Strony

sobota, 7 marca 2015

*6* "Nie wiem, połamiemy gnaty, wrzucimy w gnój... jeszcze nie wiemy"

Następnego dnia pierwszy w ośrodku obudził się Krzysiu. Co z niego taki ranny ptaszek zapytacie? Otóż tego tak na prawdę nie wie nikt. Krzysztof Ignaczak to temat niewyczerpany. Nikt nie wie o nim wszystkiego. Ciekawe czy on wie o sobie wszystko. Ale zeszłam z tematu.
Otóż Igłę wcale nie obudziło jakieś tam przyzwyczajenie wczesnego wstawania. W życiu! Ani też żadne nagłe "Obudziłem się i jestem wyspany" Nie, nie, nie, nie, nie. Obudziły go promienie słoneczne świecące wprost na jego zaślinioną facjatę. Nie było to jednak aż tak bardzo niezgłębione jak mogło się na samym początku wydawać.
Zdenerwowany spuścił z hukiem stopy na podłogę, a leżący na drugim łóżku w pokoju Łukasz ani drgnął.
- Jak ja czegoś nie zrobię to nikt tego nie zrobi! - stwierdził i w takim przekonaniu ruszył do łazienki. Skoro już wstał tak wcześnie, a mianowicie o 6:15 to nie będzie dnia tracił, nieprawdaż? Od razu widać, że ten Krzysio to mądry człowiek. W końcu stare porzekadło głosiło "Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje" No, a dzisiaj zarówno Igle jak i innym wtajemniczonym w uroczystą "ceremonię przejścia" dziewczyn przygotowanych przez nich przydałaby się siła psychiczna jak i fizyczna no i cierpliwość. Można by powiedzieć, że przede wszystkim cierpliwość. Wszystko mieli zaplanowane i dopięte na ostatni guzik. Zacząć mieli punktualnie o 15. Nikt tak na prawdę nie wiedział jak to wyjdzie, ale mieli nadzieję, że dziewczyny ich nie zabiją za to co im wywiną popołudniu. A co oni zrobili? Tego to dowiemy się niedługo.
Na szczęście nie przyszło libero do głowy by budzić ośrodek o tej porze. Nie chciał bowiem drażnić dziewczyn, a tym bardziej Zbycha, który odkąd przyjechał na zgrupowanie i poznał Arianę jest niczym tykająca bomba. Można by go też bardziej obrazowo porównać do kobiety z okresem.


*Michalina*

 Obudziłam się o 6:50 i powędrowałam do łazienki, aby doprowadzić się do stanu normalnej używalności. Udało mi się to szybko i wyszłam z pokoju z chęcią udania się na śniadanie. Nie spodziewałam się spotkać na korytarzu, a tym bardziej na stołówce Oliwii więc postanowiłam iść ją obudzić. Zamknęłam pokój i przemierzyłam niemal cały korytarz po drodze słysząc poranne kłótnie bądź też rozmowy siatkarzy zbierających się w swoich pokojach do zejścia na dół.
Wlazłam do pokoju 223 bez pukania. I co zastałam? Puste łóżko z rozwaloną na podłodze kołdrą i poduszką na środku łóżka. Czyli wstała. Cieszmy się i radujmy Oliwia Werner wstała bez mojego poganiania o godzinie wcześniejszej niż 8:30 rano. Usiadłam na łóżku i przysłuchiwałam się wyciu blondynki z łazienki. Po kilku minutach zaszczyciła mnie wyjściem z pomieszczenia
- No hej. - uśmiechnęłam się
- O Micha, cześć- odwzajemniła gest - Co cię do mnie sprowadza, o takiej porze? - zapytała wsadzając komórkę do kieszeni spodenek.
- Jak to co? Kontrola czy wstałaś - wyszczerzyłam się.
- Mam budzik. Spokojna głowa. Nie przemęczaj się tak - puściła mi oczko szczerząc się.
- Następnym razem nie przyjdę. Nie martw się  - wystawiłam jej język.
- Nie martwię - zrobiła to samo
- Dobra, chodźmy na to śniadanie bo jestem głodna jak wilk. - zarządziłam wstając z łóżka.
- Czyli poranek jak poranek - stwierdziła i wyszłyśmy.
O dziwo gdy weszłyśmy do stołówki nasz stolik, a raczej dwa stoliki, które chłopaki zsunęli bo się nie mieściliśmy, były już zajęte. Brakowało tylko nas i Ariany.
- Cześć dziewczyny - przywitała się Anastasi stając obok nas w kolejce po śniadanie. O wilku mowa, a może raczej myśl.
- Hej, hej - odparłyśmy  po czym wzięłyśmy swoje omlety oraz coś do picia i podeszłyśmy do stolika przy którym toczyła się jakaś dyskusja połączona z gestykulacją.
- Siema - zaczęła Oliwia siadając, a oni natychmiast przestali rozmawiać. Zajęłyśmy swoje miejsca patrząc najpierw pytająco na siebie, a potem na nich.
- Co jest? - przyglądnęłam się im badawczo.
- Niiiiic? - odpowiedział, a może bardziej zapytał Ignaczak mrużąc lewe oko patrząc na mnie i przeciągając samogłoskę. Popatrzyłam porozumiewawczo na dziewczyny. Faktycznie coś knują.
- "Nic" mówisz? - zapytała Ariana.
- Dokładnie tak... nic - potwierdził Łukasz.
- No to skoro my mówimy, że nic i wy wiecie, że nic to może jedzmy? - zaproponował Piotrek wgryzając się w kanapkę z sałatą.
- Popieram  - rzekł Michał.
- No to jedzcie. Co tak ciągle gadacie? - wzruszyła ramionami Oliwia upijając łyk herbaty. po tym już nikt się nie odzywał Tylko Werner nuciła piosenki lecące w radiu w stołówce.

Po posiłku mieliśmy godzinę wolnego po czym trening, a na stołówce spotkaliśmy się o 13 w celu skonsumowania obiadu. Siatkarze zachowywali się już normalnie czyli gadali śmiali się i dokuczali sobie nawzajem. Znowu o mały włos nie doszło by do słownej utarczki między Zbyszkiem, a Ari na temat fryzury atakującego ale w porę się wtrąciłam i zmieniłam temat. Chyba tylko ja się tu boję o ich zdrowie bo inni ani drgnęli gdy chcieli zacząć się kłócić. Albo mi się wydaje ale resztę chyba to serio bawi. I to bardzo bawi. Kiedy chłopaki skończyli popatrzyli po sobie porozumiewawczo i rzucając "na razie" wyszli z stołówki. Patrzyłyśmy na siebie zdziwione.
- Nie wiem jak wy, ale ja zaczynam się bać - rzekłam.
- Nie ma czego - wzruszyłam ramionami - Jeżeli Zbyniu jest w to wplątany to na pewno coś zjebie i nie wyjdzie tak jak miało wyjść - oczywiście nie mogło obyć się bez jakiegoś ataku na Bartmana.
- Ja jednak myślę, że jest czego - wypowiedziała się Oli puszczając mimo uszu drugą część wypowiedzi Rudej.
- Proszę was - wywróciła oczami Włoszka - Co oni mogą - popatrzyła na nas z politowaniem.
- Oj dużo - powiedziałam.
- Nie panikujcie. To tylko siatkarze. - rzuciła i wstała od stołu biorąc swoje talerze. My po chwili też poszłyśmy w jej ślady.
- Myślisz, że szykują coś strasznego czy może śmiesznego? - zastanowiła się blondynka gdy wchodziłyśmy do windy.
- Liwka. Nie mam zielonego pojęcia - westchnęłam -Mam tylko nadzieję, że to przeżyję. Ale jeżeli to nas nie dotyczy to tylko się ucieszę - wyszczerzyłam się
- A może to tylko zemsta Zibiego na Rudej?
- Przecież my jej pomagałyśmy - przypomniałam.
- Ale oni o tym nie wiedzą- poruszyła brwiami gdy wychodziłyśmy z windy - Znaczy mam taką nadzieję.

- Nie mam pojęcia czego oni nie wiedzą.

*Ariana*
Weszłam do pokoju numer 222. Nawet nie spodziewałam się zastać tam Michała. W sumie to byłam trochę ciekawa co oni robią i o co chodzi, ale w przeciwieństwie do dziewczyn ani trochę nie bałam się o swoje życie. Jak już mówiłam : co oni mogą?
Otworzyłam okno na oścież po czym położyłam się na łóżku i oglądając telewizję leniuchowałam tak godzinę póki ktoś nie zapukał do drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam zezwalając na wejście osobnika. Do pokoju głowę wsunął Krzysiek.
- No siemka - wyszczerzył się.
- Hej, wchodź - podniosłam się do pozycji siedzącej. Krzysztof wkroczył do środka.
- Bo ja mam dla ciebie taką mała propozycję - zaczął, a ja skupiłam na nim całą swoją uwagę. - Może oprowadzić się trochę po tych naszych kochanym spalskich laskach co? - zapytał zataczając ręką dookoła.
- W sumie i tak nie mam nic innego do roboty więc czemu nie? - uśmiechnęłam się
- No to zapraszam- otworzył przede mną drzwi przez które wyszliśmy i skierowaliśmy się do windy. Po 5 minutach już kroczyliśmy chodnikiem w lewo od ośrodka. Ignaczak opowiadał różne historie ze spalskich zgrupowań co wprawiało mnie tylko w jeszcze lepszy humor. Byłam tu niedługo ale już bardzo ich polubiłam. Okazało się nawet, że nie raz wycięli też numer mojemu ojcu. O proszę, a tatuś nigdy się nie chwalił. Trzebaby podpytać.
W pewnym momencie weszliśmy w las. Szliśmy chwilę w milczeniu krocząc wąską ścieżką przez którą to Igła prowadził, a ja szłam za nim. W jednej chwili zatrzymał się gwałtownie, a ja nie zauważając tego wpadłam w jego twarde ramię.
- Ał - jęknęłam rozmasowując nos - Czemu się zatrzymałeś?
- Muszę ci teraz zawiązać oczy - oświadczył, a ja popatrzyłam na niego jak na kompletnego kretyna.
- Bo? - uniosłam brew.
- Bo mamy dla was niespodziankę. No nie daj się prosić - jęknął
- Nas? - powtórzyłam.
- Dziewczyn.
- Aha, okej. - pokiwałam powoli głową przetwarzając fakty. Niespodziankę? Czy może odwet Zbysia. Cokolwiek by nie zrobił i tak nie zepsuje mi smaku tego pięknego poranka gdy obudził mnie jego krzyk i wiązanka przekleństw, a potem piękny widok jego fryzury - Dobra, zawiązuj - westchnęłam, a libero zawiązał przepaskę na mych oczach.

*Oliwia*
Wrzucałam właśnie zdjęcia na stronę gdy ktoś zapukał do drzwi.
 - Proszę! - krzyknęłam, a po chwili do środka głowę wsunął Michał - O, co cię do mnie sprowadza? - zapytałam wyłączając laptopa i odkładając go na bok na łóżku.
- Propozycja nie do odrzucenia - wyszczerzył się splatając ręce na plecach.
- I tak nie mogłabym odrzucić - wygięłam usta w podkówkę - Jestem za mało asertywna - westchnęłam smutno
- Tym lepiej - zaśmiał się - Idziesz ze mną na spacer do lasu - oświadczył.
- Okej! - zerwałam się z łóżka. Perspektywa spaceru w tak piękny dzień, no i nie ukrywajmy w doborowym towarzystwie ożywiła mnie jeszcze bardziej i ich dzisiejsze dziwne zachowanie w stołówce poszło w zapomnienie. - Wezmę aparat - rzekłam i zawiesiłam sobie urządzenie na szyi. Najwygodniej.
- No to co? Chodźmy - uśmiechnęłam się szeroko.
- Łatwo poszło - wzruszył ramionami i przepuścił mnie w drzwiach, po czym rzuciłam się biegiem schodami w dół.
- Kto ostatni ten zgniła kaszanka! - krzyknęłam przeskakując po dwa stopnie. Wiedząc, że siatkarz jest tuż za mną jeszcze dodatkowo piszczałam i krzyczałam. Zawsze tak mam. Nie mam pojęcia dlaczego, ale gdy ktoś mnie goni to zawszę piszczę.
- Zawsze tak piszczysz? - zaśmiał się przyjmujący doganiając mnie już w holu
- Tak - odetchnęłam głęboko po czym również się zaśmiałam. Wyszliśmy z ośrodka, później wkroczyliśmy do lasu, szliśmy, szliśmy i szliśmy.
- Stój - zarządził w pewnym momencie Winiarski.
- Czemu? - zdziwiłam się, ale posłusznie wykonałam jego polecenie. Byliśmy już dośc głęboko w lesie.
- Muszę ci zawiązać oczy  - powiedział wyjmując z kieszeni chustę.
- Ale... - zaczęłam
- Spokojnie. Zaufaj mi - zbliżył się do mnie. No i zaufałam pozwalając sobie zakryć oczy.
Przeszliśmy kawałek aż w końcu siatkarz zatrzymał się, stanął za mną, zdjął materiał z moich oczu. Zdjął mi z szyi aparat po czym chwycił za nadgarstki i unieruchomił je za moimi plecami.
- Ał - jęknęłam więc lekko zwolnił uścisk jednak cały czas trzymał je z tyłu. Rozejrzałam się. Byliśmy na polanie w lesie. Po mojej prawej stronie w odległości jakichś dwóch metrów stała Michalina, której ręce za plecami trzymał Kubiak, a po lewej Ariana, której dłonie unieruchamiał Zbyszek. Czy to nie było zbyt drastyczne połączenie? Dodatkowo zatykał jeszcze jej usta. Pewnie zaczęła się wyrywać i wyzywać więc mogło to być konieczne. Tylko o co chodzi?
Staliśmy przed biała linią narysowaną na ziemi tuż przed naszymi stopami. Jakieś 2 metry przed nami stał natomiast Krzysiek. Co tu się odpiernicza? I jakim cudem nikogo ni usłyszałam gdy tu szliśmy?
- Wszyscy są więc możemy zaczynać ogłoszenia parafialne - dwa ostatnie słowa wypowiedział, a raczej zaśpiewał niczym Niekryty Krytyk. - Otóż, moje drogie panie. Ponieważ, iż, gdyż, bo, ależ wkraczacie w naszą kadrę i jesteście tutaj totalnymi śnieżynkami, my - doświadczona gwardia, postanowiliśmy urządzić wam, tak zwaną "Ceremonię Przejścia" - uśmiechnął się szatańsko - Jeśli ją przejdziecie to znaczy, że nadajecie się do tak wspaniałego towarzystwa jakim my niewątpliwie jesteśmy
- Że co, kurde? - zapytała Micha.
- Bądź cicho to się dowiesz - fuknął na nią Ignaczak, a ona przewróciła oczami - I nie przerywać bo gorzej dla was. No więc tak. Spędziliśmy nad tym kilka dni i mam nadzieję, że to docenicie i przynajmniej spróbujecie, kurna olek coś zrobić. - tupnął nogą. Co on dzisiaj taki nie w sosie? - Otóż, - czyżby Krzysiu przygotowywał tą mowę od urodzenia? - polegać to będzie na tym, że - zaczął i odchrząknął głośno - Każda z was dostanie mapką, na której mniej więcej, znaczy bardziej mniej niż więcej opisane będzie trasa, którą musicie przebyć. Mądre dziewuchy jesteście więc sobie poradzicie - poczochrał włosy Miśki, która warknęła na niego wściekła, a libero od razu cofnął się dwa kroki w tył. Zaśmiałam się cicho pod nosem bo to wyglądało jakby przestraszył się jakiegoś psa. - Po drodze do mety musicie po każdym wykonanym zadaniu...
- Jakim zadaniu? - zapytałam.
- Mówiłem, nie przerywać! - wykrzyknął, a siatkarze starali się stłumić śmiech. Jeeeny co on taki nerwowy. No już, luz Krzychu - Wszystkiego się domyślicie i będzie to też opisane przy miejscu, w którym dane zadanie ma być wykonane - objaśniał - Zadań będzie 6, postanowiliśmy się zlitować.
- Łaskawcy - prychnęła Ari. Libero jednak to zignorował i mówił dalej.
- Przy miejscach zadań będą chorągiewki z odpowiednimi dla was kolorami. Musicie je zbierać. Jeśli któraś dotrze na metę bez choćby jednej chorągiewki odbędzie karę. Nie wiem, połamiemy gnaty, wrzucimy w gnój... jeszcze nie wiemy - wtedy do mojej łepetyny wpadł szatański plan. Baaardzo szatański plan. - W każdym razie chorągiewki zbierać - podszedł do Anastasi - Proszę, mapa i opaska z twoim kolorem, czyli czerwona - wręczył jej kartkę i opaskę po czym podszedł do mnie. Przyjmujący uwolnił moje dłonie - Twój kolor, zielony - wręczył mi ten sam zestaw. Miśka otrzymała to samo. Jej kolor to fioletowy - Zaczniecie gdy gwizdnę. Aha, i jeszcze jedno. Robicie to na czas - uśmiechnął się szatańsko - Macie dwie godziny. Start! - krzyknął i gwizdnął w gwizdek. Ej, czy to nie gwizdek trenera? Ja to się nawet tym podekscytowałam. Taka szkoła przetrwania. 2 godziny, 6 zadań wszystkie niewiadome.
Może być niezła zabawa, zwłaszcza gdy wprowadzę swój szatański plan w życie. Oj, będzie się działo.

             

                                 --------------------------***--------------------------
Dobra, wiem, wiem, wiem, zawaliłam i to ostro. Ale wreszcie się ogarnęłam i dodaję. Przepraszam, że nie było mnie tu 2 miesiące :( Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Niestety.
Skleciłam ten rozdział, ale nie mam pomysłów tak na prawdę co za zadania mają dziewczyny wykonać. Tak na prawdę wymyśliłam chyba z 5 więc jeżeli macie jakieś chore (bo jakie innego mogli by wymyślić siatkarze) to piszcie w komentarzach. Najfajniejsze (czyli pewnie wszystkie) wykorzystam :D
A teraz lecę na studio przed meczem Skry i Lotosu? Za kim jesteście? Ja za Bełchatowem ;)
Zapraszam jeszcze tutaj ---> 67  http://zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com/
i tu ---> 1 http://people--help.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**