do stołówki i zajęliśmy jeden ze stolików. Ariana wyszła wcześniej
- Ej, a co wy na to żeby zrobić dziewczynom jakieś przywitanie?  -zapytał z diabolicznym uśmiechem Krzysiek
- Jestem za! - wykrzyknął od razu Zibi. Serio mu chyba Ruda zaszła za skórę.
- Ale wiecie, trzeba takie coś ... mega - zamyślił się Ignaczak
- Weźmy im zróbmy jakąś szkołę przetrwania w lesie, co? - zapytałem ze śmiechem
- Zróbmy taki tor przeszkód. Na przykład z jednej strony start, a po drugiej stronie lasu meta. Zaznaczymy im jakąś trasę, na niej przeszkoy i która pierwsza to wygrywa. - podrzucił pomysła Piotrek
- No to niech każdy pomyśli nad jakimś zadaniem i w piątek byśmy to zrobili - zarządził Igła, a my skinęliśmy głowami
- Tylko coś mocnego - uśmiechnął się chytrze Zbyszek. Ciekawe co mu się tam w tej łepetynie zrodziło.
- Tylko ani słowa żadnej - wtrącił jeszcze Żygadło
- Będzie suprajs - wyszczerzył się Kubiak


*Oliwia*
Weszłam do stołówki i omiotłam ją wzrokiem. Przy jednym stoliku siedzieli Winiarski, Ignaczak, Nowakowski, Żygadło, Kubiak, Jarosz oraz Bartman i zażarcie o czymś dyskutowali, dosiadłam się do więc do Ariany.
- A gdzie masz Michaśkę? - zapytała
- Taka bidulka padnięta, że nie miała siły zejść i coś zjeść  - zaśmiałam się
- Też padam na ryj - westchnęła Anastasi
- No co ty?! Było super - powiedziałam z uśmiechem
- Zobaczymy co jutro powiesz, jak będą cholerne zakwasy - prychnęła Ariana  grzebiąc w sałatce greckiej
- Uwaga cytuje, o ile w ogóle można cytować przyszłość - wyszczerzyłam się, a ona się zaśmiała - "I tak było zajebiście warto" - ujęłam moją wypowiedź w tzw. króliczki
- Czy ty zawsze ze wszystkiego jesteś taka ucieszona?
- Jasne. Stoi, a raczej siedzi przed tobą największa niepoprawna optymistka świata - wskazałam na siebie palcami - Jak chcesz to popytaj Misię - rzuciłam cały czas się uśmiechając
- Już cię normalnie uwielbiam Oli - objęła mnie ramieniem
- Ja ciebie też - wyszczerzyłam się zgniatając jej szyję, a ona zaczęła udawać, że się dusi. Zwróciłyśmy na siebie uwagę wszystkich ze stołówki ale nie robiło to na nas żadnego wrażenia
- Ej! S co ty na to żeby jutro urządzić imprezkę?  - zapytałam z wielkim wyszczerzem
- Piszę się - odpowiedziała ucieszona z diabolicznym błyskiem w oczach
- Tylko może jutro bo dzisiaj nie zdążę już zorganizować procentów, a co to za impreza bez alkoholu nie? - poruszyła brwiami Ruda
- To musimy znaleźć jakieś lokum. Może popytamy chłopaków co? - zapytałam
- To ja proponuje u nas. Co ty na to?
- W sumie czemu nie? Tylko Miśka zapytaj - powiedziałam i wstałam żegnając się z dziewczyną pobiegłam do pokoju dzielonego z Michaliną do którego wpadłam jak burza
- Co tak wtargasz? Stało się coś? - zapytała nie unosząc wzorku znad książki wkładając sobie do buzi żelka. Zmroziłam ją wzrokiem
- Mówiłaś, że nie jesteś głoda - fuknęłam, a ona posłała mi przepraszające spojrzenie - Dobra, nie ważne - machnęłam ręką - Jutro robimy u Ari imprezę - oświadczyłam cała uhahana
- No to fajnie - uśmiechnęła się - Tylko nie pij za dużo bo wiesz jak to się kończy - parsknęła śmiechem
- Pfff.... ty się kurduplu nie odzywaj bo też masz słabą głowę - rzuciłam w nią poduszką ze śmiechem. Ona odłożyła książkę oraz żelki i tak zaczęłyśmy się tymi poduszkami, śmiejąc wniebogłosy, napieprzać. Naszą zabawę przerwało wtargnięcie Kłosa i Wrony, którzy stając w drzwiach tak się zdziwi, że aż przystanęli w miejscu. My popatrzyłyśmy najpierw na nich, potem na siebie i głupkowato się śmiejąc upadłyśmy na swoje łóżka. Ja rzuciłam jeszcze z nich poduszką, ale nie doleciała tylko spadła na środku pokoju.
- Dobra, nie ważne - zaczął Karol - My przyszliśmy tylko kulturalnie zapytać czy idziecie grać z nami w pokera?
- Jasne, że idziemy - wykrzyknęłam z uśmiechem biorąc pod rękę Misię
- A bo ja..... - chciała zaprotestować ale nie ze mną te numery!
- Cicho bo ci zatkam gębę skarpetką Bartmana - rzuciłam na co środkowi w śmiech, a tamta się fochła. W czwórkę dotarliśmy do pokoju Winiarskiego i Anasatasi. W środku byli już Krzysiu, Kuba, Piotrek, Ziomek, Dziku oraz Zbyszek, który wręcz ciskał piorunami z oczu w Arianę, która nie pozostawała mu dłużna i odpowiadała tym samym. Usiadłam po turecku obok Igły,  a obok mnie Miśka.
- Co wy na to żeby pograć w rozbieranego ? - poruszył brwiami Dziku
- Pewnie, że możemy. Pośmiejemy się z bokserek w misie Zbyszka - powiedziała z cwanym uśmieszkiem Anastasi na co wszyscy w śmiech, a atakujący się na maksa wkurzył. Zgaduje, że gdyby nie to, że Ruda jest dziewczyną to rzuciłby się na nią z pięściami.

Graliśmy w tego pokera do później nocy. Nie powiem było trochę śmiechu. Faktycznie przegrał Zibi co spotkało się z takim tryumfem w oczach i na twarzy Włoszki, że wkurzony Bartman wstał i ruszył do drzwi
- Fajne bokserki Zbyniu! - krzyknęła jeszcze za nim a on wyszedł trzaskając drzwiami
- Ari, przeginasz trochę - zwróciła jej spokojnie uwagę Michalina
- Tak wkurzonego Zibiego to dawno nie widziałem. Ja tego nie przeżyje. - jęknął Michał - Jak jutro nie zejdę na śniadanie to wiedzcie, że coś się stało - ostrzegł nas
- Przeżyjesz, przeżyjesz Misiu, nic się nie bój - rzekła spokojnie Ariana
- Pójdziesz do niego jutro i go przeprosisz - powiedział pewnie Winiar wbijając swoje niebieskie oczy w dziewczynę
- Śnisz - prychnęła
- Wcale nie. Pójdziesz do niego i go kurwa przeprosisz Ruda, kapujesz? - uuu jaka władczość (XD)
- Nie będziesz mi rozkazywał! - warknęła wściekła
- Ariana, na prawdę. To było już trochę chamskie, spuść z tonu. Co on ci takiego zrobił? - zapytała Grabowska, a ja przyglądałam się tej scence z zaciekawieniem. Tylko mi popcornu brakowało normalnie.
- Nie masz czasem popcornu Krzysiu? - zapytałam szeptem libero siedzącego obok mnie
- Mam tylko żelki, bierz - odpowiedział również szeptem też zabsorbowany sytuacją w pokoju. Przyglądając się dalszemu ciągowi zajadałam wraz z Ignaczakiem słodycze
- Denerwuje mnie wszystko co robi. Tak o. - wzruszyła ramionami - Pewny siebie nadęty idiota - mruknęła
Michaśka dała mi znak żebym zabrała wszystkich bo ona chce spokojnie pogadać z dziewczyną więc wygoniłam wszystkich z pomieszczenia życząc im miłej nocy
- Ej! Ale to mój...
- Cicho, Winiar. Pójdziesz na chwilę do nas  - rzuciłam biorąc go za rękę i ciągnąc do naszego pokoju. Otworzyłam drzwi i zaprosiłam go do środka i rzuciliśmy się na łóżka
- Muszę przetestować to łóżko bo zdaje mi się, że dzisiaj się tutaj prześpię. Wątpię żeby Miśce udało się tego upartego osła przekonać. Znam ją dzień, a już mnie zdążyła wyprowadzić z równowagi. - pokręcił głową ze śmiechem
- Ariana już taka jest - wzruszyłam ramionami
- Skąd wiesz? Znasz ją tyle co ja - stwierdzi zaciekawiony podnosząc się na łokciu i zwracając twarzą w moją stronę
- Znam się na ludziach. Po prostu. Taki dar. - wyszczerzyłam się
- Taki dar mówisz ... - zaśmiał się
- No.Tak właśnie mówię. Chyba jeszcze słuch masz dobry - zawtórowałam mu - A co do Miśki to bardzo się mylisz. Ona jest super psycholożką do każdego ma wspaniałe podejście. Ile razy do mnie dotarła i przemówiła do rozsądku żeby nie robić jakichś głupot to nie zliczę. Jest najlepsza na świecie po prostu.
- Najlepsza na świecie?
- Moim zdaniem tak, ale ja to niepoprawna optymistka podobno - zaśmiałam się. Wtedy do pokoju weszła Grabowska - No i?
- Panu już podziękujemy i życzymy dobrej nocy - uśmiechnęła się do Winiarskiego
- Udało ci się ją przekonać? Tak szybko? - zdziwił się
- Mówiłam, że najlepsza na świecie? - objęłam przyjaciółkę ramieniem z uśmiechem.
- No mówiłaś - uśmiechnął się - Dobra, lecę bo się nie wyśpię. Dobranoc ślicznym paniom - rzucił
- Dobranoc przystojnemu panu - powiedziałam jeszcze z uśmiechem zamykając za nim drzwi, a on odwrócił się jeszcze i puścił mi oczko


*Ariana*
No dobra, dobra. Może ciut przesadziłam tak okazując swoje zwycięstwo. Ale nie potrzebnie mnie Kubiak z tym pokerem podpuścił. Ja wcale nie zwalam na niego winy! Tylko stwierdzam fakty, przestańcie się mnie czepiać! Winiarski trochę się na mnie wkurzył, ale pogadałam z Misią i już wiem, że za ostro. Ale swoją drogą jak jej się udało do mnie dotrzeć tak szybko to serio jest super psychologiem. Nie wiem jak mi to przez gardło przejdzie, ale jutro go ...... yggh..... przeproszę tego Batmana. Nie no Bartmana, nie ciskajcie się już no. Spokojnie.
Chyba nie zniosę tego tryumfu, który mu się na facjacie wymaluje. Gdy Michalina poszła położyłam się na łóżku i podłożyłam ręce pod kark. Po kilku minutach drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Michał. Położył się na swoim łóżku gasząc światło
- Wiesz Michał..... sorry, że ci tak wrednie odpyskowałam ale wkurzona byłam - powiedziałam
 - W porządku rudzielcu - nie widziałam go ale chyba się uśmiechnął - Nie gniewam się
 - No to fajnie. Myślę, że możemy się dobrze ze sobą dogadać  - wyszczerzyłam się
- Też tak myślę, bo spoko z ciebie laska Anastasi
- Z ciebie taż fajny gość Winiarski - parsknęliśmy śmiechem - Dobranoc - powiedzieliśmy w jednym czasie co spotkało się z wybuchem śmiechu.
Odwróciłam się na bok, zamknęłam oczy i zasnęłam




                                               ----------------------------***----------------------------
Jest 1 mam nadzieję, że się podoba. Od razu mówię, że żadne "Kto się czubi ten się lubi" nie będzie miało miejsca w sytuacji Ariany i Zbyszka. Będą się nie lubić bo chciałam jakiś pikantny element tutaj wprowadzić i tyle :)
Zapraszam na 37 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
Cytat na dzisiaj, który mi się spodobał to 
           "Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same"
Next - niedziela
Pozdrawiam ;**