Strony

poniedziałek, 22 grudnia 2014

*4* "Widzę, że już coś na ten temat wiesz Krzysiu"

https://www.youtube.com/watch?v=KewfYKJy8YU&spfreload=10
 

*Ariana*
- No cześć Zbysiu! - wykrzyknęłam z entuzjazmem wkraczając do pokoju siatkarzy.
- O jeny. Znowu ty? - mruknął wlepiając gały w laptop. Stanęłam nad nim i zamknęłam mu klapę laptopa.
- Mam już dla ciebie karę - uśmiechnęłam się poruszając brwiami
- No co ty?! - wykrzyknął Michał - Jaką? - aż mu się oczy zaświeciły
- A jakąś - wystawiła mu język Werner - Tajemnica - puściła mu oczko
- No to po co tu przyszłyście?
- No jak to po co? - uniosłam brwi - No żeby cię poinformować, że kara już blisko Zbyniu - posłałam mu buziaka i razem z Oliwią skierowałyśmy się do drzwi. Wtedy mi się coś przypomniało - O! - odwróciłam gwałtownie, tak gwałtownie, że Oliwka wpadła na mnie i zaczęła rozmasowywać nos - Przepraszam - uśmiechnęłam się jeszcze do blondynki - Krzysiek kazał ci przekazać żebyś się tam u niego pojawił. Teraz.
- Po kiego ciula?
- A tego już nie powiedział - wzruszyłam ramionami
- Ej, a ja? - oburzył się Kubiak
- O tobie nic nie mówił - wzruszyła ramionami Werner, a przyjmujący strzelił focha na wszystkich dookoła.
- No to to by było na tyle - powiedziałam na koniec i wyszłyśmy z pokoju chłopców.


*Michalina*
Zaciekawiło mnie bardzo gdzież to Ruda pociągnęła Oli ale wiem, że Werner i tak wszystko mi potem wygada. Po kilku minutach wstałam z łóżka i postanowiłam jednak się gdzieś przejść. Wyszłam więc z pokoju i ruszyłam korytarzem w stronę schodów. Nie lubiłam wind. Cały czas mi się wydaje, że ona stanie i już nigdy z niej nie wyjdę. Zbyt dużo filmów się naoglądałam. Chyba mam klaustrofobie, ale ni chcę się sama przed sobą do tego przyznać.
Schodziłam więc po stopniach, a na piętrze niżej czyli tym, na którym urzędowali trenerzy i sztab, zauważyłam Anastasiego.
- O Midźialina! - wykrzyknął kalecząc po włosku moje imię - Jak dobrze cię widzieć! Mogłabyś przekazać chłopakom, że od jutra treningi już normalnie? Nie chcę mi się biegać po wszystkich pokojach. Możesz to dla mnie zrobić? - zrobił błagalną minę.
- Jasne, nie ma problemu - uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję bardzo - posłał mi jeszcze uśmiech, a ja truchtem pokonałam schody  i ruszyłam do pierwszego pokoju. Obwieściłam to wszystkim co spotkało się z przewidywalnym jękiem. W niektórych pokojach nie było nikogo. Trudno. Najwyżej się nie pojawią na treningu. Wreszcie dotarłam do pokoju Miśka i Zibiego. Weszłam do niego i zobaczyłam tylko Kubiaka leżącego na łóżku, z rękami podłożonymi pod kark.
- O Miśka - uśmiechnął się - Cześć. Co do mnie sprowadza? - podniósł się do pozycji siedzącej.
- Właściwie to treningi - powiedziałam, a on popatrzył na mnie nieco zdziwiony - Znaczy w tym sensie, że trener kazał wam przekazać, że od jutra wznowione.
- A tak miło było się poobijać - westchnął przeciągając się.
- No niestety. Ale trzeba trenować bo jak będziecie tylko jeść i siedzieć na dupie to wam sadło urośnie - wyszczerzyłam się
- Czy ty coś sugerujesz? - uniósł brew
- Ja? - przyłożyłam dłoń do serca - Gdzieżbym śmiała! - prychnęłam
- To może w ramach poprawy kondycji pójdziemy pobiegać? - podrzucił pomysł
- Teraz?
- No tak. Teraz. - potwierdził
- Ok, to za 10 minut na dole - rzuciłam uśmiechając się i wyszłam z pokoju. Zostało mi już tylko jedno lokum do odwiedzenia. Znaczy twierdza Ignaczaka i Żygadły. Weszłam tam z rozbiegu, a wszyscy momentalnie ucichli. Wszyscy znaczy się Bartman, Ignaczak, Winiarski, Żygadło, Nowakowski, Kłos i Wrona.


*Michał Winiarski*
Zebraliśmy się w szóstkę w pokoju Igły i Ziomka, aby dokładnie obgadać przywitanie dziewczyn w reprezentacji. Za chwilę miał dołączyć do nas Zbyszek. Ja z Pitem mieliśmy już całą trasę zaplanowaną i nawet wyrysowaną na kartce niebieskim flamastrem. Pełna profeska.
- A gdzie Dziku? - zapytał Piotrek gdy do pokoju wkroczył atakujący.
- A miał przyjść? - zrobił minę jakby pierwszy raz pojawił się na Ziemi. Wszyscy strzeliliśmy sobie faceplama.
- To nic. My mamy trasę i przeszkody już wyrysowane na kartce więc Dziku jest zbędny - wyszczerzył się Karol
- A, to spoko - machnął ręką Krzysiu - Mówcie. Macie już wszystko? - spojrzał po nas
- My z Piterem już gotowi - zameldowałem naszą gotowość - Plan zrobiony. Pomysły na przeszkody są.
- Brawo - przytaknął libero - Tutaj dla Miśki też ją są - skinął głową w stronę dwóch środkowych - A dla Ariany?
- Nie do końca - westchnął rozgrywający
- Jak to nie do końca? Pojutrze mamy to zrobić. Trzeba mieć wcześniej plan żeby przygotować te rzeczy. Przecież my mamy treningi. Jak to wszystko damy rady zrobić na ostatnia chwilę? Przecież trzeba poznajdywać odpowiednie miejsce na wykonanie tych zadań! - zacząłem gestykulować
- Spoko, Winiar. Póki nie wiedzą nie mamy się co spieszyć - uniósł lekko do góry rękę Andrzej

- Wronka ma rację. Jakby wiedziały i spóźnilibyśmy się to by było piekło - zagwizdał Ignaczak
- Widzę, że już coś na ten temat wiesz Krzysiu - rzucił Piotrek
- Sie ma żonę sie wie Piotrusiu - odparł
- No dobra. Ale czemu nie macie? - zwróciłem się do rozgrywającego i atakującego
- No bo nie możemy się dogadać. - fuknął Bartman - On nie chce zatwierdzić nic co ja mu proponowałem - skrzyżował ręce na piersi
- Zibi - przewrócił oczami Łukasz i westchnął głęboko - No przecież nie każemy jej jeść dżdżownic ani ziemi, tropić jeleni czy wykąpać się w błocie - popukał się w głowę
- Te dwie pierwsze opcje fujj, trzecia co najmniej dziwna - skrzywiłem się - Ale ostatnia? - spojrzałem po zebranych - W sumie nie jest taka zła. - uśmiechnąłem się diabolicznie.
- Zgadzam się z Winiarem - rzekł Ignaczak. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. Najbardziej chyba spodobało się Zbyszkowi, że jego pomysł jednak wyszedł na wierzch.
- Musimy jeszcze parę innych zadań jej wymyślić. Wy ile macie? - zagadnął pozostałych Żygadło
- My mamy z pięć... sześć, albo siedem - wyszczerzył się Karol
- My jakieś sześć chyba - spojrzał na mnie Piotrek na co pokiwałem głową
- No to jeszcze pięć - klasnął w ręce Zibi.
- Ej a jak my je do tego lasu zaprowadzimy? - zmarszczył czoło Wrona - Przecież jak je zaczniemy ciągnąć gdzieś to Ruda na pewno się wyrwie i zacznie na okrągło pytać gdzie jesteśmy
- Mało tego. - wtrąciłem - Ona na sto procent stanie w połowie drogi i ZAŻĄDA - podkreśliłem słowo - żeby jej powiedzieć gdzie idziemy
- To im zawiążemy na oczy chustki - wzruszył ramionami Karol
- Ale po Rudą to musi iść ktoś z kim ona przyjdzie. - stwierdził Nowakowski
- Ja pójdę. Mnie lubi - zaoferował szczerząc się libero
- Niech będzie - przytaknąłem

- Wprowadzić je musimy pewnie od strony tych tr.... - rozgrywający urwał ponieważ drzwi nagle się otworzyły. Spojrzeliśmy jak staje w nich Michalina.

*Michalina*
Zostało mi już tylko jedno lokum do odwiedzenia. Znaczy twierdza Ignaczaka i Żygadły. Weszłam tam z rozbiegu, a wszyscy momentalnie ucichli. Wszyscy znaczy się Bartman, Ignaczak, Winiarski, Żygadło, Nowakowski, Kłos i Wrona. Zmarszczyłam czoło.
- Przerwałam coś?
- Skądże! - wypalił od razu Łukasz.
- Miśka! Dobrze, że cię widzę - Krzysiek wstał z łóżka, na którym siedział - Przekaż Oliwce, ok? - wręczył mi bombonierkę. Przez chwilę patrzyłam na niego jak na kompletnego idiotę, ale po chwili skojarzyłam fakty, że to za ten zakład z ogórkami.
- A, jasne. Nie ma sprawy. - rzuciłam - Przyszłam wam powiedzieć, że od jutra treningi
- Spoko - odpowiedzieli jednocześnie.
- Zachowujecie się dziwnie - powiedziałam niepewnie przekrzywiając głowę.
- Wydaje ci się - znowu siedmiu siatkarzy powiedziało to samo w jednym momencie. Zastanawiające...
- Dobra. Nie ważne. Pa - rzekłam na odchodnym. Zamykając drzwi usłyszałam tylko chóralne "Pa". Stanęłam pod drzwiami nasłuchując bo to faktycznie było dziwne. Gdy jednak do moich uszu dotarły teksty "Bartman, idioto!", "Kłos kretynie oddawaj mój telefon do jasnej cholery!" lub "Wyłącz tą kamerę jesteśmy tu incognito!" stwierdziłam, że wszystko z nimi w porządku. Weszłam do pokoju, w którym siedziała już Oliwia
- Igła przekazuje - położyłam na jej stoliku nocnym bombonierkę
- O, a za co to? - zdziwiła się
- Za ten zakład co wypiłaś wodę z ogórków podczas naszej imprezki. Pamiętasz? - otworzyłam szafę i zaczęłam ją przeszywać wzrokiem.
- Aaaaaa. Spoko. Fajnie być czasem pijanym - wyszczerzyła się
- A jak - zrobiłam to co ona wyciągając z szafy buty do biegania oraz dresowe spodenki i odpowiednią koszulkę.
- A ty gdzie się wybierasz? - zapytała wpychając sobie do buzi dwie czekoladki na raz
- Pobiegać - odparłam obojętnie
- A z kim? - zapytała z pełną buzią
- Boże, Oliwka. - wywróciłam oczami -  Przełknij wtedy pytaj - westchnęłam stając przy drzwiach łazienki.
- Oj tam - machnęła ręką - Przy tobie nie muszę się dobrze zachowywać - wyszczerzyła się
- W sumie ja przy tobie tez nie - zastanowiłam się

- No bo jesteśmy przyjaciółkami
- Wiesz, że cię kocham? - wyszczerzyłam się
- A wiem, ja ciebie też. Ale nie powiedziałaś mi z im idziesz - skrzyżowała ręce na piersi
- Sama - wzruszyłam ramionami na co ona parsknęła śmiechem.
- Phi! Ja cię nie wyciągnęłam więc sama z siebie nie możesz iść. Gadaj mi tu zaraz z kim - zaczęła stukać palcami w swoje kolano
- No z Michałem - westchnęłam - A ty masz mi powiedzieć po co cię Ariana przedtem wyciągnęła ale to potem bo już i tak jestem spóźniona - rzuciłam. Porwałam ostatnią czekoladkę i wsadziłam sobie do buzi wybiegając z pokoju śmiejąc się. Za sobą usłyszałam tylko "Ejjj! To była moja ostatnia! No ja chrzanie!" No trudno. Zbiegałam po schodach śmiejąc się z przyjaciółki, a w recepcji zobaczyłam Kubiaka.
- Już myślałem, że ci się odechciało. Stoję i czekam, czekam i stoję. I tak na zmianę.
- Oli mnie zagadała - uśmiechnęłam się przepraszająco
- Nic nie szkodzi. Chodźmy - uniósł lekko kąciki ust i wyszliśmy
- Ale ja nie mam takiej kondycji jak ty - zastrzegłam gdy zaczęliśmy truchtem kierować w górę drogi
- Mi wytyka, że mi sadło urośnie ale sama nie biega - fuknął po czym oboje się zaśmialiśmy - Urządźmy sobie jakieś wyścigi - zaproponował z błyskiem w oku
- I tak wygrasz
- W to nie wątpię - powiedział pod nosem za co szturchnęłam go w ramie i oboje się zaśmialiśmy - ale to przecież dla zdrowia nie? - wyszczerzył się
- Tylko gdzie?
- Chodź za mną - chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Mimo nakazu Dzika wcale za nim nie szłam tylko biegłam. Tak tylko dla uściślenia. Po kilku minutach i mojej zadyszce dotarliśmy do dość dużej polanki. - No, tutaj możemy się pościgać  - oznajmił - Z jednego końca na drugi
- No to dobra. Ale daj mi momencik żeby sobie odetchnąć.
- No co ty? Zmęczyłaś się?
- Chcę po prostu jak najlepiej pobiegnąć, więc muszę odpocząć momencik - odparłam siadając na trawie. Po jakichś 2 minutach ustawiliśmy na linii startu, za którą robił dość długi patyk.
- Start! - krzyknęłam i ruszyliśmy. Cały czas mi się wydawało, że Kubiak daje mi fory. Przyśpieszyłam więc najbardziej jak tylko mogłam i pierwsza dobiegłam do końca polanki.
- To nie było fair!  - rzuciłam schylając się i opierając dłonie na kolanach.
- Ale przecież wygrałaś - zaśmiał się przyjmujący siadając
- Ale dawałeś mi fory - fuknęłam - Z takiego zwycięstwa to ja się nie cieszę. Może Liwka, ale ja chcę wygrać uczciwie.
- Aleś ty szlachetna - zaśmiał się kładąc się na trawie. Usiadłam obok niego.
- Może. Ale no ja chce powtórki - zażądałam krzyżując ręce na piersi i robiąc minę obrażonej dziewczynki
- Dobrze Misiu - Misiu? Jak słodko. - przyjdziemy jeszcze kiedyś i pobiegamy - obiecał
- Wtedy pokonam cię bez forów - zaśmiałam się

- Niestety nie dziewczynko - wytknął mi język
- Ej, ej! Tylko nie dziewczynko!
- Miśka, dziewczynka! Miśka dziewczynka! - nucił na melodyjkę dzieci z przedszkola

- Oberwiesz - ostrzegłam i rzuciłam się na niego zaczynając go łaskotać. Okazało się, że nasz duży Michał ma duże łaskotki
- Przestań! - krzyczał przez śmiech, ale mi ani się śniło przestawać. Przyjmujący tarzał się po łące ale w końcu mi uciekł.
- Teraz uczciwie będzie jeżeli ja ciebie też połaskoczę - ułożył dłonie na biodrach
- Nie, nie będzie - pokręciłam głową
- No właśnie, że tak - pokiwał głową. Poderwałam się szybko z miejsca
- Nie będę cię ścigał, ale nie uważasz, że tak faktycznie będzie UCZCIWIE? - podkreślił ostatnie słowo
- Hmmm? - przyłożyłam trzy palce do brody zastanawiając się - Nie - odpowiedziałam szybko
- No to jesteś nieuczciwa - zarzucił mi siadając na trawie.
O nie! Na pewno mi nie będzie zarzucał, że ja jestem nieuczciwa! Nie ma mowy! Noł łej że się tak wyrażę.
- No ok - westchnęłam. - Ale tylko chwilkę - usiadłam obok niego, a on natychmiast zaczął wbijać place w moje żebra. Na mnie to niestety nie podziałało bo ja tam łaskotek nie mam. HA! 1:0 dla Miśki! Siatkarz odsunął się ode mnie z przerażoną miną.
- Nie masz czucia? - wydukał na co ja wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Uspokoiłam się po dłuższej chwili.
- To żeś dowalił jak łysy grzywką o parapet! Mam czucie kretynie. Tylko nie mam tu łaskotek. Chodź, wracamy do ośrodka - podniosłam się i wyciągnęłam do niego rękę
- Ejjj, ale to nie fair!  - chwycił moją dłoń i podniósł się
- Nie zawsze musi być wszystko fair, a poza tym to co ty tutaj widzisz za oszustwo?
- No nie powiedziałaś mi, że nie masz tutaj łaskotek. - fuknął i ruszyliśmy powolnym krokiem w stronę ośrodka.
- Nie pytałeś - wzruszyłam ramionami szczerząc się
- Aleś ty be - oświadczył mi
- Że jaka? - zmarszczyłam czoło
- No be - wzruszył ramionami. - Wiesz, do dzieci się mówi na przykład, nie bierz tego bo to be - wyjaśnił na co się zaśmiałam
- Rozumiem - pokiwałam głową. Dziku postanowił poprowadzić mnie meeega okrężną drogą, aby przy okazji nieco pokazać mi spalskie lasy. Jakąś chyba godzinę później zobaczyliśmy, że coś w krzakach się rusza, a potem chyba głos .... Kurka? A co on o tej porze w lesie robi?
- Bedzie chłopaki! - krzyknął. Postanowiliśmy podejść bliżej żeby zobaczyć o których "chłopaków" mu chodziło. Stanęliśmy tuż za Ignaczakiem i Ziomkiem, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali i zapukaliśmy im równocześnie palcem w ramię. Rzucili najpierw na nas okiem i powrócili do poprzedniej pozycji, aby z prędkością światła odwrócić znów głowę w naszą stronę.
- A co wy tutaj robicie?! - wykrzyknął Łukasz tak głośno, że mógłby obudzić o 6 rano całą Spałę.
- My stoimy, a wy? - wyszczerzył się Michał
- Słuchajcie, jak tu jeszcze wlejemy ze dwa litry wody, to w sam raz będzie! - wykrzyknął Bartek, a dwaj siatkarze stojący przy nas przyłożyli sobie z otwartej dłoni w czoło
- To powiecie co tu robicie? - zapytałam

- Bartek urządza sobie tutaj kąpiel w błocie i my mu tu towarzyszymy bo się dziecko utopi i co powiemy Anastasiemu? - wyjaśnił Igła
- Aaa chyba, że tak - pokiwał głową Kubi
- Eeeej to ja tez chcę taką kąpiel w błocie - wyrwałam do przodu lecz Żygadło i Ignaczak skutecznie mnie zatrzymali biorąc pod łokcie.
- Przydałoby się, ale to innym razem. Innym razem na pewno, a teraz to obawiam się, że musicie już wracać - popchnęli mnie lekko w stronę przyjmującego i odwrócili w odpowiednią stronę.
- No tak, to lecimy - rzucił Michał pchając mnie w stronę ośrodka.
Po kilkunastu minutach byliśmy już przed drzwiami budynku. Spojrzałam na zegarek, była już 17. Siedzieliśmy tam 4 godziny?! Weszliśmy na nasze piętro.
- No to pamiętaj, że następnym razem cię pokonam - puściłam mu oczko gdy staliśmy już przed moimi drzwiami.
- Zobaczymy. Na pewno zapamiętam, że nie masz łaskotek na brzuchu - zaśmiał się a ja razem z nim.
- No to do zobaczenia na kolacji - rzuciłam jeszcze i weszłam do pokoju
- No! Wreszcie raczyłaś się pojawić! - wykrzyknęła Oliwia gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi.
- No wróciłam. A wy co robicie? - zapytałam widząc Arianę siedzącą na podłodze obok drzwi do łazienki czyli centralnie przed łóżkiem Liwki. Zajęłam miejsce na swoim łóżku.
- Obgadujemy szczegóły przed karą dla Bartmana - wyszczerzyła się Anastasi.
- To po to ją wcześniej porwałaś?
- Tak. Żeby z Igłą i Winiarem ją wymyślić.
- A zdradzicie jaką?
- Jasne! Nawet nam pomożesz - oznajmiła z uśmiechem blondynka po czym powiedziała co zamierzają zrobić Zbyszkowi. Ostro. Tylko tyle powiem.



*Ariana*

Na kolacje zeszłam wraz z dziewczynami. Zasiadłyśmy przy stoliku, przy którym siedzieli Winiarski, Ignaczak, Kubiak, Nowakowski, Wrona, Kłos, Żygadło, Kurek i ehhh muszę go wymieniać? Wiecie o kogo mi chodzi więc po co strzępić język? Zajęłam miejsce pomiędzy Kłosem, a Michaliną. Natomiast Oliwia pomiędzy Winiarem, a Igłą.
- A w ogóle to musicie nas zaprowadzić kiedyś na tą kąpiel w błocie - rzuciła ni z gruszki ni z pietruszki Grabowska, a wszyscy oprócz Michała, Krzyśka i Łukasza popatrzyli na nią wielkimi oczami
- Tak, tak. Jasne, że tak - zapewnił szybko Igła.
- Ale zaraz zaraz jakiej kąpieli w błocie? - zapytał marszcząc brew Nowakowski, ale Kłos od razu szturchnął go mocno w żebra
- A bo dzisiaj Bartek testował, tam takie tam nic tam właściwie - mówił Ziomek zakrywając usta dłonią
- Jak będziesz tak buzie zasłaniał to nic nie zrozumiem - zauważyła Oli
- Właśnie. Ale ja nic nie testowałem - zdziwił sie Kurek  za co dostał mocno w żebra od Winiarskiego
- Pyszna ta szynka nie? - zagadnął szybko libero. Wszyscy spojrzeli na szynkę i pokiwał zgodnie głowami.

- A tak w ogóle to słyszałam, że tutaj w Spale mają niedaleko otworzyć jakiś fajny sklep czy lokal czy coś w tym stylu - zmieniła temat Werner - Może by się tak wybrać jak już będzie hm? - podparła głowę na dłoni odsuwając od siebie talerz. Wszyscy zaczęli dyskutować o jakim charakterze ma być. Ja natomiast położyłam łokieć na stole i podparłam policzek na dłoni zastanawiając się jaką fryzurkę zafundować by Bartmanowi. Całkiem na łyso? Nieeeee za to pewnie nie miałabym już serio życia. Coś lżejszego... Może sam tył głowy? O! Albo przez środek głowy mu wygolić od przodu aż do samego tyłu! To jest pomysł! Aż klasnęłam z uciechy, a reszta poparzyła na mnie pytająco.
- O pieprzony komar! - wymyśliłam na poczekaniu - Ale już nie musicie się obawiać. Zabity - wyjaśniłam. Na moje szczęście nie pytali o nic więcej i powócili do swojej kłótni. Ej, oni się tak cały czas kłócili a ja nie słyszałam?!


*Oliwia*

Nasza rozmowa o tym jaki to sklep czy lokal powstanie w Spale trwała dość długo. Siatkarze zdążyli się nawet pozakładać co będzie sprzedawane w tym sklepie. Część, znaczy ja, Ignaczak, Winiarski, Kłos, Nowakowski i Kurek byliśmy za tym, że to będzie sklep natomiast Wrona, Kubiak, Żygadło, Bartman i Miśka obstawiali, że to będzie taki lokal co można sobie usiąść, wypić kawę itd. Założyliśmy się więc. Już zaczynałam snuć plany co będzie za wygranie i przegranie zakładu jednak oni zdecydowali, że zakładamy się uwaga, uwaga .... "o rację"
- Pochrzaniło was? O jaką rację?! Musi być co innego! - oburzyłam się a w moje ślady poszedł Igła
- Popieram młodą. Jak to o rację? - prychnął - To w ogóle nie jest fajne - zrobiliśmy miny obrażonych dzieci i skrzyżowaliśmy ręce na piersi.
- Jak zaczniemy się o coś zakładać to od razu będzie kara i w ogóle - wywrócił oczami Ziomek
- Czyli Zibi kategoryczne nie? - zaśmiałam się a za mną cała reszta. Muszę zobaczyć jego minę gdy się jutro obudzi. Będzie mega!
- No komiczne - mruknął
- My chcemy zakładać się o coś! - wyraziliśmy swoje zdanie z libero
- A my o rację! - krzyczeliśmy na zmianę, w końcu Ariana klasnęła w ręce. Popatrzyliśmy na nią pytająco

- O pieprzony komar! - wymyśliła na poczekaniu - Ale już nie musicie się obawiać. Zabity. - uspokoiła nas, a my dalej zaczęliśmy się kłócić.
- Możemy powrócić do tego tematu jak już będziemy wiedzieć kto wygrał? - zaproponował znudzony Piter
- Nie bo ja chcę wiedzieć teraz na czym stoję! - oznajmiłam
- Dobra. Koniec tematu! - krzyknął w końcu niby Cichy Pit - Albo przestajecie się kłócić albo będziecie biegac teraz 10 kółek wokół COS'u! Wszyscy! - podkreślił. Zapadła kompletna cisza w stołówce. W ogóle to się okazało, że jesteśmy tu już sami. Anasatasi też już wyszła. Tek to jest jak się skupia tylko na sobie.... Ale cóż za władczość panie Nowakowski!
- No. ... Brawo - powiedział po czym wstał od stołu i wymaszerował z pomieszczenia. Długo siedzieliśmy jeszcze w ciszy.
- On ... on ... umie krzyczeć? - wydukał w końcu Winiar
- Czasem mu się zdarzy - wzruszył ramionami Bartek i wstał od stołu
Po chwili zaczęli wychodzić. Wpakowaliśmy się do windy i ruszyliśmy do swoich pokoi. Weszłyśmy do swojego z Michaliną po czym walnęłam się na łóżko.
- Ja cie. Już 20:40 - zdziwiła się szatynka patrząc na zegarek
- Co ty? - podniosłam się na łokciach patrząc na nią.
- Nawet nie zauważyłam - stwierdziła. Poparłam ją po czym postanowiłam wziąć prysznic. Wolałam teraz nić później np. z mokrą głową i w ręczniku obcinać włosy Zbyszkowi. Po pół godzinie wyszłam z łazienki przebrana w piżamę.
Do 23:30 siedziałyśmy z Miśką w pokoju o tej właśnie godzinie miałyśmy przyjść po Rudą. Wręcz bezszelestnie wyszłyśmy z pokoju, aby nie obudzić żadnego z siatkarzy. Jeszcze bardziej motywował nas do tego fakt, że naszym sąsiadem był Zagumny. Stałyśmy już na korytarzu, a Michalina zamykała drzwi. Nie pozwoliła mi tego zrobić, ponieważ z moją ręką na pewno by strzeliły. Ale to ona tak twierdzi. Stałam obok niej i zakręciło mi się w głowie po czym strasznie głośno kichnęłam i natychmiast zatkałam usta dłonią. Grabowska popatrzyła na mnie przerażona i wstrzymując oddech, dosłownie czekałyśmy na to co się wydarzy. Nie wydarzyło się jednak nic, a mi prawie zabrakło tlenu! Podeszłyśmy więc do pokoju, w którym mieszkają Winiarski i Anastasi. Miałam tam wejść, a Miśka stać na czatach bo tak było ustalone od początku. Po cichutku weszłam do środka, a szatynka przymknęła za mną drzwi żeby nie daj Boże podmuch wiatru z otwartego okna na korytarzu nie zawiał w stopę Michała która mogłaby być przecież nie przykryta kołdrą, przyjmujący zaczął by się ruszać przez sen, aby ją wsunąć pod kołdrę ale nie udało by mu się to bo kołdrą miał np. przykrytą głowę i poduszkę więc obudziłby się i zobaczył mnie na środku pokoju i co by zrobił? Pewnie spadł z łóżka, ale ej... ja miałam po Arianę a nie wymyślać co by się stało! Wracając...
Stanęłam przy drzwiach.
- Ariana - zaczęłam szeptem. Nie odpowiada - Ariana. Ariana. Ariana. Ariana. Ariana - zaczęłam z prędkością karabinu maszynowego. Dalej zero odpowiedzi. Zrobiłam krok do przodu. Nie chciałam na początku bo co gdyby jedna z desek skrzypiała? U mnie w domu raz tam skrzypiała i gdy wracałam późno z imprezy nadepnęłam na nią przez przypadek i mama naskoczyła na mnie z patelnią w środku nocy bo myślała, że to złodziej. Ale ej... znowu odchodzę od tematu.
Na szczęście nic nie skrzypiało. Podeszłam więc do łóżka i delikatnie dotknęłam ją w ramię
- Ari - syknęłam - Ariana. Ruda. Anastasi. Ej, ty. Śpiąca Królewno - warknęłam
- Ona ma bardzo twardy sen - usłyszałam za sobą. Ależ się przestraszyłam! Aż podskoczyłam do góry potykając się o coś i poleciałam wprost na łóżko Michała. Mało tego, że na łóżko. Prosto na niego! Ja to zawsze mam kurde pecha.
On tylko się zaśmiał
- Bardzo mnie przestraszyłeś - powiedziałam stając na własne nogi
- Oliwia. Ile jeszcze? - usłyszlam głos Michaliny. Nie bylo czasu. Szybko zerwałam kołdrę z dziewczyny, a ona obudziła się gwałtownie
- To już?! Przysnęło mi się trochę - wyjaśniła po czym błyskawicznie wzięła jakąś torebkę oraz mnie za rękę i pociągnęła do drzwi stawając na skrzypiącej paneli. A nie mówiłam?! Wiedziałam, że na pewno którać skrzypi! Muszę jutro sprawdzić czy u nas w pokoju jakaś skrzypi. Weszłyśmy po cichu do pokoju Zbyszka i Michała. Atakujący na szczęście spał na boku więc nie miałyśmy większych problemów ze zrobieniem tego co trzeba. Ruda wygoliła mi przez całą długość głowy taki pasek. Później twarz popaprała pastą do zębów. Następnie ustawiła dwie kamery. Jedną nad telewizorem czyli widok an cały pokój a następną w łazience. Niczego nie pozwalałyśmy z półek więc całe i zdrowe wyszłyśmy z pokoju zamykając za sobą drzwi
- To dzięki za pomoc - uśmiechnęła się Anastasi
- I tak uważam, że powinniście przestać się kłócić. - wywróciłyśmy oczami na słowa Grabowskiej
- Oj Miśka, bo ty masz na to takie naukowe spojrzenie. Jakbyś nie było psychologiem zrobiłabyś to samo - zapewniłam ją klepiąc ją w ramię. Rozdzieliłyśmy się i ruszyłyśmy do swoich pokoi. Od razu położyłyśmy się spać
- Dobra.. - zaczęłam
- Noc. - dokończyła szatynka i zaśmiałyśmy się cicho. Zawsze tak sobie mówiłyśmy.






niedziela, 14 grudnia 2014

*3* "Nie ustaliliśmy nagrody za wczorajszy zakład Zbysiu"

*Michalina*
Obudziłam się i omiotłam wzrokiem pokój. Oliwia spała jak zabita z jedną ręką i nogą spuszczoną na podłogę. Zaśmiałam się cicho pod nosem  bo na dodatek miała otwartą buzię i wyglądała przekomicznie. Aż zrobiłam jej zdjęcie. A co, będzie miała na pamiątkę. Musiała wczoraj ostro zabalować bo nawet się nie przebrała. Dzisiaj będzie żałować. Ja tak dużo nie piłam i zmyłam się do pokoju koło północy. Prawie cała imprezę przegadałam z Michałem, Karolem i Andrzejem. Świetnie nam się gadało. Ogólnie było bardzo luźnie.
Wzięłam ciuchy i poszłam pod prysznic. Gdy odświeżona wyszłam z łazienki pozycja Werner w ogóle się nie zmieniła. Kręcąc głową wyszłam z pokoju by od razu natknąć się na dwóch środkowych i Dzika
- Cześć chłopaki - posłałam im uśmiech - Jak po imprezie?
- My w porządku ale Zibi to chyba tego nie przeżyje - stwierdził Kubiak śmiejąc się
- Ariana też - rzucił wychodzący właśnie z pokoju Winiar - A jak Oliwka? Bo też wczoraj ostro przeholowała - zaśmiał się
- Oli śpi i pewnie do południa nie wstanie - także się zaśmiałam. Weszliśmy do stołówki gdzie z uczestników naszej wczorajszej imprezy siedział tylko Łukasz.
- No i jak tam?! - zapytał głośno Kłos
- Nie męcz się. Łeb mnie nie boli Karolku - powiedział Ziomek - A gdzie nasze dwie mocne głowy? - zapytał ze śmiechem.
- Chyba nie przeżyją. Oli zresztą też - wyszczerzyłam się.
Siedzieliśmy zajadając raczej wczesny obiad. No była już 11 więc trudno mówić o śniadaniu. Ziomek właśnie opowiadał nam o ilości procentów wypitych wczoraj przez tą mądrą dwójkę
-  O wilku mowa - kiwnął głową w stronę drzwi przez które "weszła" Ariana i bardzo powoli dosiadła się do nas.
- No i jak tam?! - zadarli się do niej Kłos i Wrona
- Cicho cicho - powiedziała niemal bezgłośnie zamykając oczy, zatykając uszy i marszcząc czoło - Ćśśśśśśśś.... - wyszeptała - Łeb mi tak napierdala, że chyba zwariuje. Ej! No właśnie! Kto wygrał?! Ja czy Zbyniu? - ożywiła się lekko
- Chyba ty bo Zbyszek nawet jeszcze się nie pojawił - stwierdził Dziku
- Jest! - wykrzyknęła ale zaraz tego pożałowała - Pokonać Zbynia to czysta przyjemność - uśmiechnęła się diabolicznie

*Oliwia*
Obudziłam się i bardzo powoli otworzyłam oczy mrużąc je, ponieważ raziło mnie słońce. Zasłaniając oczy usiadłam podpierając łokcie na kolanach, a w dłoniach chowając twarz. O matko. Jak mnie głowa boli. Westchnęłam głęboko i chciałam iść pod prysznic żeby chociaż trochę wrócić do świata żywych. Biorąc jakiekolwiek ciuchy (klik) skierowałam się do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic i poczułam się lepiej. Ogarnęłam się wypijając jeszcze pół butelki wody truskawkowej i zażyłam tabletkę na ból głowy. Zerknęłam jeszcze na zegarek. 11:45. No to zamiast na śniadanie to zejdę sobie od razu na obiadek. Wraz z wejściem na stołówkę od razu poprawił mi się humorek. Wzięłam swoją porcję posiłku i z uśmiechem dosiadłam się do Winiara, padniętej Ariany, Miśki, Kłosa i Wrony, Łukasza oraz Dzika.
- No hej miśki! - wyszczerzyłam się szeroko siadając pomiędzy Ziomkiem, a Włoszką.
- Już wypoczęta? - zapytał lekko zdziwiony Winiar
- Jak widać - posłałam mu promienny uśmiech
- Szyszka, zadziwiasz mnie jeszcze bardziej niż kiedyś - powiedziała z uznaniem Grabowska
- No wiesz Miśka, ciebie akurat nie trudno zaskoczyć. Za mało na tym świecie widziałaś - wyszczerzyłam się
- No dzięki - fuknęła
- Zaraz, ale czemu Szyszka? - zapytał zdezorientowany Andrzej
- A no dlatego panie i panowie, że kiedyś mądra Werner założyła się z kumplem, że zje tego jednego, jakby płatka szyszki. Ona zjadła i potem obrzuciliśmy ją szyszkami "chrzcząc" - nakreśliła w powietrzu cudzysłów - na Szyszkę
- Taaa........  7 klasa to było coś - powiedziałam rozmarzona przypominając sobie te czasy
- A ty jaką miałaś ksywkę? - Kubiak szturchnął Michalinę
- Ja? Żadnej... - wzruszyła ramionami, ale od razu weszłam jej w słowo
- Jak to żadnej?! - wykrzyknęłam - Miałaś - oznajmiłam z uśmiechem
- Jaką? - zapytali równocześnie niemal skacząc w miejscu na krzesłach Kłosik i Wronka
- Na Michalkę wołaliśmy - zrobiłam dramatyczną pauzę, a dwaj środkowi wyglądali jakby zaraz mieli wybuchnąć - Grabki - dokończyłam obojętnie i upiłam łyk soku
- Eeeeeee - machnął ręką Kubiak - Liczyłem na coś lepszego
- Właśnie - poparli go dwaj siatkarze
- Ale zaraz. Skoro ciebie ochrzcili na Szyszka rzucając szyszkami to ją ochrzciliście na Grabki rzucając w nią grabiami? - zmarszczył czoło Nowakowski. Wraz z Miśką popukałyśmy się w czoło
- Głupiś?! - parsknęła
- Wcale, że nie. Z matmy miałem zawsze 3 - powiedział urażony, krzyżując ręce na piersi.
- Nawet ja bym takiej durnoty nie wymyśliła. Ochrzciliśmy ją po prostu rzucając w nią liśćmi. Mokrymi. - podkreśliłam ostatnie słowo.
- Słabsze to niż grabie ale może być - stwierdził Piter wzruszając ramionami na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Chwilę jeszcze pogadaliśmy i wraz z Miśką i Arianą wyszliśmy ze stołówki.

*Krzysiek Ignaczak*

Gdy dziewczyny wyszły mogliśmy wreszcie pogadać o planowanym przywitaniu ich w naszej reprezentacji.
- Dobra, czy każdy wymyślił już jakąś swoją konkurencję, przeszkodę czy co wam tam przyszło do głowy? - zapytałem patrząc po chłopakach
- Ja to już mam od dawna - powiedział z diabolicznym uśmieszkiem Zbyszek
- Dlaczego mnie to nie dziwi? - westchnął Winiar przewracając oczami
- Ale bez takich całkiem chamskich ok? - popatrzyłem na niego znacząco
- Spokojnie Krzysiu, nie jest aż tak źle - uśmiechnął się
- No i dobrze. - pokiwałem głową - Czyli decydujemy się, że po jednej stronie lasu będzie start, a po drugiej meta?
- Tak będzie najlepiej. Bo gdzie indziej nie ma tego jak tego zrobić - stwierdził Ziomek - Ale trzeba je jakoś pokierować... - zamyślił się
- Rudą niech wilki zjedzą - mruknął Bartman na co wywróciliśmy oczami.
- Tutaj nie ma wilków - wtrącił przechodzący Zagumny na co atakujący zaklął pod nosem.
- Może by tak każdej dać inną trasę, namalować na mapie i dla każdej inne zadania co?- podsunął Piter
- Świetny pomysł - wyszczerzyłem się
- To ja chcę wymyślać dla tego Rudzielca. Takie jej zadania dam, że się nie pozbiera - zatarł ręce Zbyszek, na co westchnąłem
- Ziomek weź to z nim ogarnij bo on przecież tej biednej dziewoi takie atrakcje zafunduje, że ona się tam zabije - stwierdziłem
- Przecież to zło wcielone! - wykrzyknął
- Dobra, dobra. - kiwnąłem lekceważąco na stwierdzenie Bartmana - Dla Oliwki wymyśli Winiar i Piter, a dla Miśki Kubi, Karol i Wronka, pasi?
- A ty? - uniósł brew Winiarski
- Ze mną to skonsultujecie -  wyszczerzyłem się
- A dlaczego z tobą? - oburzył się Dziku
- Bo jestem tu najstarszy, najmądrzejszy i wszystko naj i w ogóle. Cicho siedź i się nie odzywaj - zbeształem go
- Krzysiu, ty swoją wiedzę bierzesz z Wikipedii więc nic dziwnego, że czasem zdarzy ci się coś mądrego powiedzieć i nie musisz się o to z nami wykłócać - zaśmiał się Ziomek a za nim cała reszta.
- Mówiłem cicho siedź - fuknąłem - A teraz żegnam panów. Muszę iść do sklepu po bombonierkę dla Oliwki
- Uuuu Igła. Pamiętasz, że masz żonę? - przeraził się Kłos, a ja popukałem się palcem w czoło
- To w nagrodę za wczorajszy, a już nawet dzisiejszy zakład kołku - rzuciłem i skierowałem się do wyjścia.

*Zbyszek Bartman*

Wyszedłem ze stołówki i zamyślony kierowałem się schodami na górę. Próbowałem się zdecydować czy wdrapanie się na drzewo i wyjęcie jajek z gniazda dać na początek czy na koniec trasy po lesie. Chociaż nie. Nie ma już teraz jajek, wszystkie się wykluły. E tam. Może się pomęczyć. Więcej mordu dla niej większa uciecha dla mnie. Wtedy właśnie ją zauważyłem. Odruchowo zacząłem zabijać ją wzrokiem, a ona stanęła tuż przede mną i zaplotła ręce z tyłu.
- Nie ustaliliśmy nagrody i kary za wczorajszy zakład Zbysiu - zaszczebiotała kołysając się na stopach w przód i w tył
- No tak, jaką by ci tu karę dać? - zacząłem się zastanawiać pukając się palcem po brodzie.
- Chyba dla ciebie. - prychnęła - Ja wygrałam - powiedziała pewnie z cwaniackim uśmiechem
- Skąd taka pewność? - zapytałem mrużąc oczy i krzyżując ręce na piersi
- Ziomek i Dziku potwierdzili
- Co?! Jakie kurwa, potwierdzili?! Żadne potwierdzili! - wziąłem ją za ramie i pociągnąłem do pokoju dzielonego z Kubiakiem. Z rozmachem otworzyłem drzwi.
- O Zibi. - uśmiechnął się - Oooo ... Ariana? - jakby się zdziwił

- Jak to potwierdziłeś, że ona wygrała nasz zakład? - zapytałem bezsilnie
- No sorry stary. Ona pierwsza zeszła do stołówki - wzruszył ramionami
- Ale to nic nie znaczy! - niemal pisnąłem na co ona się zaśmiała - Cicho siedź - warknąłem

- Ależ ja nic nie robię drogi Zbigniewie - powiedziała niewinnie podkreślając moje imię i splatając ze sobą dłonie. - No to jaką wymyślamy mu karę? - zatarła ręce podekscytowana
- Z tym to do Winiara, albo do Igły - pokierował ją
- No dzięki stary, taką będę miał karę, że się nie pozbieram - jęknąłem
- Wezmę jeszcze Oliwkę! - pisnęła ucieszona - Teraz się zacznij bać. Ona to ma dopiero nierówno pod sufitem - szepnęła mi na ucho i wyszła trzaskając drzwiami
- O braacie. I po co ci było z nią zaczynać? - pokręcił głową Misiek i powrócił do oglądania tenisa. A ja ukryłam głowę w dłoniach.



*Oliwia*
Dzisiaj jeszcze na szczęście mieliśmy wolne. Siedziałam w pokoju i próbowałam wyciągnąć Michalinę na jakiś spacer, bieganie, cokolwiek. Byle nie siedzieć w pokoju bo strasznie mi się nudziło.
- No Miśka, proszę cię. Chodź ze mną na ten spacer. - już niemal klęczałam przed nią na podłodze

- Weź w końcu ogarnij, że mi sie nie chce - warknęła
- Jezuuu no Michalina! Proszę cię. Zrobimy sobie sesje w lesie. Będziesz moją modelką. Proooszę - złożyłam ręce jak do modlitwy
- Nie
- Ale dlaczemu?! - wykrzyknęłam w przestrzeń unosząc ręce i oczy w górę.
- Bo nie.
- To nie argument - zmrużyłam oczy przeszywając ją wzrokiem. Wtedy do pokoju wpadła Ariana i biorąc mnie za ramię bez słowa wyprowadziła z pokoju.
- Idziemy jeszcze po Krzyśka - oznajmiła
- O! Idziemy na jakiś spacer? - ożywiłam się
- O wiele lepiej - zaśmiała się diabolicznie
- To świetnie - ucieszyłam się. Wstąpiłyśmy jeszcze po Ignaczaka i we trójkę wkroczyliśmy do pokoju Ari i Miśka. Kazała nam usiąść więc posłusznie zajęliśmy miejsca obok Winiara.



*Ariana*
Za wskazówkami Kubiego sprowadziłam Ignaczaka i Werner do pokoju dzielonego z Winiarem. Gdy już siedzieli na łóżkach i patrzyli się na mnie wyczekująco.
- No to co to za lepsza rzecz niż spacer? - zapytała blondynka
- Mam do was sprawę. Do was bo tak. Ty - wskazałam na Michała - lubię cię i jesteś niezłym kawalarzem - wyszczerzyłam się na co przyjmujący wypiął klatę do przodu - Ty - mój palec powędrował w kierunku libero - Jesteś śmieszy i nadajesz się do tego - on też się wyszczerzył
- Od początku wiedziałem, że się do tego nadaje. - ucieszył się - A ... do czego właściwie? - zapytał zdezorientowany
- Zaraz się dowiesz. - odparłam - A ty - wskazałam jeszcze na Oliwkę - Jesteś zdrowo pojebana i nie wiadomo czasem co ci do głowy strzeli więc nadajesz się jak ulał - Werner zaśmiała się pod nosem - Więc tak, trzeba wymyślić Zbysiowi jakąś karę za przegranie zakładu - zaśmiałam się złowieszczą - Tylko taką żeby zapamiętał, że ja za nim zawsze wygram.
- U! U! U! U! - Liwka zaczęła skakać w miejscu - Ja mam pomysł!
- No słucham. Dawaj. Tylko coś mocnego. - jej podekscytowanie działo tak samo na mnie.
- Weź go pomaluj wszystkim kosmetykami jakie masz, a potem oblej wodą, zrób mu zdjęcie w rozmytym makijażu i wrzuć do sieci.
- Podoba mi się to! Zbyniu nie przeżyje jak pół Polski będzie się z niego śmiało. - zastanowiłam się - No chyba, że wy macie lepszy pomysł - zwróciłam się do dwóch siatkarzy. Oni tylko popatrzyli po sobie zdziwieni.
- No co was tak dziwi? - uniosłam brew
- Ty serio myślisz, że on ci się tak łatwo da? - uniósł brwi do góry Igła
- Jasne, że nie. Ale musi to zrobić bo to będzie jego kara i moja nagroda w jednym - wzruszyłam ramionami - Patrzeć na takiego wkurzonego Zbyszka to będzie dla mnie czysta przyjemność - rozmarzyłam się
- A może jakieś mniej upokarzające kary? - zaproponował nieśmiało Krzysiu
- Na przykład? - uniosłam brew
- No na przykład nie może dwa dni przeklinać
- Nie bo jeśli by przklął to znowu musiałaby być kara. Bez sensu - skwitowała Oliwia
- Masz rację Oli - przytaknęłam -A ty Winiar? - spojrzałam na przyjmującego
- Ja wciąż nie mogę wyjść z szoku jak wy możecie być takie wredne - wzdrygnął się
- Nie wie, że się ze mną nie zaczyna - prychnęłam
- O albo w nocy mu włosy obetniesz! - wypaliła Werner. Popatrzyłam na nią i wykrzyknęłam uradowana
- Kocham cię normalnie Liwka! - przytuliłam mocno i okręciłam wokół własnej osi
- No, to już może być - przytaknął libero
- A potem wypapram mu twarz pastą do zębów i już - wyszczerzyłam się
- Może być - uśmiechnął się szeroko Winiarski.
- Idę oznajmić Zbyszkowi, że już mam dla niego karę - zatarłam rękę śmiejąc się złowieszczo
- A jak już mu powiesz to przekaż żeby wpadł do mojego i Ziomka pokoju ok?
- Jasne - rzuciłam i wyszłam wraz z blondynką, która też chciała obiweścić wraz ze mną tą radosną nowinę.
- No cześć Zbysiu! - wykrzyknęłam z entuzjazmem wkraczając do pokoju siatkarzy.
- O jeny. Znowu ty? - mruknął wlepiając gały w laptop. Stanęłam nad nim i zamknęłam mu klapę laptopa.
- Mam już dla ciebie karę - uśmiechnęłam się poruszając brwiami
- No co ty?! - wykrzyknął Michał - Jaką? - aż mu się oczy zaświeciły
- A jakąś - wystawiła mu język Werner - Tajemnica - puściła mu oczko
- No to po co tu przyszłyście?
- No jak to po co? - uniosłam brwi - No żeby cię poniformować, że kara już blisko Zbyniu - posałam mu buziaka i razem z Oliwią skierowałyśmy się do drzwi.