Strony

niedziela, 23 listopada 2014

*2* "Czyli dzisiaj impreza u nas?"

*Ariana*
Wstałam i przetarłam zaspane oczy. Tak późne zasypianie zdecydowanie mi nie służy. Jestem strasznym śpiochem i lubię sobie pospać.
- Wstawaj śpiochu - rzucił we mnie ręcznikiem wychodzący z łazienki Michał
- Michał! Fuujj! - skrzywiłam się zrzucając mokry materiał z twarzy, na co on tylko się zaśmiał - A tak w ogóle to już nie spałam bo mnie twoje wycie obudziło, debilu - rzuciłam w niego ręcznikiem
- Wypraszam sobie! Ja nie wyje tylko śpiewam Rudzielcu. - prychnął - I dzisiaj o dziwo nie śpiewałem - wytknął mi język - Dobra, dobra. Pamiętaj tylko co masz dzisiaj zrobić - przypomniał mi, a ja opadłam z powrotem na poduszkę
- Musiałeś mi zepsuć ten piękny poranek, prawda? Nie mogłeś poczekać do południa? - mruknęłam niezadowolona.
- Oj cicho - machnął ręką lekceważąco - Na śniadanie chodź. Bo przeprosisz go na śniadaniu - zarządził i wyszedł.
Westchnęłam głęboko, ale wstałam i się ogarnęłam po czym zeszłam na śniadanie. Przed wejściem do stołówki odmówiłam wszystkie znane mi modlitwy o cierpliwość, byle nie o siłę.
- No to teraz idziesz na ścięcie? - zapytała z uśmiechem Misia podchodząc do mnie
- Żebyś wiedziała. Idę na ścięcie mojego honoru i dumy - warknęłam zła - Weź chodź ze mną bo jak mu się gęba zacznie cieszyć to nie wytrzymam i mu po prostu przyłożę. A tak w ogóle to gdzie masz Oliwię? - rozglądnęłam się zdezorientowana
- Aaa Oli wstała dopiero jak ja wychodziłam. Straszny z niej śpioch - uśmiechnęła się
- Tak jak ja. Dobra - odetchnęłam - Chodź, chce mieć to za sobą - otworzyłam drzwi i weszłyśmy do stołówki. Podeszłyśmy do stolika przy którym siedzieli Winiarski, Ignaczak, Żygadło, Kubiak, Nowakowski i ehhh.... Bartman. Stanęłyśmy, a ja zamilkłam jak zaklęta.
- Podobno chciałaś mi coś powiedzieć - rzucił z wyższością
- Już się tak nie ciesz - wywróciłam oczami
- No to słucham - nadstawił ucho
- Sorry - powiedziałam prawie bezgłośnie i poczułam lekkie szturchnięcie od Miśki, spojrzałam na nią a ona wzrokiem nakazała mi robić to po co tutaj przyszłam.
- Co? Niedosłyszałem - pochylił się bardziej w moją stronę, aby jak mniemam lepiej słyszeć.
- Po pierwsze jak nie dosłyszałeś to umyj uszy, po drugie to nie mówi się co, tylko proszę - skrzyżowałam ręce na piersi, a Michał i Michalina posłali mi ostre spojrzenie, natomiast Krzysiek tylko się śmiał. No co? Nie mogę się powstrzymać jak mam okazję mu coś powiedzieć
- Co, Zbysiu nie nauczyli w domu? - parsknął śmichem libero, a ja za nim. Karcący wzrok tatusia czyt. Michała.
- Ariana - mruknęła Grabowska
- No ok ok - wywróciłam oczami - Sorry panie Bartman - powiedziałam cicho
- Powtórz bo nie dosłyszałem
- Może czas do lekarza z tym słuchem co? - mruknęłam zła do siebie
- Ariana no! - powiedział też już zdenerwowany Winiarski
- No sorry no kurwa mać! - warknęłam
- No - uśmiechnął się z wyższością atakujący
- Ale żeby było jasne, buraku. Zrobiłam to bo mi kazali. Sama w życiu bym ci tego nie powiedziała. Dalej cie nie lubię, mam nadzieję, że z wzajemnością, a jak cię widzę to muszę zamykać oczy żeby nie uciec - gdy tak mówiłam to Ignaczak i Ziomek już leżeli na stole ze śmiechu, a ja nie wiem co ich aż tak ubawiło - No. Więc się nie spodziewaj jakiegoś specjalnego traktowania czy coś bo będzie tak jak dotychczas Zbyniu - rzuciłam
- Nie mów do mnie Zbyniu - warknął
- Od teraz będziesz Zbyniu, Zbyniu - posłałam mu buziaka w powietrzu i uszczęśliwiona odeszłam. Widziałam jeszcze kątem oka jak Michalina kręci głową. No sorry. Inaczej nie potrafię, a tu mi gościu na nerwy działa. Ledwo usiadłyśmy do stolika a do pomieszczenia jak burza z niedokończonym i niespiętym warkoczem wpadła Oliwia.
- No nie mówcie, że przegapiłam - jęknęła zawiedziona i ramiona jej opadły.
- Przeprosiny? Tak. Ale jak dla mnie to to nie były przeprosiny tylko zakończenie pierwszej kłótni i zaczęcie nowej - rzuciła z westchnieniem Grabowska
- O jeny! Cholerny sen! - tupnęła nogą a warkocz całkowicie uległ zagładzie, jeśli można tak powiedzieć - No ale dobra. Nie ważne - zadziwiające jak ona szybko przechodzi z jednego do drugiego tematu. Nastroje też szybko jej się zmieniają. Zastanawiające... - Czyli dzisiaj impreza u was? - skinęła na mnie głową, a ja spuściłam wzrok. Zapomniałam się zapytać Winiara, ale chyba nie ma o co, nie? W końcu Michałowi nie powinno przeszkadzać, że posiedzą u niego kumple z drużyny nie?
- Impreza?! Usłyszałem impreza? - zapytał podekscytowany Ignaczak przysiadając się do nas - Kiedy? Gdzie? I z kim?
- Dzisiaj w pokoju Michała i Ariany z nami - odpowiedziała Michalina. Oj coś się święci!
- Wpraszamy się! - wykrzyknął z wielkim uśmiechem - Chłopaki! Hej chłopaki! Dzisiaj... - nie dokończył ponieważ zatkałam mu buzie ręką
- Ćśśśśśś. Jak tatko się dowie to mnie rozszarpie, że mu chce rozpijać jego siatkarzy.
- Będzie alkohol? - aż mu się oczy zaświeciły
- Będzie - skinęłam głową - Powiesz im później. I koniecznie powiedz Miśkowi bo jeszcze nie wie - puściłam mu oczko
- Dobra, to do wieczora
- To będzie ostro - parsknęła śmiechem Misia
- Będzie super! - klasnęła w dłonie Oli.
Zjadłyśmy śniadanie rozmawiając o wieczorze i rozeszłyśmy się do pokoi.


*Michalina*
Po śniadaniu miałam chwilę czasu po czym na trening wraz z Oliwią. Ariana się nie pojawiła gdyż podobno wybyła do sklepu po zaopatrzenie na dzisiejszy wieczór. Ogólnie dzień mega mi się dłużył, ale w końcu nadeszła upragniona kolacja. Zeszłam na dół sama, ponieważ Oli wyszła wcześniej, cała uhahana i usiadłam obok dziewczyn i o dziwo Ignaczaka i Kubiaka
- Tak, tak bierzcie kogo chcecie. Im nas więcej tym lepiej. - wyszczerzyła się Werner
- Dobra, no to widzimy się za - Krzysiek spojrzał na zegarek - 35 ... 34 minuty. Na razie kochaniutkie - zaśmiał się głupkowato
- Na razie - odparłyśmy chórem
- Wy nie wiecie jakiego my mamy farta - powiedziała Ariana z diabelskim błyskiem w oku
- No dajesz - rzuciłam podekscytowana
- Tata mówił mi, że chłopaki nie mają jutro treningu bo on jedzie z Gardinim do jakiegoś związku.... czy coś i wracają jutro wieczorem
- No to jeszcze lepiej! - wykrzyknęłyśmy się Oliwką
- Dobra, idźcie jakoś ten nasz pokój na to przygotować - rzuciła Anastasi - A ja muszę jeszcze przynieść alko - poruszyła brwiami
- Ok, odparłyśmy i ruszyłyśmy do pokoju przyjmującego i Włoszki.

*Ariana*
Powiedziałam dziewczynom żeby poszły same bo ja musiałam jeszcze dostarczyć alkohol. Nie mogłam go wnieść wcześniej bo tatko przechadzał się przed ośrodkiem więc ukryłam to w miarę bezpiecznym miejscu. Wyszłam przed budynek i poszłam w lewo. Stanęłam pod latarnią skąd odliczyłam 10 kroków w prawo po czym podniosłam gałęzie drzewa. Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam dwie reklamówki. Wróciłam szybko do ośrodka i skierowałam się do naszego pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka co spotkało się z jękiem zawodu Bartmana.
- A już myślałem, że cię żmije wzięły za swoją - rzucił złośliwie
- Nie musisz nas oszukiwać Zbyniu - westchnęłam - Wszyscy doskonale wiemy, że ty nie myślisz - powiedziałam z politowaniem na co reszta się zaśmiała, a atakujący strzelił focha a'la Zbyniu. Położyłam reklamówki na stole, a ciekawskie dusze Oliwii i Krzyśka od razu chciały zobaczyć co się tam znajduję i aż tak im się spieszyło, że stuknęli się głowami na co wybuchnęli śmiechem
- My to jesteśmy zajebiści - rzucił Ignaczak ze śmiechem i przybili piątkę. Nie wiem na jakiej podstawie tak twierdzi no ale ok. Dobra, no przecież tylko żartuje. Nie znacie się na żartach czy co?
- Tak zdecydowanie się zgadzam - rzuciłam się na łóżko. No mówiłam, że żartuję przecież.
- Dj, Dj, Dj Winiar! - krzyknął Ignaczak upijając łyk piwa. No i się zaczęło. Omiotłam wzrokiem pokój
- Ej, a co tu robią kiszone ogórki? - zapytałam zdziwiona wskazując na stojący na środku stołu słoik.
- Ty się do naszych ogórków nawet nie zbliżaj!! - wykrzyknęła od razu Oliwia, a ja uniosłam ręce w geście poddania z przerażoną miną.

*Oliwia*

Impreza świetna! Cały czas śmiałam się i gadałam z Igłą i Winiarem. Misia z Kubiakiem, Kłosem i Wroną, a Ariana założyła się ze Zbyszkiem, że ma mocniejszą głowę niż on i teraz cały czas razem piją a Żygadło i Nowakowski im sędziują chociaż nie wiem co tam do sędziowania jest.
- Igła! Kurwa mać! To był mój ogórek! - wydarł się Michał
- Jak jego ogórek to mu oddaj - wybełkotała za naszymi plecami Ariana - Samo złodziejstwo w tym kraju - mruczała pod nosem
- Uuupsik - zrobił dziwną minę libero - Yyyyy..... Oliwia! Założę się, że nie wypijesz tej wody z ogórków do dna - wyparował na poczekaniu jak mniemam - Popatrzyłam najpierw na niego, potem na słoik, potem znów na niego i znów na słoik.
- Że niby ja tego nie zrobię? - prychnęłam, pomijając fakt, że byłam zalana w trzy dupy - Co z tego będę miała? - skrzyżowałam ręce na piersi
- Kupie ci jutro największą i najdroższą bombonierkę
- Stoi! - uścisnęliśmy sobie dłonie - Potrzymaj mi piwo - wręczyłam mu puszkę żubra
Wzięłam słoik, przystawiłam sobie do ust i zaczęłam pić, a cała reszta popatrzyła na mnie dużymi oczami. Gdy skończyłam odłożyłam naczynie na blat i otarłam usta wierzchem dłoni. Pamiętam, że już kiedyś o coś takiego się zakładałam więc wiadomo, że wygram.
- No to czekam na nagrodę - rzuciłam odbierając od całkiem zbitego Krzysztofa puszkę z alkoholem
Potem nabrało mnie żeby zacząć śpiewać Wilki - Na zawsze i na wieczność. Fałszowałam, przeciągałam tam gdzie nie trzeba było i ogólnie raczej słabo to wyszło, ale ej! Nie czepiać mi się tu! Byłam po alkoholu, a przecież mam słabą głowę! No więc cicho siedzieć i czytać dalej!
Dość długo śpiewaliśmy przeróżne kawałki. Tańczyliśmy na środku pokoju. Za dużo miejsca nie było ale dało się jakoś. Zresztą Polak potrafi. Nawet doszliśmy do Maryli Rodowicz. Kurde, dobrzy jesteśmy.
Potem to już nie mam pojęcia ci się ze mną działo

*Michał Winiarski*
Te pomysły Ignaczaka to kiedyś mnie do grobu wpędzą i czuję, że to będzie w niedalekiej przyszłości. Ale wtedy kibice straciliby najprzystojniejszego siatkarza w reprezentacji i w ogóle. Więc chyba nie miał by życia z moimi fankami. No ale do rzeczy bo zacząłem się chwalić, a miejsce na moją wypowiedź leci. Więc kazał Oliwii wypić tą wodę z ogórków. Fuu. Wiem, że nigdy tego nienawidziłem, zresztą nie ma co lubić. Ohydne to jest.
Ale ona to zrobiła. Może dlatego, że była zalana w trzy dupy, no ale to zrobiła i jak gdyby nigdy nic zażądała od Krzyśka jej nagrody czyli najdroższych czekoladek. Impreza trwała w najlepsze. Gadaliśmy, śmialiśmy się cały czas. Blondynce buzia się dosłownie nie zamykała. Albo śpiewała wraz z wokalistą albo o czymś nawijała. Nawet się dało potańczyć. W pewnym momencie Michaśka kazała mi się zając Oliwką bo ona się już zmywa, a przecież dziewczyna w takim stanie doszła by co najwyżej do drzwi, najpierw zaliczając bliskie spotkanie z podłogą. Po kilkunastu minutach poczułem, że Liwka położyła głowę na moim ramieniu i zasnęła. Gdy wszyscy zaczęli się zabierać chciałem ją wziąć na ręce ale się obudziła i zaczęła głupkowato śmiać jak nienormalna.
- Chodź, odprowadzę cię do pokoju - powiedziałem chcąc wziąć ją na ręce ale ona kategorycznie odmówiła.
- Poradzę sobie - wybełkotała pewnie ale gdy tylko stanęła na podłodze przechyliła się i już by poleciała ale chwyciłem ją w pasie w odpowiednim momencie
- Chodź - rzuciłem tłumiąc śmiech. Przezabawnie wyglądała w takim stanie
- Czy ty się ze mnie śmiejesz? - oburzyła się
- Nie, skądże - machnąłem ręką - Tak tylko mi się przypomniał jeden kawał
- Oooo to musisz mi go koniecznie opowiedzieć - ożywiła się
- Na pewno ale może innym razem. - rzuciłem wbrew jej sprzeciwów biorąc ją na ręce i wychodząc z pokoju. Przez drogę cały czas coś sobie mamrotała. Nawet zdążyła sobie coś zanucić. Była po prostu przeurocza w tym momencie. Gdy weszliśmy do jej lokum Michalina spała ja zabita, a blondynka nagle się bardzo ożywiła i zaczęła się śmiać. Nawet właściwie nie wiem z czego
- Cicho Oliwka, cicho - uciszałem ją - Miśka śpi - położyłem ją na łóżku, ale ona od razu podniosła się do pozycji siedzącej
- O jeju. Nikt do mnie dawno nie powiedział Oliwka - uśmiechnęła się słodko - Ale ty będziesz tak do mnie mówił? Będziesz? - zapytała z nadzieją, a jej źrenice się powiększyły
- Tak, Oliwka będę. Ale teraz już śpij - nakazałem
- Zostań ze mną dopóki nie zasnę - poprosiła chwytając mnie za rękę.Uśmiechnąłem się bo od jej dotyku zrobiło mi się jakoś tak fajnie ciepło w środku - Poopowiadam ci jak się kiedyś wygłupiałyśmy na imprezach z Michaśką. - Usiadłem więc na skraju łóżka, a ona posłała mi uśmiech i jeszcze jakieś 20 minut gadała o tych imprezach ale kompletnie nic nie zrozumiałem bo był to raczej jakiś bełkot niż opowieść, ale w końcu zasnęła. Wstałem i ruszyłem do drzwi. Nacisnąłem klamkę, a wychodząc popatrzyłem na nią jeszcze raz i głupio się do siebie uśmiechnąłem  po czym ruszyłem do pokoju dzielonego z Ari. Tak swoją drogą to ciekawe jak ona jutro przeżyje. Z tego co widziałem to ostro zaszalała z tym zakładem. Gdy wszedłem do pomieszczenia Ruda spała rozwalona na całym łóżku. Głowa to jej nawet zwisała z tego łóżka. Nie chciało mi się nawet brać prysznica więc poszedłem w ślady dziewczyny i już po chwili także odwiedzałem progi krainy Morfeusza.




niedziela, 16 listopada 2014

*1* "Ej, a co wy na to żeby zrobić dziewczynom jakieś przywitanie?

*Ariana*
Postanowiłam iść sobie na trening. I tak nie miałam nic innego do roboty więc czemu nie popatrzeć sobie na stado spoconych gości? Wkroczyłam na halę, cisza. Rozejrzałam się. Nikogo nie było. Usiadłam sobie więc wygodnie na ławkach.
Wtedy na halę weszli siatkarze i sztab. Tatko zaczął gadać o czymś do chłopaków ale jakoś za bardzo się nie przysłuchiwałam, zresztą nawet bym nie usłyszała bo stanęli po drugiej stronie hali. Bardziej moją uwagę przykuły dwie dziewczyny wchodzące tutaj. Tatko przedstawił je siatkarzom. Wtedy jedna z nich - blondynka powiedziała coś do szatynki, obie popatrzyły w moją stronę po czym blondynka pociągnęła koleżankę za rękę w moim kierunku
- Cześć, Oliwia Werner jestem ale mów mi jak chcesz - blondynka posłała mi szeroki uśmiech wyciągając do mnie rękę, która uścisnęłam
- A ja Michalina Grabowska. Mów mi Miśka albo Michaśka - szatynka także posłała mi uśmiech i podała rękę
- Ariana - także się uśmiechnęłam
- Ja tu będę fotografem, Miśka psychologiem, a ty? - zapytała wyraźnie podekscytowana Oliwia
- A ja jestem córką trenera - rzuciłam
- I możemy rozmawiać po polsku? - zapytała zdziwiona Michalina
- Jak chcesz. Możemy jeszcze po angielsku, włosku, hiszpańsku, francusku albo niemiecku. Do wyboru, do koloru. - uśmiechnęłam się, a one popatrzyły na mnie dużymi oczami.
- Łał. Ja znam tylko polski, angielski i kilka słów po niemiecku - zaśmiałyśmy się po słowach Oliwii
- Jak chcesz to ci udzielę lekcji - puściłam jej oczko
- Boję się, że z taką uczennicą to szybciej być dostała jakiegoś ataku - wraz z Misią parsknęłyśmy gromkim śmiechem, a Werner się sztucznie nadąsała, ale i tak po chwili śmiała się razem z nami.
- Ariana! - krzyknął trener a my wszystkie zwróciłyśmy na niego wzrok
- Tak słucham tatku! - odkrzyknęłam
- Cisza! Chyba, że panie też chcą dołączyć do panów w morderczym treningu? - uśmiechnął się chytrze
- Pewnie! Zapraszamy! - krzyknął Winiarski
- Ty to się najlepiej nie odzywaj! - odkrzyknęłam
- To jak? Idą panie? - ciągnął ojciec krzyżując ręce na piersi
- Tak! Chodźmy! Proszę, no chodźcie. Będzie fajnie - gadała podekscytowana Werner, która chciała zaciągnąć nas na boisko, natomiast Michalina wywróciła znudzona oczami gdy blondynka ciągnęła ją za rękę.
- No dobra - westchnęłam a Oli pisnęła i odkrzyknęła jeszcze trenerowi, że za 10 minut jesteśmy i we trzy ruszyłyśmy się szybko przebrać.
Gdy gotowe wróciłyśmy tatko podzielił nas na drużyny. Ja byłam z Winiarskim, Ignaczakiem, Zagumnym, Michaśką, Wroną i Jaroszem. Chciałam iść na przyjęcie, a teraz żałuję bo jak sobie pomyślę, że tam taki Bartman stanie i zaserwuje ponad 120 km/h to ja dziękuje. Z drugiej strony na żadną inną pozycję bym się nie nadawała. Na przeciw nas stanęli : Żygadło, Zatorski, Bartman, Oliwia, Kurek, Możdżonek i Wiśniewski. Jej! Nie pomyliłam nazwisk! No i zaczęliśmy. Na zagrywkę poszedł Ba(r)tman. Oczywiście zagrywka we mnie. Piekielnie mocno.
Wy nie wiecie, ale jak tak z Winiarskim siedzieliśmy w pokoju to wpadł Zbychu, nie wiem nawet po co, a jak tylko mnie zobaczył to zaczął mnie podrywać, zresztą chyba jak każdą napotkaną laskę. No i co? Pocisnęłam mu troszkę mocnych słów i wyszedł. Taaa. Winiar mi potem kazanie prawił, że trochę za ostro, ale sama widziałam, że mu się gęba cieszyła jak słuchał naszej wymiany zdań. Szanowny pan Zbigniew najpierw był bardzo zadziwiony, ale potem zaczął też mi cisnąć. Ale to było jak wojna armii i partyzantów. Ja oczywiście byłam armią. Tak to jest jak się w szkole trzyma z chłopakami. No ale to tak tylko na marginesie.
Wracając do gry. Szarpnęłam trochę ale piłka w grze więc jest dobrze. Winiarski z prawego skrzydła mi mamy punkt! Nie, jednak nie. Gdzieś tam w obronie znalazła się Oliwka, Żygadło do Bartmana, ale Ignaczak w punkt, wystawa do Wrony i mamy punkt! Cóż za hurraradość w naszej drużynie!
Ostatecznie wygraliśmy 3:2. Nie wytrzymałam i musiałam rzucić Zbyszkowi jakąś aluzję, a on miał mi coś odpowiedzieć ale trener kazał im jeszcze poćwiczyć.
Po kilkunastu minutach poszłyśmy wszystkie do swoich pokoi. Wzięłam długi prysznic, a gdy wyszłam z łazienki Michał siedział już na łóżku.
- Jak wy to wytrzymujecie? Padam na ryj - rzuciłam się na swoje łóżko
- Dla ciebie to nowość, a dla nas chleb powszedni i coś co kochamy - powiedział z lekkim uśmiechem a ja skinęłam głową
- Ja się już odzwyczaiłam - westchnęłam kładąc się na plecach na łóżku
- Ty grałaś w siatkówkę? Zresztą co się dziwię. Ojciec trener przecież. - wzruszył ramionami
- Pudło, panie Michale - uśmiechnęłam się - Nie w siatkę. W ręczną. Ojciec chciał żebym była związana z jakimś sportem. Dał mi wolną rękę chociaż cały czas czułam, że jednak chciałby żeby to była siatkówka. Ja jednak wybrałam piłkę ręczną. Trenowałam 5 lat, ale potem mi się znudziło.
- Miałaś jakieś sukcesy?
- Tylko wicemistrzostwo serie a. Skończyłam z tym. Jakoś nie widziałam siebie w przyszłości jako piłkarkę ręczną. Musisz Michałku wiedzieć, że mi rzeczy szybko się nudzą - rzuciłam
- Wiesz co Anastasi? - zapytał po chwili z uśmieszkiem - Nie jesteś wcale taka zła
- I wzajemnie Winiarski - puściłam mu oczko. Rozłożyłam się wygodnie na łóżku, wzięłam książkę i pogrążyłam się w lekturze


*Michalina*
O jeny. Padam. Nie jestem przyzwyczajona do takich treningów. Jutro będę miała cholerne zakwasy o ile w ogóle do jutra dożyje. No dobra ciut przesadzam ale wszystko mnie boli. Ja taka padnięta, lamentuje, a Oliwia mi tu nawija jak zajebiście było. Ile ona ma tej energii i skąd ją bierze, dla mnie to ciągle niezgłębiona tajemnica. Może jak była mała to wypiła kilka energetyków przez przypadek? Z nią to wszystko jest możliwe więc czego nie? W każdym razie gdy tylko weszłyśmy do pokoju zaklepałam sobie łazienkę. Wzięłam świeże ciuchy i ruszyłam do "zaklepanego" pomieszczenia. Wzięłam prysznic i czysta i pachnąca rzuciłam się na łóżko. Nie miałam nawet siły iść na kolację.
- Serio nic ci nie przynosić? - zapytała Liwka gdy odmówiłam zejścia na posiłek
- Nie, serio jestem taka padnięta, że nie mam siły jeść. Idź sama - uśmiechnęłam się
- Jak chcesz. Ale jak będzie coś dobrego to żebyś mi potem nie jęczała, że żałujesz, że nie poszłaś - rzuciła i wyszła, a ja tylko zaśmiałam się pod nosem, wzięłam książkę leżącą na podłodze i zaczęłam czytać.


*Michał Winiarski*
Po treningu byliśmy mega padnięci bo gdy dziewczyny poszły biegaliśmy jeszcze 15 kółek wokół sali "Na przywitanie" jak to ujął Coach.
Wszedłem z chłopakami do stołówki i zajęliśmy jeden ze stolików. Ariana wyszła wcześniej
- Ej, a co wy na to żeby zrobić dziewczynom jakieś przywitanie?  -zapytał z diabolicznym uśmiechem Krzysiek
- Jestem za! - wykrzyknął od razu Zibi. Serio mu chyba Ruda zaszła za skórę.
- Ale wiecie, trzeba takie coś ... mega - zamyślił się Ignaczak
- Weźmy im zróbmy jakąś szkołę przetrwania w lesie, co? - zapytałem ze śmiechem
- Zróbmy taki tor przeszkód. Na przykład z jednej strony start, a po drugiej stronie lasu meta. Zaznaczymy im jakąś trasę, na niej przeszkoy i która pierwsza to wygrywa. - podrzucił pomysła Piotrek
- No to niech każdy pomyśli nad jakimś zadaniem i w piątek byśmy to zrobili - zarządził Igła, a my skinęliśmy głowami
- Tylko coś mocnego - uśmiechnął się chytrze Zbyszek. Ciekawe co mu się tam w tej łepetynie zrodziło.
- Tylko ani słowa żadnej - wtrącił jeszcze Żygadło
- Będzie suprajs - wyszczerzył się Kubiak


*Oliwia*
Weszłam do stołówki i omiotłam ją wzrokiem. Przy jednym stoliku siedzieli Winiarski, Ignaczak, Nowakowski, Żygadło, Kubiak, Jarosz oraz Bartman i zażarcie o czymś dyskutowali, dosiadłam się do więc do Ariany.
- A gdzie masz Michaśkę? - zapytała
- Taka bidulka padnięta, że nie miała siły zejść i coś zjeść  - zaśmiałam się
- Też padam na ryj - westchnęła Anastasi
- No co ty?! Było super - powiedziałam z uśmiechem
- Zobaczymy co jutro powiesz, jak będą cholerne zakwasy - prychnęła Ariana  grzebiąc w sałatce greckiej
- Uwaga cytuje, o ile w ogóle można cytować przyszłość - wyszczerzyłam się, a ona się zaśmiała - "I tak było zajebiście warto" - ujęłam moją wypowiedź w tzw. króliczki
- Czy ty zawsze ze wszystkiego jesteś taka ucieszona?
- Jasne. Stoi, a raczej siedzi przed tobą największa niepoprawna optymistka świata - wskazałam na siebie palcami - Jak chcesz to popytaj Misię - rzuciłam cały czas się uśmiechając
- Już cię normalnie uwielbiam Oli - objęła mnie ramieniem
- Ja ciebie też - wyszczerzyłam się zgniatając jej szyję, a ona zaczęła udawać, że się dusi. Zwróciłyśmy na siebie uwagę wszystkich ze stołówki ale nie robiło to na nas żadnego wrażenia
- Ej! S co ty na to żeby jutro urządzić imprezkę?  - zapytałam z wielkim wyszczerzem
- Piszę się - odpowiedziała ucieszona z diabolicznym błyskiem w oczach
- Tylko może jutro bo dzisiaj nie zdążę już zorganizować procentów, a co to za impreza bez alkoholu nie? - poruszyła brwiami Ruda
- To musimy znaleźć jakieś lokum. Może popytamy chłopaków co? - zapytałam
- To ja proponuje u nas. Co ty na to?
- W sumie czemu nie? Tylko Miśka zapytaj - powiedziałam i wstałam żegnając się z dziewczyną pobiegłam do pokoju dzielonego z Michaliną do którego wpadłam jak burza
- Co tak wtargasz? Stało się coś? - zapytała nie unosząc wzorku znad książki wkładając sobie do buzi żelka. Zmroziłam ją wzrokiem
- Mówiłaś, że nie jesteś głoda - fuknęłam, a ona posłała mi przepraszające spojrzenie - Dobra, nie ważne - machnęłam ręką - Jutro robimy u Ari imprezę - oświadczyłam cała uhahana
- No to fajnie - uśmiechnęła się - Tylko nie pij za dużo bo wiesz jak to się kończy - parsknęła śmiechem
- Pfff.... ty się kurduplu nie odzywaj bo też masz słabą głowę - rzuciłam w nią poduszką ze śmiechem. Ona odłożyła książkę oraz żelki i tak zaczęłyśmy się tymi poduszkami, śmiejąc wniebogłosy, napieprzać. Naszą zabawę przerwało wtargnięcie Kłosa i Wrony, którzy stając w drzwiach tak się zdziwi, że aż przystanęli w miejscu. My popatrzyłyśmy najpierw na nich, potem na siebie i głupkowato się śmiejąc upadłyśmy na swoje łóżka. Ja rzuciłam jeszcze z nich poduszką, ale nie doleciała tylko spadła na środku pokoju.
- Dobra, nie ważne - zaczął Karol - My przyszliśmy tylko kulturalnie zapytać czy idziecie grać z nami w pokera?
- Jasne, że idziemy - wykrzyknęłam z uśmiechem biorąc pod rękę Misię
- A bo ja..... - chciała zaprotestować ale nie ze mną te numery!
- Cicho bo ci zatkam gębę skarpetką Bartmana - rzuciłam na co środkowi w śmiech, a tamta się fochła. W czwórkę dotarliśmy do pokoju Winiarskiego i Anasatasi. W środku byli już Krzysiu, Kuba, Piotrek, Ziomek, Dziku oraz Zbyszek, który wręcz ciskał piorunami z oczu w Arianę, która nie pozostawała mu dłużna i odpowiadała tym samym. Usiadłam po turecku obok Igły,  a obok mnie Miśka.
- Co wy na to żeby pograć w rozbieranego ? - poruszył brwiami Dziku
- Pewnie, że możemy. Pośmiejemy się z bokserek w misie Zbyszka - powiedziała z cwanym uśmieszkiem Anastasi na co wszyscy w śmiech, a atakujący się na maksa wkurzył. Zgaduje, że gdyby nie to, że Ruda jest dziewczyną to rzuciłby się na nią z pięściami.

Graliśmy w tego pokera do później nocy. Nie powiem było trochę śmiechu. Faktycznie przegrał Zibi co spotkało się z takim tryumfem w oczach i na twarzy Włoszki, że wkurzony Bartman wstał i ruszył do drzwi
- Fajne bokserki Zbyniu! - krzyknęła jeszcze za nim a on wyszedł trzaskając drzwiami
- Ari, przeginasz trochę - zwróciła jej spokojnie uwagę Michalina
- Tak wkurzonego Zibiego to dawno nie widziałem. Ja tego nie przeżyje. - jęknął Michał - Jak jutro nie zejdę na śniadanie to wiedzcie, że coś się stało - ostrzegł nas
- Przeżyjesz, przeżyjesz Misiu, nic się nie bój - rzekła spokojnie Ariana
- Pójdziesz do niego jutro i go przeprosisz - powiedział pewnie Winiar wbijając swoje niebieskie oczy w dziewczynę
- Śnisz - prychnęła
- Wcale nie. Pójdziesz do niego i go kurwa przeprosisz Ruda, kapujesz? - uuu jaka władczość (XD)
- Nie będziesz mi rozkazywał! - warknęła wściekła
- Ariana, na prawdę. To było już trochę chamskie, spuść z tonu. Co on ci takiego zrobił? - zapytała Grabowska, a ja przyglądałam się tej scence z zaciekawieniem. Tylko mi popcornu brakowało normalnie.
- Nie masz czasem popcornu Krzysiu? - zapytałam szeptem libero siedzącego obok mnie
- Mam tylko żelki, bierz - odpowiedział również szeptem też zabsorbowany sytuacją w pokoju. Przyglądając się dalszemu ciągowi zajadałam wraz z Ignaczakiem słodycze
- Denerwuje mnie wszystko co robi. Tak o. - wzruszyła ramionami - Pewny siebie nadęty idiota - mruknęła
Michaśka dała mi znak żebym zabrała wszystkich bo ona chce spokojnie pogadać z dziewczyną więc wygoniłam wszystkich z pomieszczenia życząc im miłej nocy
- Ej! Ale to mój...
- Cicho, Winiar. Pójdziesz na chwilę do nas  - rzuciłam biorąc go za rękę i ciągnąc do naszego pokoju. Otworzyłam drzwi i zaprosiłam go do środka i rzuciliśmy się na łóżka
- Muszę przetestować to łóżko bo zdaje mi się, że dzisiaj się tutaj prześpię. Wątpię żeby Miśce udało się tego upartego osła przekonać. Znam ją dzień, a już mnie zdążyła wyprowadzić z równowagi. - pokręcił głową ze śmiechem
- Ariana już taka jest - wzruszyłam ramionami
- Skąd wiesz? Znasz ją tyle co ja - stwierdzi zaciekawiony podnosząc się na łokciu i zwracając twarzą w moją stronę
- Znam się na ludziach. Po prostu. Taki dar. - wyszczerzyłam się
- Taki dar mówisz ... - zaśmiał się
- No.Tak właśnie mówię. Chyba jeszcze słuch masz dobry - zawtórowałam mu - A co do Miśki to bardzo się mylisz. Ona jest super psycholożką do każdego ma wspaniałe podejście. Ile razy do mnie dotarła i przemówiła do rozsądku żeby nie robić jakichś głupot to nie zliczę. Jest najlepsza na świecie po prostu.
- Najlepsza na świecie?
- Moim zdaniem tak, ale ja to niepoprawna optymistka podobno - zaśmiałam się. Wtedy do pokoju weszła Grabowska - No i?
- Panu już podziękujemy i życzymy dobrej nocy - uśmiechnęła się do Winiarskiego
- Udało ci się ją przekonać? Tak szybko? - zdziwił się
- Mówiłam, że najlepsza na świecie? - objęłam przyjaciółkę ramieniem z uśmiechem.
- No mówiłaś - uśmiechnął się - Dobra, lecę bo się nie wyśpię. Dobranoc ślicznym paniom - rzucił
- Dobranoc przystojnemu panu - powiedziałam jeszcze z uśmiechem zamykając za nim drzwi, a on odwrócił się jeszcze i puścił mi oczko


*Ariana*
No dobra, dobra. Może ciut przesadziłam tak okazując swoje zwycięstwo. Ale nie potrzebnie mnie Kubiak z tym pokerem podpuścił. Ja wcale nie zwalam na niego winy! Tylko stwierdzam fakty, przestańcie się mnie czepiać! Winiarski trochę się na mnie wkurzył, ale pogadałam z Misią i już wiem, że za ostro. Ale swoją drogą jak jej się udało do mnie dotrzeć tak szybko to serio jest super psychologiem. Nie wiem jak mi to przez gardło przejdzie, ale jutro go ...... yggh..... przeproszę tego Batmana. Nie no Bartmana, nie ciskajcie się już no. Spokojnie.
Chyba nie zniosę tego tryumfu, który mu się na facjacie wymaluje. Gdy Michalina poszła położyłam się na łóżku i podłożyłam ręce pod kark. Po kilku minutach drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Michał. Położył się na swoim łóżku gasząc światło
- Wiesz Michał..... sorry, że ci tak wrednie odpyskowałam ale wkurzona byłam - powiedziałam
 - W porządku rudzielcu - nie widziałam go ale chyba się uśmiechnął - Nie gniewam się
 - No to fajnie. Myślę, że możemy się dobrze ze sobą dogadać  - wyszczerzyłam się
- Też tak myślę, bo spoko z ciebie laska Anastasi
- Z ciebie taż fajny gość Winiarski - parsknęliśmy śmiechem - Dobranoc - powiedzieliśmy w jednym czasie co spotkało się z wybuchem śmiechu.
Odwróciłam się na bok, zamknęłam oczy i zasnęłam




                                               ----------------------------***----------------------------
Jest 1 mam nadzieję, że się podoba. Od razu mówię, że żadne "Kto się czubi ten się lubi" nie będzie miało miejsca w sytuacji Ariany i Zbyszka. Będą się nie lubić bo chciałam jakiś pikantny element tutaj wprowadzić i tyle :)
Zapraszam na 37 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
Cytat na dzisiaj, który mi się spodobał to 
           "Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same"
Next - niedziela
Pozdrawiam ;**




niedziela, 9 listopada 2014

Prolog

*Ariana*
Witam państwa, jestem Ariana Iris Anastasi. Mam 22 lata i mój tata zarządził, że pojadę z nim do Polski do jakiejś Spały. Uważa, że wciąż jestem jego małą Arianą, która jako 5-latka latała po łące z wiankiem na głowie i robiła mu bukieciki. Od tego czasu już trochę minęło, ale wiecie jak to jest gdy jest się jedyną córusią tatusia, wśród 3 synów. Tak, mam 3 braci. Uwielbiam ich, ale nie zasługują żeby teraz tu o nich wypisywać.
Poza tym ojciec twierdzi, że sprawiam kłopoty, ale co jak tam wiem, jak to mówiła macocha, której szczerze nienawidzę. Głupia jędza. No więc właśnie. Jadę teraz z tatą jego czarnym mercedesem klasy s. Mam swoje prawo jazdy, ale do auta ojca mam się nie zbliżać. Dostałam absolutny zakaz w dniu kiedy oświadczyłam, że chce zdawać na prawo. Potem jak dostałam prawo jazdy przypomniał mi o swoim zakazie. Podobno jeżdżę szybciej niż on gdy miał tyle lat co ja. Dobra, dobra może i lubię sobie wcisnąć gaz do dechy, ale on jak zawsze przesadza, znaczy w moim mniemaniu. Bracia też mi mówią, że czasem przesadzam, ale oni to podobnie od ojca więc się nie liczy.
Ale wróćmy do tematu, dostałam zakaz jeżdżenia autem taty bo to jego normalnie ukochana druga, nie sorry, trzecia żona. Moje kochane autko - Julius został we Włoszech. O mamo! Żeby mu się tylko nic nie stało! Jak on tam beze mnie przeżyje?
- No i jesteśmy! - rzucił tatuś gasząc silnik. Wysiadłam z auta. No faktycznie wydaje się być ok. Wzięłam swoje dwie walizki i podążyłam za tatkiem. W budynku pokierował mnie do pokoju, w którym będę przebywać podczas zgrupowania. Pojechałam windą na odpowiednie piętro i odnalazłam odpowiedni pokój. 222. przynajmniej łatwo zapamiętam - wzruszyłam ramionami. Weszłam do środka i co tam widzę? Brunet stojący na środku pokoju w samym ręczniku. Zmierzyłam go baaardzooo powoli wzrokiem od stóp do czubka głowy.
- Eeeeee a ty jesteś? - zapytałam zdziwiona marszcząc brew
- Michał Winiarski
- A możesz mi łaskawi powiedzieć co robisz w moim pokoju?
- To mój pokój.
- Na pewno nie
- A co jeśli tak? - uniósł brew wyraźnie rozbawiony - Po za tym byłem tu pierwszy - skrzyżował ręce na piersi z uśmieszkiem. Było mi trudno prowadzić z nim twardą rozmowę, ale weź tu gadaj z roznegliżowanym facetem i to jeszcze z takim ciałem. Nie da się po prostu - Zawsze możemy zamieszkać razem - uśmiechnął się cwaniacko poruszając brwiami
- Twoje niedoczekanie - prychnęłam wychodząc i kierując się do pokoju w którym urzędował Anastasi. Weszłam bez pukania.
- Czym ja ci zawiniłam, że w moim pokoju bierze prysznic jeden z tych twoich siatkarzy i do tego jeszcze oznajmia mi, ze to jego pokój? - zapytałam opierając dłonie na blacie biurka
- Niech pomyślę... Czym ty mi zawiniłaś? - przybrał minę myśliciela
- Ehhhh nie o tym teraz. - wywróciłam oczami - To jest temat rzeka i na inną rozmowę, a ty doskonale o tym wiesz.
- Który?
- Co który? - zmarszczyłam brwi.
- No który chłopak?
- Jakiś Maciek?...Michał. Tak, Michał. Winiarski chyba.
- Spokojnie, on ma żonę. Możesz z nim mieszkać.
- Co się z tobą stało?! We Włoszech to byś mojego chłopaka albo przepytał tak, że by ode mnie się trzymał z dala, albo od razu wywalił za drzwi! W tej Polsce to ty strasznie zmiękłeś Andrea. - powiedziałam kręcąc głową i siadając na krześle.
- Chcesz oddzielny pokój? Proszę bardzo - wstał z fotela  - Chodź za mną.
Poszliśmy do recepcji. Jednak okazało się, że wszystkie pokoje są już zarezerwowane i byłam skazana na Maćka. Nie, sorry! Na Michała. Więc weszłam do NASZEGO pokoju. Winiarski leżał na łóżku i czytał książkę. Podniósł wzrok z nad literatury gdy trzasnęłam drzwiami
- Czyli jednak ze mną zostajesz? - uśmiechnął się oszałamiająco
- Nie ciesz się tak i pamiętaj, że łapy przy sobie - warknęłam
- To mi się ostra współlokatorka trafiła - zagwizdał a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Dobra, już nic nie mówię - uniósł ręce w geście kapitulacji i powracając do książki


*Oliwia*
Nazywam się Oliwia Werner, mam 23 lata i dostałam propozycję, aby być w tym sezonie być asystentką fotografa reprezentacji Polski siatkarzy. Teraz właśnie jestem w drodze do Spały. Strasznie nie mogę się doczekać aż poznam chłopaków. Mam nadzieję, że się polubimy. Gdy tylko dojechałam do ośrodka od razu mi się tu spodobało. Cisza, spokój, Wyczuwam wspaniałą pracę. W budynku otrzymałam klucz do pokoju i rozkład dnia. Pokój mam dzielić z jeszcze jakąś dziewczyną. Nie wiem z kim dokładnie. Przynajmniej nie będę tutaj jedyna! Oł jea!
Odwróciłam się i wtedy wpadłam na kogoś. Gdyby nie refleks tego "ktosia" to pewnie zaliczyłabym bardo bliskie spotkanie z podłogą. Nic nam się obojgu nie stało więc z naszych ust jednocześnie popłynął potok słów, który zmieszał się w jedno :
- Cześć, Oliwia Ignaczak będę mów nowym Igła mów ci właściwie tym chcesz pomogę tak pewnie ogóle nowa masz tak fajną doszły prawie takie sam nie jak podsłuchiwałem bluzka wyszło - powiedzieliśmy to tak szybko, że na pewno nikt nic z tego nie zrozumiał,a  z wypowiedzeniem ostatniego słowa oboje wybuchliśmy śmiechem. Śmialiśmy się tak, że aż się popłakaliśmy
- Dobra, mów co chciałaś powiedzieć - rzucił Igła biorąc głęboki wdech po tym śmiechu
- Teraz to ci chcę powiedzieć, że mnie brzuch boli od śmiechu, a wcześniej: hej, Oliwia będę waszym nowym fotografem. Mów mi właściwie jak chcesz. A tak w ogóle to masz bardzo fajną koszulkę prawie taki sam kolor jak moja bluzka. - wyszczerzyłam się
- Mnie też brzuch boli. I dzięki za komplement - wyszczerzył się - Ja natomiast chciałem ci powiedzieć to: cześć , Krzysiek Ignaczak, ale mów mi Igła. Pomóc ci z tym? Daj pomogę. Ty pewnie nasza nowa pstrykaczka tak? Bo doszły mnie słuchy. Nie, nie podsłuchiwałem. Samo wyszło! A teraz to ci chcę powiedzieć, że pomogę ci z tym bagażem i poskarżyć się, że czekam na ciebie od rana,a  ty dopiero o 15 - wykrzywił usta w podkówkę biorąc moją walizkę
- Trzeba było jeszcze się dowiedzieć, że na 15 miałam się stawić w ośrodku to byś dnia nie stracił - wyszczerzyłam się kierując się wraz z siatkarzem do windy
- Dla takiej wariatki było warto - puścił mi oczko
- Czuję, że się dogadamy - objęłam go ramieniem i zaśmiałam
- Natomiast ja jestem tego pewien moja droga - uśmiechnął się i ruszyliśmy do windy



*Michalina*
Cześć. Może na początek się przedstawię. Ochrzczono mnie na Michalinę a na nazwisko mam Grabowska. W tym sezonie będę psychologiem naszych siatkarzy. Nie powiem, bardzo mnie ta propozycja zaskoczyła, ale bez zastanowienia ją przyjęłam. Spakowałam manatki i wyrwałam się z tej Warszawy.
Wysiadłam ze swojego Opla Insignia wyjęłam z bagażnika walizki po czym zamknęłam pojazd pilotem w kluczykach i ruszyłam do ośrodka. Pani recepcjonistka pokierowała mnie do odpowiedniego pokoju, który mam dzielić z jakąś dziewczyną. Podobno fotografem. Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Na łóżku leżała Oliwia, która poderwała się na równe nogi gdy mnie zobaczyła. Tak, Oli to moja najlepsza przyjaciółka. Wie o mnie wszystko. Niestety nasze drogi ciut się rozeszły gdy ona wyjechała na studia do Olsztyna, a ja do Warszawy. Obie pochodzimy z Zakopanego.
- Boże! Nie wierze! Michaśka! - wykrzyknęła, a ja rzucając walizki wpadłam jej w ramiona.
- Jeny, co ty tutaj robisz, stara mendo? - zapytałam ze śmiechem
- O to samo mogłabym zapytać ciebie kurduplu - wytknęła język w moim kierunku.
- Urosłabym ale mi się nie chce - wyszczerzyłam się na co ona z uśmiechem wywróciła oczami - A ja będę psychologiem siatkarzy - wypięłam dumnie klatę do przodu
- No to powitać psycholożkę - skłoniła się w pas - A ja będę im na treningach cykać takie słit focie, że będą do mnie przychodzić, żebym im strzeliła profilowe na fejsa. Zobaczysz! - powiedziała, a z naszych twarzy cały czas nie schodziły uśmiechy.
- Dobra, daj mi się rozpakować bo o ile się nie mylę to za godzinę trening - rzuciłam
- Ok, to ty się rozpakowuj i będziemy gadać - ucieszyła się i usiadła na swoim łóżku. Właściwie to nie usiadła tylko cały czas po nim jakby skakała siedząc po turecku. Oczywiście od razu z jej ust poleciał potok słów a ja tylko się zaśmiałam. Oli to zawsze był wulkan energii. Przez tyle lat dalej się nie zmieniła. Jak mi tej wariatki brakowało. Nie wiem jak mogłam bez niej w tej Warszawie wytrzymać.



                                     ----------------------------***----------------------------

 Pojawiam się z prologiem ;) Troszkę Wam naświetliłam sprawę. Rozdziały będą się pojawiać w niedziele na pewno, póki mam te 4 rozdziały do przodu, a potem się zobaczy. Będzie dobrze ;D
A mam takie pytanie. Chciałybyście żeby pod rozdziałem pojawiał się albo jakiś cytat albo piosenka? Takie małe urozmaicenie ;)
Dzisiaj i tak podsyłam Wam to bo nęka mnie to od Wszystkich Świętych XD (klik)
 Zapraszam również na 35 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
Pozdrawiam ;**